Wywiad

Wywiad z UNISON SQUARE GARDEN

22/06/2010 2010-06-22 00:01:00 JaME Autor: Non-non Tłumacz: Andi

Wywiad z UNISON SQUARE GARDEN

Popularna kapela UNISON SQUARE GARDEN opowiedziała JaME o swoich poglądach muzycznych i nadziejach na przyszłość.


© UNISON SQUARE GARDEN
Na przestrzeni ostatnich lat muzyka UNISON SQUARE GARDEN uległa zmianom. Działalność rozpoczęli, grając mieszankę indie rocka, elektroniki i popu, a obecnie przesunęli się znacznie w kierunku zdecydowanego rocka z chwytliwymi melodiami i tanecznym rytmem. Kilka miesięcy temu JaME opublikowało relację z jednego z ich robiących wrażenie koncertów, a tym razem udało nam się przeprowadzić z nimi wywiad, dzięki któremu możecie ich lepiej poznać.


Na początek przedstawcie się, proszę, naszym czytelnikom

Saito: Jestem Saito Kousuke, gitarzysta i wokalista.
Tabuchi: Basista, Tabuchi Tomoya.
Suzuki: Perkusja, Suzuki Takao Miło mi was poznać.

Przybliżcie nieco, proszę, profil waszego zespołu tym z naszych czytelników, którzy jeszcze was nie znają.

Saito Gramy to co myślimy. Wierzymy, że "muzyka jest zabawą" i "brzmienie zespołu jest fajne", to podstawowe przyczyny, dla których gramy japońską muzykę w zespole. Gramy co chcemy, a chcemy tworzyć muzykę, której sami słuchaliśmy i która wywarła na nas wrażenie. Jesteśmy więc zespołem grającym japoński pop-rock, którego sami wcześnie słuchaliśmy i który przedstawiamy na nasz własny sposób.

Jacy muzycy mieli na was największy wpływ? Czy można powiedzieć, że słuchaliście więcej japońskiej niż zachodniej muzyki?

Saito: Tak było. Mnie do założenia zespołu popchnął BRAHMAN.
Tabuchi: Dla mnie przebudzeniem muzycznym były chyba j-popowe piosenki z lat 90-tych. Wydaje mi się, że w moich utworach widać tego wpływy. Wielu ówczesnych artystów wywarło na mnie spore wrażenie.
Suzuki: Słucham zagranicznych zespołów, które uważam za dobre i czasami moje ciało naturalnie kołysze się w rytm ich muzyki. Ale największe wrażenie wywiera na mnie możliwość dotarcia i pozostania japońskich tekstów w moim sercu. Dlatego zawsze słuchałem zespołów, które śpiewają po japońsku, bez względu na to, czy grały pop czy rock.

Skąd wzięła się nazwa UNISON SQUARE GARDEN? (przyp. tł.: "Ogród na Placu Jednogłośności", unison - termin muzyczny oznaczając jednogłośność, współgranie) Czy to nawiązanie do Union Square w Nowym Jorku?

Saito: Mam na imię Saito i kiedy przyglądałem się tłumaczeniu kanji "sai" w słowniku japońsko-angielskim, natrafiłem na słowo "unison", "jednogłośność", tak jak w "jednogłośnie śpiewali hymn narodowy". Dlatego chciałem użyć tego słowa. (śmieje się). Potem już tylko szukałem czegoś, co by dobrze zabrzmiało, nie była to więc gra słów oparta na Union Square. (śmieje się)

A więc to ty wymyśliłeś nazwę?

Saito: Tak się złożyło. (śmiech)

Jak się poznaliście?

Saito: Spotkaliśmy się w liceum, basista Tabuchi i ja chodziliśmy razem do szkoły, a potem poszliśmy na ten sam uniwersytet. Udzielaliśmy się trochę w szkolnych klubach muzycznych i chcieliśmy założyć razem zespół, ale nie mogliśmy znaleźć perkusisty, bo ich nigdy nie ma zbyt wielu. (śmiech) Dlatego skontaktowaliśmy się z perkusistą, który chodził z Tabuchim jeszcze do podstawówki - Takao (Suzuki). Tak się spotkaliśmy i tak powstał UNISON SQUARE GARDEN.

Saito, słyszałam, że urodziłeś się za granicą (przyp. aut.: w Nowym Jorku), ale poznaliście się w Japonii?

