Recenzja

SCREW - Fusion of the Core

09/09/2010 2010-09-09 12:01:00 JaME Autor: Ruka Tłumacz: Gin

SCREW - Fusion of the Core

Pierwszy oryginalny album SCREW, idealny, by zapoznać się z zespołem.

Pierwszy album SCREW, wydany w marcu 2007 roku, zawiera dwanaście piosenek i zdaje się być raczej kombinacją dwóch minialbumów: jednego z oryginalnymi utworami i drugiego z największymi przebojami. Ponieważ zawiera nowe piosenki, ale również starsze hity, z których będą zadowoleni długoletni fani, ten album jest świetny dla tych, którzy dotąd nie mieli okazji posłuchać zespołu.

Album zaczyna się od F.O.C., który ma niewielką ilość tekstu, energię rodem z "Matrixa" i zaskakujący beat techno. Jako kawałek instrumentalny jest dużo bardziej interesujący od wcześniejszych tego typu utworów, na przykład Shown Silently czy Finale of SCREW, ale sam w sobie może rozczarować, z powodu braku refrenu i śpiewu.

Chociaż F.O.C. nie demonstruje stylu muzycznego zespołu, to następny kawałek, Death’s door, posiada wszystko to, czego oczekujemy od tej grupy: mieszaninę melodyjności i złowrogości, gardłowe krzyki, groźne gitarowe riffy i zmienny rytm perkusji. Ta piosenka, kreatywna i pełna przesunięć, nie wynikających jednak z niezręczności, jest spójna i wyjątkowo pasująca do SCREW.

Po Death’s door następna jest the previous night of hell. Konsekwentnie mroczna, ciążka i pełna złości - SCREW są w swoim żywiole. Pojawiają się jęki i growling Byo oraz wybijające z rytmu wrzaski. Bardzo oryginalny refren z agresywnym, wznoszącym się wokalem, sprawia, że piosenka jest przebojem. Jednak mogłaby obejść się bez krzyków, które są raczej chrypliwe i nieco denerwujące.

Czwarta piosenka, Deformity to Wake, jest godna uwagi ze względu na wokal Byo, a dokładnie jego talent do zmieniania śpiewanej melodii we wrzask lub szczeknięcia. Dużo piosence dają również pięknie udręczone wrzaski w trakcie przejść. Chociaż brak chwytliwego, zapadającego w pamięć refrenu nie pozwala nazwać go najlepszym utworem albumu, dobrze oddaje styl i podejście SCREW.

Następna jest St. Highway, piosenka o miłości! Jest optymistyczna i pozytywna, zaczyna się od gry gitary i rytmu, który roztacza atmosferę szczęśliwości. Choć cały utwór jest konsekwentnie wesoły, w zwrotkach nie zabrakło odrobiny złości. Godne uwagi są również gitarowe przejścia, tworzące odrębną uroczą melodię. Mimo że St. Highway zdaje się nie pasować do tego ogólnie mrocznego albumu, z sukcesem i dumnie udowadnia, że SCREW przepełnia nie tylko złość.

Zespół powraca z bardziej złym brzmieniem w BABY STAR, którego refren przypomina Child Prey Dir en greya. Nakładające się na siebie krzyki niespecjalnie go ulepszają. Jednak przejścia, z krzykami, growlem i intrygującą grą gitarzystów rekompensują niewyszukany refren. Piosenka zawiera również interesujące zmiany rytmu, które prowadzą do nieoczekiwanego zakończenia z maniakalnym śmiechem przeradzającym się w odgłos krztuszenia się. W sumie jest to złożona piosenka, do której będziesz musiał się przekonać.

Utwór siódmy to jazda bez trzymanki. Shikou wo kuruwasu hankai na tenbin jest piosenką z wieloma etapami i licznymi detalami, nawet jak na standardy SCREW. Etap wstępny: nawiedzony dom! Zwrotka przynosi upiorne jęki i piski, a także demoniczny growl. Kiedy piosenka drastycznie zwalnia, Byo śpiewa przez chwilę w balladowym stylu, zanim tempo znów przyspiesza w skocznym refrenie. Następnie pojawia się równie radosne solo gitarowe, a potem rytm ponownie opada, a Byo akompaniuje delikatny fortepian. Wspomagana przez brzmienie skrzypiec, melodia utrzymuje atmosferę pełną tęsknoty i udręki. Etap finałowy: furia! W piosence pojawiają się znów ciężkie brzmienia gitar, przerywniki w postaci krzyków i demoniczny growl Byo.

