MOLICE - Catalystrock

MOLICE łączy elementy punku z umiejętnością tworzenia ostrego, garażowego brzmienia new wave. Lecz ich drugi album, Catalystrock, ma w sobie więcej niż tylko dobrze opracowany styl.

Płyta zaczyna się utworem Monster - nieco delikatnym, łagodnym kawałkiem utrzymanym w średnim tempie. Może nie zwraca na siebie szczególnej uwagi jako początek albumu, lecz następujący po nim Romancer robi to wystarczająco dobrze. To właśnie tu undergroundowe retro przebija się swym jedwabiście gładkim rytmem i fajną, żwawą melodią. Kolejny Android Said zmienia nastrój całkowicie; jest skoczny, a w melodii dominuje gra basu, co jest idealnym tłem dla rockowych riffów.

Następnych kilka utworów przypomina ballady. Sa słodsze, delikatniejsze i ukazują jak bardzo MOLICE dopracował swe brzmienie. Perfect Morning to szczególnie przyjemny kawałek na pobudkę. Jest bardzo zrelaksowany, łagodzący i rockowy. Let’s Merge wraca do poprzedniego poziomu energii ostrym, szybkim rytmem i niesie go do Into You. Z sarkastycznym, prawie drwiącym nastrojem, Into You aż prosi się o śpiew publiczności i będzie prawdziwym rarytasem na koncertach.

Final Wave wcina się ukazując inną stronę MOLICE. Zaczyna się utrzymanym w molowej tonacji wstępem, a melodia powoli buduje spokojne odczucie, dzięki czemu jest to dobra piosenka do relaksu. Ale nie rozkładaj się jeszcze wygodnie na kanapie - Still Alive pojawia się z kopniakiem, który wypcha cię do tańca. Niestety, Praying nie ma już tej żywotności, przez co hamuje trochę tempo i ciężko później na nowo do tego poziomu energii powrócić, gdy pojawia sie The Haze. Ostatnia piosenka na albumie zamiast zakończyć osiągnięciem apogeum, nie pozwala napięciu rosnąć, przez co wydaje się być raczej słaba.

Catalystrock to solidne drugie wydawnictwo MOLICE. Mimo że nie ma w sobie czystej pasji obecnej na pierwszym albumie, pokazuje jak zespół dojrzał. Fani MOLICE nie powinni tą płytą zawiedzeni, a ci, którzy zespołu jeszcze nie znają, na pewno nie pożałują.