Saito: Poznaliśmy się w Tokio.
Suzuki: Generalnie, pochodzimy z Tokio. (śmiechy)

Jakie przesłanie ma wasza muzyka?

Saito: Moim zdaniem muzyka to nie teoria. Japońska muzyka ma w sobie coś, co sprawia, że rozwija się za granicą. Muzyka to coś, co przekracza ograniczenia językowe czy pochodzenie ludzi. Według mnie to coś, co wsiąka w nasze komórki. Chcemy uczynić to co nielogiczne wstrząsającym duszą i wywierającym wrażenie w niewyobrażalny sposób.

Jak poszły wam przygotowania do nagrywania JET CO.? Czy, tworząc piosenki na ten album, mieliście w głowie jakieś konkretne motywy przewodnie?

Tabuchi: Stworzyliśmy ten album tak jak zwykle tworzymy, zebraliśmy i podążyliśmy za tym, co uważamy za dobre dla naszej muzyki. Tematy na teksty pochodzą ze wszystkich rzeczy, jakie zaobserwowałem przez ostatni rok, często opisywałem moje myśli na zasadzie: "mam nadzieję, że ludzie będą mówić tak i tak" albo: "mam nadzieję, że będzie więcej dróg dla muzyki". Współczesna muzyka zdaje się mówić: "muzyka jest obecna dla wszystkich", ale moim zdaniem to nieprawda, według mnie "muzyka jest obecna dla każdego". Zarówno dla słuchaczy, jak i dla ludzi, którzy tą muzykę tworzą, mam więc nadzieję, że moje teksty odzwierciedlają zarówno "gram muzykę", jak i "słucham muzyki".

Czy, pisząc piosenki, najpierw tworzycie teksty, a potem dodajecie do nich muzykę?

Tabuchi: Wolę robić to na odwrót. Lubię japoński, ale przede wszystkim interesuje mnie melodia. Podejrzewam, że tak samo jest w zachodniej muzyce, ale tam da się najpierw napisać słowa, a potem skompletować melodię. Bardzo lubię język japoński, więc daję pierwszeństwo brzmieniu japońskich słów, ale tym razem chciałem być bardziej "dla każdego", więc dodałem właśnie to pragnienie do melodii, gdy komponowałem.

Wasza muzyka obejmuje szerokie spektrum gatunków: pop, rock i elektronikę. Czy to dlatego, że w twojej głowie pojawiają się tak różne melodie?

Tabuchi: Nie zdawałem sobie sprawy z tego, że gramy tak zróżnicowaną muzykę. Gramy po prostu to co wydaje nam się dobrą muzyką, dobrymi tekstami i dobrymi melodiami. Moim zdaniem to cud, jakim jest ten zbiór ludzi w zespole, to powoduje.

Wszyscy razem pracujecie nad ostateczną aranżacją?

Wszyscy: Tak.

Czemu zatytułowaliście ten album JET CO.?

Tabuchi: Gdy spojrzałem na gotową całość, dostrzegłem, że jest tam sporo słów kojarzących się z parkami rozrywki. (śmiech) Tym razem skupiłem się mocno na tym, czy ogólna równowaga jest dobrze zachowana podczas słuchania całego albumu, od pierwszej do ostatniej piosenki. I pomyślałem sobie, że dobrze by było, gdyby całość toczyła się jak roller coaster. Oczywiście "łatwej powiedzieć". (śmieje się) Dlatego dałem taki tytuł, pomyślałem, że będzie chwytliwy.

Okładka przedstawia park rozrywki wycięty z papieru. Czy tak właśnie przedstawiliście swoją wizję projektantowi?

Saito: Nie prosiliśmy o nic takiego, powiedzieliśmy po prostu: "Stworzyliśmy ten album dla rozrywki, ma być ekscytujący i radosny, zrób więc okładkę, która będzie do tego pasować". Projektant wymyślił i zrobił swój projekt.

Klip do Cody beast jest dosyć interesujący. Jak go wymyśliliście?

Saito: Reżyser przesłuchał nasze piosenki, wytłumaczyliśmy mu co myślimy oraz jak gramy i poprosiliśmy o pomysły pasujące do naszego podejścia.

Czy kręcenie klipu było trudne?

Saito: Cody beast nakręciliśmy w windzie w trakcie jednego dnia, w Wigilię od 9 rano do 3 w nocy następnego dnia. (śmieją się)

Niezależna scena rockowa w Japonii ciągle się rozwija. Co wy myślicie o scenie rockowej w Japonii?

