Krążek es, autorstwa DuelJewel, nie spełnia pokładanych w nim oczekiwań.
es, pierwsze od czasów wydanego w 2006 roku singla, zatytułowanego aishuu melancholy, wydawnictwo firmowane szyldem DuelJewel, otwiera potężne, filmowe brzmienie. Słuchający może bez trudu wyobrazić sobie tę muzykę, użytą w charakterze dynamicznej nuty, stanowiącej tło do jednego z hollywoodzkich przebojów kasowych. Przy pomocy syntezatorów rodem z ery kosmicznej oraz przeszywających dźwięków gitary, początek utworu nabiera tempa przechodząc w końcu w crescendo, by następnie na powrót złagodnieć w momencie przyłączenia się ścieżki wokalnej. Podczas gdy zainteresowanie warstwą muzyczną wzrasta w miarę dołączania kolejnych instrumentów i zmian poziomów tempa i rytmu, wokal nie potrafi dotrzymać kroku instrumentom. Nie chcę bynajmniej powiedzieć, że brzmi on źle. Wprost przeciwnie. Głos Hayato brzmi słodko i zwiewnie, co zupełnie kontrastuje z klimatem kompozycji. Monumentalna muzyka stanowi tło dla sposobu śpiewania, który zdecydowanie bardziej pasowałbym do bardziej stonowanego utworu. Ze względu na olbrzymi kontrast stylistyczny, wokal w ostatecznym rozrachunku wypada raczej płasko w porównania z warstwą instrumentalną. Dysonans działa całkowicie na niekorzyść kompozycji. Słuchacze zapewne będą mieli ochotę wystukiwać rytm palcami. Bardzo możliwe, że nawet zaczną śpiewać razem z wokalistą. Jednocześnie nie można się oprzeć wrażeniu, iż w utworze tkwi spory potencjał, który nie został jednak umiejętnie wyegzekwowany. Jako recenzent czuję się bardzo zawiedziony, mając na względzie fakt „jaki es mógłby być”. Być może jednak jest to kawałek z gatunku tych, które najlepiej usłyszeć na żywo.
Kontrast do nagranego z rozmachem es stanowi utwór umieszczony na stronie B. Outsider to rockowy, zachęcający do headbangingu kawałek z pazurem. Poddany przesterom wokal z wyraźnie słyszalnym vibrato wspaniale współgra z krzykliwymi gitarami i dudnieniem bębnów. Obcowanie z utworem sprawia prawdziwą frajdę. Na pewno wprawi on słuchacza w dobry nastrój. Kompozycja bardziej nadaje się do wspólnego pokrzyczenia niż pośpiewania. Pulsujący rytm Outsider porwie na parkiet nawet najgorszego tancerza, nawet jeśli miałby jedynie uczestniczyć w pogo. Hayato demonstruje tutaj szeroką gamę swych wokalnych możliwości. Od vibrato, przez krzyki i growl, po wyraźny, rockowy głos. Utwór powinien przypaść do gustu fanom zespołu, którzy zapewne powitają go z otwartymi ramionami po rocznym okresie studyjnej bezczynności ze strony DuelJewel.
Zagorzali wielbiciele zespołu bez wątpienia zechcą dodać omawiany singiel do swej kolekcji, napawając się nim pomimo jego niedoskonałości. Jednocześnie nowi fani być może zechcą rozpocząć swą przygodę z DuelJewel od starszych wydawnictw. Reasumując, nie jest to zła pozycja, aczkolwiek potencjał drzemiący w kompozycjach nie został w tym przypadku należycie wykorzystany.