Recenzja

Kirito - Negative

16/08/2010 2010-08-16 12:01:00 JaME Autor: neejee

Kirito - Negative

Podsumowanie solowej kariery byłego wokalisty PIERROTa.

Album CD

Negative

KIRITO

Negative to drugi i - jak na razie - ostatni solowy album Kirito. Ukazał się w sierpniu 2007, rok po założeniu przez wokalistę, wraz z dwoma kolegami z PIERROTa, nowej grupy, Angelo. Wydaje się stanowić podsumowanie solowej kariery muzyka, jako że zawiera wszystkie wydane po Hameln single, a także dwa kawałki grane wcześniej tylko na koncertach. Ponadto, na płycie znalazły się również cztery zupełnie nowe utwory.

Album rozpoczyna się spokojnym i łagodnym klawiszowym intrem do Gyakkou. W późniejszej części utworu muzyka przyspiesza aż do energiczniejszego refrenu, a w tle słychać wyraźny, pulsujący bas. Następny DECIDE jest natomiast dużo żywszy. Dominuje w nim nieco przesterowany głos wokalisty, a refren łatwo zapada w pamięć: złapiesz się na tym, że będziesz go nucić. Całość uatrakcyjniają elektroniczne efekty.

Trzeci Dokuyaku to jeden z ciekawszych fragmentów płyty: rozpoczyna się przeciągłym dźwiękiem, po którym rozbrzmiewa chwytliwa melodia, urozmaicona ciekawymi, nieco jękliwymi gitarami. Gdy pojawia się wokal, muzyka się nieco uspokaja, a łagodny refren podkreślają wyraźne gitarowe akcenty. Utwór kończy się nagle, a po nim następuje kolej na Suicide View, murowany hit koncertowy. W tym świetnym kawałku jest więcej emocji i agresji niż w poprzednich, a wypełniające go dźwięki aż wibrują w głowie słuchacza.

Ogromną niespodziankę sprawia również TEAR, którego energia oraz niemalże radosny refren stanowią ogromny kontrast z tytułem. Mniejszym zaskoczeniem jest natomiast Kagerou, rozpoczynający się spokojnym intrem, przywodzącym na myśl siąpiący deszcz. Wybuchająca chwilę później muzyka to już prawdziwa ulewa, mimo to utwór w dalej rozwija się dosyć schematycznie i przypomina wcześniejsze piosenki z albumu, m.in. Dokuyaku. Mimo to stanowi ładny kawałek, którego z przyjemnością się słucha.

W przypadku PERIOD można odnieść wrażenie, że artysta chciał rozwinąć styl zaproponowany na HAMELN. Pierwsza część utworu oparta jest na brzmieniu orkiestry, a na pierwszy plan wysuwają się skrzypce, do których idealnie dopasowuje się łagodny wokal Kirito. Typowo rockowe instrumentarium, czyli bas, gitara i perkusja, pojawiają się dopiero pod koniec pierwszej zwrotki, by w finale utworu całkowicie przejąć kontrolę. W takim towarzystwie ciekawie brzmi Hakudou, który swoją atmosferą doskonale pasuje do horroru. Na początku oraz przy końcu utworu pobrzmiewają niepokojące odgłosy, kojarzące się z lasem nocą; towarzyszą też umiejscowionej gdzieś w połowie kompozycji solówce. Nikną jedynie w drugiej części zwrotki, gdzie muzyka staje się bogatsza i zagłuszają je nabierające mocy gitary.

GARDEN ma już zupełnie inny nastrój. Utwór ten oparty jest na energicznym perkusyjnym rytmie oraz brzmieniu gitary, kojarzącej się nieco z utworami Nirvany. To kolejny koncertowy hit, w którym wokal Kirito - podobnie jak w Suicide View - ma nieco agresywne zabarwienie. W następnym Sakyuu można usłyszeć wszystko: mocne gitary, nieco przetworzonego wokalu, interesującą solówkę oraz klawiszowe motywy. Cały album kończy świetne Cherry trees, dopasowane do całości albumu i pozostawiające po sobie przyjemny nastrój.

Na drugim albumie Kirito znalazły się bardzo różne utwory, na których tle z pewnością najbardziej wyróżnia się zdominowany przez orkiestrę Period. Mimo to w ogólnym podsumowaniu stanowi on pewną całość. To dobra płyta, ale nieco brak jej świeżości poprzedniczki. Nie wzbudza w słuchaczu uczucia zachwytu już przy pierwszym zetknięciu, jak Hameln. Stanowi też w pewnym sensie odejście od stylu wypracowanego na tym albumie - zawiera więcej rockowych i elektronicznych elementów. Jednak po pewnym czasie znajdujące się na tej płycie kawałki głęboko zapadają pamięć i z pewnością jeszcze nie raz przyjdzie ochota, by do nich powrócić.
REKLAMA

Powiązani artyści

Powiązane wydawnictwa

Album CD 2007-08-22 2007-08-22
KIRITO
REKLAMA