Tabuchi: Jest na niej mnóstwo zespołów. Z jednej strony to dobrze, ale z drugiej nie za bardzo. To wspaniale, że każdy zespół ma swój własny smak, który według mnie jest specyficzny dla teraźniejszej Japonii. Mam nadzieję, że istnieje szansa na rozwój wielu rodzajów muzyki w znacznie bardziej innowacyjne, a nie konserwatywne formy. Jeśli wszyscy podejmiemy to wyzwanie, że nie będziemy "jednymi z wielu", tylko "czymś dla kogoś", i jeśli cała scena, przemysł muzyczny oraz cała kultura się dalej będą przebudzać, moglibyśmy stworzyć jeszcze bardziej interesującą scenę muzyczną.

Jaki był dla was najbardziej pamiętny moment jako zespołu w ciągu ostatnich sześciu lat?

Saito: 10 rocznica Highline Records w lipcu 2007, kiedy stanęliśmy na dużej scenie Zepp Tokyo, a wcześniej płaciliśmy, żeby zobaczyć w tej sali koncerty innych zespołów. Pojawiły się tam także sławne grupy, jak BUMP OF CHICKEN czy POLYSICS. Rozmawialiśmy z nimi o przeróżnych rzeczach, a oni rozmawiali z nami szczerze, na tym samym poziomie, i naprawdę poczuliśmy, że stoimy na tej samej scenie co oni. Tego dnia zdałem sobie sprawę, że sprawianie, by ludzie słuchali muzyki danej grupy oraz dawanie im czegoś od siebie to to, co muzycy właśnie robią.
Tabuchi: Podczas jednej z bardzo dużych imprez miałem nadzieję, że muzyka będzie brzmiała w konkretny sposób, ale okazało się, że brzmi zupełnie inaczej niż tego chciałem. Od kiedy tego doświadczyłem, za każdym razem, gdy staję na scenie, powtarzam sobie, że jako wykonawca muszę mieć więcej pragnień, celów. Powtarzam sobie: "Jak mogę sprawić, że będzie to brzmiało bardziej interesująco? Chcę coś zmienić!". Gdy poobserwowałem przemysł muzyczny i poczułem atmosferę między artystami a publicznością na festiwalach muzycznych, byłem w szoku, jak bardzo ta scena jest inna niż moje wyobrażenia. Motto "lepiej by było gdyby..." stało się moją największą motywacją.
Suzuki: A dla mnie... cóż, co mogę wybrać... Na mnie największe wrażenie wywarły małe rzeczy, które skumulowały się na przestrzeni lat i które sprawiły, że jesteśmy dziś tymi, kim jesteśmy. Każdego roku były małe momenty, kiedy koncerty szły świetnie, a rezultatem skumulowania się tych momentów są takie występy, jakie gramy teraz. Gdy przypominam sobie nasz pierwszy koncert, od razu czuję różnicę i mogę spokojnie powiedzieć: "Ach, bardzo się rozwinęliśmy!".

Czy spotykacie się po każdym koncercie, żeby porozmawiać o tym, jak wam poszło?

Suzuki: Nie za każdym razem, ale jestem pewien, że każdy z nas o tym myśli. Spotykamy się tylko wtedy, jeśli nie podoba nam się nasz występ. Zadziwiające jest dla mnie to, jak często to robimy.

Macie coraz więcej fanów, a kluby, w których gracie, robią się coraz większe. Co w związku z tym czujecie?

Suzuki: Jesteśmy szczęśliwi, ale nie usatysfakcjonowani, ponieważ "nie gramy wystarczająco dobrze" i to drugie odczucie jest zdecydowanie silniejsze. Ale jesteśmy wdzięczni.

Jakim byliście zespołem sześć lat temu?

Saito: Według mnie nie powinniśmy jeszcze spoglądać wstecz. Mam przed sobą jeszcze zbyt wiele rzeczy do zrobienia, nie ma miejsca na spoglądanie w przeszłość. Być może znajdzie się na to czas po zrobieniu tego, co chcę i powinienem zrobić, np gdy zagramy solowy koncert w Budokanie albo zdobędziemy pierwsze miejsce na liście Oriconu.

Czyli macie przed sobą jakieś konkretne cele, np. koncert w Budokanie?