Następny jest wydany na nowo, jednak bardzo możliwe, że najlepszy na tym albumie, utwór hakusetsu to mau. Zaczyna się chwytliwym, lecz przejmującym motywem, granym na fortepianie. Wraz z tym instrumentem w zwrotkach znaczącą rolę odgrywa bas Yuuto i brzdąkanie gitarzystów, wtrącających tu i ówdzie delikatne nuty. Wprowadzenie do refrenu bardzo przypomina swój odpowiednik w CELESTIAL BLISS oraz Silent Eve Sadie, ale to nie jest wielkim zarzutem. Refren, chociaż inspirujący i lekki, jest niezwykle ponury, a jego druga część zawiera spieszny rytm perkusji, przywodzący na myśl techno. Jak zwykle gitarowe przejście jest wspaniałe, ale wprowadzono również instrumenty dęte oraz śpiewane pięknym falsetem fragmenty. Aby pokreślić finałowy refren, Byo dokłada do swojego wokalu fascynujący trel. Mimo że jest to balladowa piosenka, hakusetsu to mau stanowi zapewne ozdoba tego albumu, chociaż fani SCREW, szukający czegoś mocniejszego, mogą uznać nowsze kawałki za bardziej ekscytujące.

Kandydatem numer jeden dla fanów pragnących większej intensywności będzie Hakanaki wa chiri yuku utsukushiki reiraku to..., perełka, która w pełni ukazuje siłę głosu Byo. Mimo że jest to wolniejsza piosenka, posiada ciężką melodię i większą agresywność w stosunku do poprzedniego utworu oraz pełen emocji wokal ciągnący się przez cały utwór, a w szczególności w momentach, gdy melodia przejmująco się wznosi. Dodatkową zaletą jest elektronicznie zmodyfikowany głos pojawiający sie po refrenie, bo w ten gardłowy, growlingowy sposób Byo może ukazać swoją zdolność do wyrażania cierpienia. Gitarowe przejście pięknie dopasowuje się do tych pełnych udręki emocji. Tej tajemniczej piosence, ponurej i względnie powolnej, udało się zostać najlepszym utworem na tym albumie.

Następne dwa utwory, z których pierwszym jest -goku-, pochodzą z Heartless Screen. Posiadając niesamowity wokal oraz partie gitarowe, emocjonalny refren wsparty skrzypcami oraz niespodziewane zakończenie, ta piosenka jest kolejnym przebojem. Po -goku- następuje przedostatni już utwór, Entrance to defekt. W szybkiej i złowieszczej piosence wykorzystano kilka interesujących technik krzyczenia, z czego jedna z nich brzmi, jak przyspieszona syrena ostrzegająca przed tornado. Wolniejszy refren, wsparty przez grę skrzypiec, jest pełen udręki, a jednak piękny, podobnie jak gitarowe przejście. Także umiejętności Jina zostały podkreślone przez kilka złożonych fragmentów, granych na perkusji.

Yume no kanata e, ostatni kawałek, jest konsekwentnie szybki i skoczny. Posiadając chwytliwy refren, zabawną linię gitar i basu, skupia się raczej na energiczności i tempie niż emocjach. Inspirująca i lekka, co nie jest charakterystyczne dla SCREW, piosenka z powodzeniem pokazuje, że grupa może się dostosować do każdego stylu.

W sumie album zawiera kilka elementów przemawiających na jego korzyść: konsekwentnie wybitne przejścia gitarowe, klasyczną wrażliwość, stworzoną przez instrumenty dęte i fortepian oraz dodanie kilku lżejszych utworów ratujących słuchacza od bycia zmęczonym tym głośnym wydawnictwem. Po drugie Byo demonstruje pokaźny repertuar talentów wokalnych, od średniej wysokości szczęknięć, przez trel po wrzaski przypominające syrenę. Po trzecie, w przeciwieństwie do późniejszego dorobku zespołu, gdzie ich muzyka stała się bardziej inspirowana Sadie, na tym albumie Byo i spółka starają się być unikalni. Fusion of the Core jest dobrym sposobem, żeby poznać ten zespół.
REKLAMA

Powiązani artyści

Powiązane wydawnictwa

Album CD 2007-03-14 2007-03-14
SCREW
REKLAMA