Oto samo sedno wyróżniających się na tle sceny visual kei D'espairsRay i ich pierwszy, jakże ważny album, Coll:set.
MaruMusic powraca z kolejnym północnoamerykańskim wydaniem giganta sceny visual kei: D'espairsRay. Col:set był pierwszą ważną płytą grupy. Na krążku znajduje się 14 utworów z początków kariery zespołu i jest to pozycja nie do przegapienia.
Infection rozpoczyna album niezwykłą atmosferą, którą budują dzwonki z wyraźnie indyjsko brzmiącymi bębnami i spokojnym śpiewem. Wraz z przyłączeniem się chórków, piosenka zmienia się w głośną i udręczoną. Dzięki temu tekstowi w całości po angielsku, mówiącym o kimś, kto nie potrafi żyć bez swej ukochanej osoby, jest to ponadczasowy i uniwersalny kawałek. Płyta nabiera tempa z piosenką Dears, która pędzi z ciężką grą gitary. Trzeci kawałek to in vain o atmosferze idealnej, by trochę poskakać, choć pojawiają się w nim także wolniejsze chwile. Następnym na liście jest Grudge: to, aż do refrenu, wolny numer gdzie usłyszymy przepełnione gniewem wrzaski HIZUMIego i ciężko brzmiące gitary. Piątym na trackliście jest Tsuki no kioku – Fallen- (Wspomnienia upadłego księżyca – Fallen-): piękna ballada o niesamowitych efektach dźwiękowych, choćby skrzypiących i trzeszczących drzwiach, które osiągają pożądany efekt. Rozpoczyna się ślicznym, wyraźnie japońskim instrumentem, a pierwsze słowa śpiewane są niemal w całości a capella, poza momentami, kiedy na chwilę pojawiają się gitary, a ostatecznie także i bas ZERO. Drugi refren kończy się wspaniale zniekształconym głosem HIZUMIego.
Następna czwórka są świetnymi numerami do grania na żywo. Szósty kawałek to ulubieniec fanów, Garnet, z rockowym refrenem, słowach traktujących o śmierci i rytmem idealnym do headbangingu. Następny, hałaśliwy, wypełniony dźwiękami z syntezatorów Abel to Cain, byłby idealnym dodatkiem do każdego albumu, dzięki swemu zaraźliwemu rytmowi i refrenowi, któremu nie można się oprzeć. Galopujący Fuyuu shita risou (Zawieszony ideał) jest następny, w szczególnie dobrze zapadającym w pamięć refrenie łączy piękno z intensywnością. Końcówka piosenki jest bardzo interesująca, gdyż HIZUMI wzmaga emocje utworu jeszcze bardziej.
Forbidden, dziewiąty na liście, wpada w ucho i będzie brzmiał znajomo każdemu fanowi jrocka. Pędzący, przystrojony rzeszą dźwięków z syntezatora faworyt fanów to istna wyrzutnia charakterystycznej energii D’espów. Następuje po nim skomponowana przez perkusistę, TSUKASĘ, ballada Hai to ame (Katastrofa i deszcz). Jest to jedna z najpiękniejszych piosenek w twórczości D'espairsRay z płynącymi melodiami i prześliczna grą pianina. Tuż po nim nadchodzi kolej na Tainted World - dobry rockowy kawałek z przyjemnym połączeniem agresji i szybujących melodii.
Jedynym utworem "na nie" jest dwunasty, The world in a cage, będący bardzo senną wersją instrumentalną o zawodzących tonach i atmosferze prosto z horroru. Kolejny kawałek to Marry of the blood, posiadający bardzo intrygujące cyfrowe dźwięki i tajemniczy nastrój.
Album kończy BORN -white stream mix-, który brzmi jak cyfrowa wersja ponurego utworu BORN. Remiksy są zawsze ciekawe, lecz piosenka sama w sobie jest raczej nijaka. Poza interesującymi efektami i dźwiękami z syntezatorów jest w niej warstwa brzmiąca bardzo statycznie, która niekoniecznie przypadnie wszystkim do gustu, a część hałaśliwości oryginału przepada tu bezpowrotnie wraz ze zniekształceniami dźwięku.
Podsumowując, jest to wspaniały album będący świadectwem talentu wokalisty HIZUMIego i gitarzysty Karyu, który jest głównym kompozytorem zespołu. Dla nie znających jeszcze tej grupy Coll:set jest świetnym początkiem. Te czternaście utworów, z których wiele określa klasyczne brzmienie D'espairsRay, pokaże wszystkim skąd się wzięło to całe podekscytowanie nimi.