Japoński artysta RYO the SKYWALKER 27 lutego po raz pierwszy wystąpił w Los Angeles, gotowy zaistnieć na międzynarodowej scenie reggae.
RYO the SKYWALKER 27 lutego zagrał swój pierwszy koncert w Los Angeles. Odbył się on w ramach obchodów dziesiątej rocznicy debiutu major artysty. Ale RYO miał wpływ na japońską scenę reggae jeszcze przed debiutem. Często podróżował także na i z Jamajki, by jeszcze bardziej udoskonalić swoją muzykę. JointJam Festival, impreza, na którą został zaproszony, zgromadziła głównie obiecujące japońskie zespoły hip-hopowe i reggae.
Wydarzenie to miało miejsce w Club 740, położonym w brudnych slumsach Los Angeles. Mimo to okazało się, że klub ten to ukryty klejnot - odrestaurowany klasyczny, hollywoodzki budynek z lat czterdziestych. W głównej sali znajdowała się mała scena, na której ustawiono urządzenia używane tego wieczoru przez DJ-ów zaproszonych na JointJam i gospodarzy. Na rozpoczęcie imprezy zagrano muzykę różnorodnych wykonawców reggae i urban, ale tłum ożywił się, gdy usłyszał utwory RYO the SKYWALKERa. Za stanowiskiem DJ-ów umieszczono liczne ekrany LCD, na których wyświetlano animacje przypominające "oszczędzacze ekranu”. Podczas setu RYO the SKYWALKERa na monitorach prezentowano fragmenty jego teledysków.
Była już dziesiąta, gdy zaczął grać pierwszy zespół. W ciągu całego wieczoru występowali różni artyści, głównie z nurtu reggae. Jako pierwszy pojawił się japoński tancerz SHY-N, który bardzo udanie naśladował Michaela Jacksona. Pozostali artyści nie bardzo interesowali przybyłych na imprezę ludzi. Kiedy wszystko się zaczęło, tylko jedna czy dwie grupki podeszły bliżej sceny, by zobaczyć, co się dzieje. Większość tańczyła po prostu w rytm muzyki, nie zwracając uwagi na grających muzyków. Największą uwagę przyciągnęła japońska wykonawczyni reggae. Śpiewała pełnym energii, szorstkim głosem, starając się wciągnąć publiczność do zabawy. W środku swojego występu powiedziała, jak wielki to dla niej zaszczyt móc grać przez RYO the SKYWALKERem. To pokazało, jak wielki wpływ ma on na innych artystów.
Zaczęło już świtać, gdy wreszcie przyszła kolej na RYO. Gospodarz imprezy zapowiedział ostatniego wykonawcę tej nocy. Zaczął przygotowywać ludzi na jego występ, krzycząc np.: “To będzie ten, na którego wszyscy czekaliście”. Zamiast kiwać się na parkiecie, tłum powoli zaczął gromadzić się przed sceną, w związku z czym impreza zaczęła szybko przypominać prawdziwy koncert, a nie potańcówkę. Ludzie patrzyli głównie na prawą stronę podwyższenia, czekając na wejście głównej gwiazdy.
RYO pojawił się na scenie w mgnieniu oka, wołając do tłumu w mieszaninie japońskiego i angielskiego. Uwaga fanów była skupiona na nim w pełni. Wykonawca, ubrany w krzykliwie żółtą kurtkę, biegał tam i z powrotem po małej scenie. Mimo że jego głos był zawsze bardzo krytykowany, na żywo wydawał się być dużo płynniejszy niż na koncertowych nagraniach. Nadal brzmiał unikalnie, choć dosyć szorstko, ale artysta gładko wykonywał wszystkie swoje utwory.
Wydawało się, że RYO naprawdę lubi rozmawiać z publicznością, ponieważ krzyczał do niej i angażował w swoją muzykę. Jego stwierdzenie: “Anglojęzyczni ludzie nie zrozumieją. Ale wiem, że mogą poczuć te wibracje” zostało przyjęte z największym tego wieczoru entuzjazmem. Każda piosenka gładko przechodziła w następną. RYO the SKYWALKER cały czas ruszał się po scenie tam i z powrotem, wołając do fanów: “Ludzie, jesteście gotowi?” w rytm swoich kroków.
Pod koniec występu artysta był już cały spocony, ale nadal pełen energii. Cały tłum wydawał się pochłonięty przez jego muzykę i uśmiechał się razem z RYO aż do końca. Potem wszyscy się zgodzili, że był to naprawdę potężny i satysfakcjonujący koncert.