Saito: Jeśli powiem, że chcemy więcej, skończy się na tym, że będziemy chcieć grać w jeszcze większych miejscach, na stadionach. Ale chciałbym kiedyś zagrać w Budokanie.
Tabuchi: Jestem bardzo wdzięczny, że sale koncertowe, w których gramy, robią się coraz większe, ale to nie jest dla nas jakiś szczególny cel. Chciałbym zostać "czymś dla kogoś". Moim celem jest, aby ludzie, którzy słuchają naszej muzyki, mogli za dziesięć lat powiedzieć: "Był taki zespół UNISON SQUARE GARDEN, ich muzyka pomogła mi świetnie przetrwać okres dojrzewania". Byłoby wspaniale, gdyby więcej kapel rockowych podzielało mój cel bycia ważnym dla konkretnych ludzi, wywierania wpływu na ludzi, zamiast celować po prostu w granie w wielkich halach. Gdyby tak było, zespoły rockowe byłyby o wiele bardziej interesujące i ogólnie całą scena muzyczna uległaby zmianie. Chciałbym to kiedyś zobaczyć.
Suzuki: Członkowie wszystkich zespołów mają jakieś marzenia dotyczące tego, gdzie chcieliby kiedyś zagrać. My też mamy takie marzenia i często powtarzamy sobie z melancholią w głosie: "Chciałbym kiedyś zagrać w Budokanie". Ale nie chodzi tu po prostu o występ. W gruncie rzeczy znaczy to, że chcielibyśmy, aby Budokan stał się ukoronowaniem koncertów, jakie gramy codziennie, i piosenek, które tworzymy. Dla mnie osobiście celem jest dalsze odczuwanie euforii podczas grania na bębnach i dalsza dobra zabawa.

Saito, mieszkałeś wcześniej w różnych krajach. Czy miało to jakiś wpływ na ciebie jako na muzyka?

Saito: Jeśli nawet, to nie jestem tego świadomy. (śmieje się) Mieszkałem w Nowym Jorku, Londynie, Singapurze, Hongkongu i Japonii, ale nigdy nie zwracałem na to uwagi. Moi rodzice są Japończykami i zawsze mówiłem po japońsku. Ale często, gdy rozmawiam z ludźmi, łapię się na tym, że myślę: "To, co mi wydaje się naturalne, nie jest takie samo dla nich". (śmieje się) Te doświadczenia mogły mnie ukształtować, nawet jeśli tego nie zauważam, ale jeśli mam być szczery, to naprawdę nie wiem.

Czy, gdy śpiewasz teksty napisane przez Tabuchiego, przychodzi ci to naturalnie? Czy może nachodzi cię czasami ochota, żeby pozmieniać pewne wyrażenia?

Saito: Rzeczy, które chcemy wyrażać, są prawdopodobnie nieco inne, a jako wokalista śpiewam myśląc o tym, jak wymówić słowa i jak dopasować je do melodii. Więc gdy słowa kompletnie mi nie pasują, po prostu mu o tym mówię. (śmieje się)

Twój dobór słów jest interesujący, nieczęsto spotykam się z frazą "zongai" (odwrotnie do oczekiwań). (śmieje się)

Wszyscy: (wybuchają śmiechem)

Ostatnie słowo do fanów?

Saito: Chciałbym doczekać chwili, kiedy moja muzyka przekroczy granice.
Tabuchi: Muzyka nie potrzebuje powodów "dlaczego" i "jak", chciałbym więc, abyście dzięki Internetowi słuchali wszystkiego i każdego. Chodzi nie tylko o nas, chciałbym, aby dotarła do was wszystkich, którzy to czytanie, przeróżna muzyka.
Suzuki: Nasz zespół ceni sobie melodie i brzmienie języka, ponieważ jest to rzadkość w Japonii, więc wydaje mi się, że może wam się spodobać nasze brzmienie, nawet jeśli nie rozumiecie języka. Myślę, że możecie słuchać japońskiej muzyki na tej samej zasadzie, na której my słuchamy muzyki zachodniej, ponieważ podstawowy sposób odbioru muzyki jest ten sam. Japoński to język, w którym melodia jest wyraźnie podzielona na frazy. Chciałbym, żebyście docenili właśnie taki unikalny smak japońskiej muzyki.
REKLAMA

Powiązani artyści

Powiązane wydawnictwa

Album CD 2010-04-07 2010-04-07
UNISON SQUARE GARDEN
REKLAMA