Recenzja

MUCC - Freesia

02/06/2010 2010-06-02 00:01:00 JaME Autor: Ruka Tłumacz: Katzukuro

MUCC - Freesia

MUCC ciągle poszerza swój świat wraz z niezwykłym singlem Freesia.

W listopadzie 2009 roku MUCC wydali swój kolejny singiel, a recenzja ta nawiązuje głównie do jego wersji limitowanej, która zawiera trzy utwory, zamiast dwóch. Prawdopodobnie nie zaskakuje fakt, że piosenki ze strony B mogą stać się tymi preferowanymi, jako że trzymają się oczekiwanego po zespole, agresywnego brzmienia.

Pierwsza piosenka z tego wydawnictwa, Freesia, rozpoczyna się interesującym cyfrowym beatem, skrzypcami i przetworzonym wokalem Tatsuro, dopiero później wchodzi markotna gitara Miyi. Błyskające gitary i skrzypce połączone z elektronicznym głosem, nadają utworowi intelektualną, transcendentną jakość. Niemal mityczny refren wzbija się, a Miya odgrywa imponujące, jęczące gitarowe solo, które wiruje w powietrzu pod koniec utworu: gitarzysta nigdy nie zawodzi! Jak zwykle Tatsuro daje z siebie wszystko ze swoim perfekcyjnie nieperfekcyjnym, szorstkim wokalem. Podsumowując, utwór jest wolny, mocny i emocjonalny, lecz fani hard rocka, liczący na kawałek do potrzepania głowami, mogą być rozczarowani.

Shuushifu od samego początku podkreśla swoją odmienność od Freesii poprzez mroczny rockowy nastrój i wyścigowe tempo. Prowadzona przez nieustępliwy rytm SATOchiego; jej energia jest również w sporej mierze niesiona przez wokal Tatsuro, który czasami wręcz krzyczy. Wraz z chwytliwym, wznoszącym się refrenem, cięższym przejściem i mrocznie natarczywym tekstem, kawałek z pewnością spodoba się tym fanom MUCCa, którzy lubią bardziej agresywne brzmienie, zwłaszcza, że udaje się w nim połączyć ich budzące niepokój korzenie z późniejszym wpływem popu i elektroniki.

Dla fanów cyfrowego brzmienia drugi utwór regularnej wersji singla, Rakuen, będzie mile widzianym dodatkiem. Z dyskotekowym beatem i dudniącym tłem, którego twórcą jest YUKKE i jego nowoczesny bas, piosenka ma niezwykłe dla MUCCa brzmienie - zwłaszcza w połączeniu z rapem Tatsuro. Jednakże przyjemny refren i ciężki, taneczny, klubowy beat tworzą wrażenie nie aż tak nietypowe dla ostatniego stylu zespołu - to trochę jak Fuzz czy Oz, i bez wątpienia będzie to doskonała piosenka do wykonywania na żywo.

Wracając do limitowanej wersji wydawnictwa, ostatni kawałek, Freesia -Rhodesian Ridgeback ver.-, jest utworem instrumentalnym. Dla obeznanych z granymi na pianinie czy też akustycznymi wersjami kompozycji zespołu nie będzie żadnym zaskoczeniem fakt, że utwór ten ukazuje klasycznie piękną stronę grupy. Mimo iż niezwykłym jest, że występuje tu samo pianino, bez wokalu, piosenka ta jest poruszająca i urocza, a także w jakiś sposób zawiera więcej mrocznego, melancholijnego ducha, który charakteryzował zespół na początku jego istnienia. Zwłaszcza podczas przejścia, w tej uproszczonej wersji Freesii melodia jest bardziej podkreślona.

Podsumowując, Freesia oferuje miłą mieszankę brzmień i talentów zespołu. Zestawienie chwytliwej popowo-rockowej piosenki, jakiej można oczekiwać, z wytwornym, mistycznym, tytułowym utworem, uzupełnione o pełne uczuć wykonanie na pianinie, tworzy singiel, który z pewnością przemówi do różnych ludzi na rozmaitych poziomach. Biorąc pod uwagę również cyfrowe, klubowe brzmienie obecne na regularnej wersji, ponownie nie pozostaje nam nic innego, jak tylko być pod wrażeniem rozmaitości tych ciągle pełnych wyobraźni stylów grupy, a także ich nieprzerwanego wzrostu, pomimo dwunastu już lat istnienia.
REKLAMA

Powiązani artyści

Powiązane wydawnictwa

Singiel CD 2009-11-25 2009-11-25
MUCC
Singiel CD 2009-11-25 2009-11-25
MUCC
REKLAMA