W 2010 roku
D obchodzą siódmą rocznicę swojego powstania. Mimo że na początku tego roku wydarzył się wypadek, kiedy to
ASAGI upadł podczas koncertu dla fanklubu, zespół poradził sobie z tym, okazując godny podziwu animusz. Natomiast na swoim nowym albumie,
7th Rose, który był produkowany w czasie trwania ich fanklubowej trasy koncertowej, zawarli jeszcze głębszy obraz świata niż kiedykolwiek do tej pory. Pomimo trudności, jakie grupa napotkała na swojej drodze,
D posiadają niepojętą siłę, która pozwala im je przezwyciężyć i wzrastać jeszcze bardziej. Nie sposób tego nie zauważyć w czasie słuchania ich muzyki.
Pod koniec stycznia wydarzył się wypadek, kiedy to ASAGI upadł w trakcie pierwszego koncertu dla fanklubu w Nagoi. Czy mogę was spytać o to wydarzenie i odczucia członków zespołu?
HIROKI: Koncert w Nagoi niestety został odwołany. Nasza czwórka zdecydowała się pozostać na scenie, ponieważ słyszeliśmy, jak
ASAGI powiedział z entuzjazmem: "Naprawdę chcę, żebyście zagrali koncerty w Tokio i Osace, mimo że jest was tylko czworo”. Dużo rozmawialiśmy o tym, jak możemy dać dobry koncert na żywo bez niego, pokazaliśmy setlistę, którą nasza czwórka ustaliła i posłuchaliśmy jego rady. W rezultacie sporo się nauczyliśmy… Myślę, że nabraliśmy pewności siebie, dlatego, kiedy wrócił
ASAGI, byliśmy lepsi i silniejsi.
HIDE-ZOU: W tym czasie zastanawiałem się nad różnymi rzeczami. Zazwyczaj to
ASAGI obmyślał konstrukcję naszych koncertów, a tym razem to nasza czwórka musiała nad tym myśleć, dlatego mogliśmy obiektywnie przyjrzeć się naszym słabym punktom i nabrać większej świadomości tego, jak ważne jest, by zamieniać swoje minusy na plusy.
Ruiza: Na dwóch koncertach (w Osace i Tokio) bardzo pomogła nam publiczność. Dostaliśmy dużo ich energii.
Tsunehito: Myślę, że publiczność była na początku zdezorientowana, kiedy zobaczyli scenę bez
ASAGIego. Jednak śpiewali ze wszystkich sił, żeby przewodzić koncertowi. Byłem bardzo wdzięczny. Zawsze składam im podziękowania, ale tym razem były one dużo większe.
Wolelibyśmy, żeby takie wypadki się nie zdarzały… ale wy potrafiliście odwrócić tę sytuację na plus. A niezależnie od tego, czy potraficie zamienić to w coś pozytywnego, będzie miało wpływ na to, jacy będziecie od tej pory. A jeśli potraficie sprawić, że więzy, jakie w tym czasie się narodziły, staną się silniejsze, zespół urośnie w siłę.
ASAGI: Jest mi bardzo przykro, że zmartwiłem tak wielu fanów zewsząd. To godne pożałowania. Nigdy nie upadłem na żadnym z koncertów i zdawało mi się, że mogę przetrwać koncert dzięki mojej sile ducha, nawet jeśli nie było ze mną najlepiej. Sądzę, że byłem przepracowany i to nagle ze mnie wyszło. W głębi siebie wiedziałem, że nie jest ze mną dobrze, ale nie potrafiłem zwolnić. Lekarz w szpitalu powiedział, że jedyną szansą na powrót do zdrowia jest odpoczynek, jednak nie mogliśmy odwołać naszego całego harmonogramu. Oczywiście biorę leki, ale teraz ciężko pracuję, bo chcę zrobić najlepszy album jak tylko potrafię. Jestem naprawdę wdzięczny członkom zespołu, fanom i ekipie, którzy pomogli tej czwórce zagrać pozostałe koncerty. Naprawdę, byłem poruszony do łez, kiedy oglądałem koncertowe DVD i słuchałem zarejestrowanej muzyki. Byłem wspierany przez tak wielu ludzi i nie mogę się doczekać, by jak najszybciej pokazać wszystkim
D, które jest bardziej aktywne i pełne energii.
Reszta artykułu znajduje się w 51 numerze "Zy".
© 2010 Zy.connection Inc. All Rights Reserved.