Wywiad

Wywiad z DODDODO

05/06/2009 2009-06-05 00:01:00 JaME Autor: Jerriel & Shadow-X Tłumacz: Azazelcia

Wywiad z DODDODO

JaME spotkało się w Nimes z DODDODO przy okazji festiwalu L'Experience japonaise.


© Eric Bossick
Przed występem na festiwalu L'Experience japonaise DODDODO znalazła dla JaME chwilę czasu, by odpowiedzieć na pytania dotyczące jej początków, inspiracji, wrażeń z koncertów w Europie oraz planów na przyszłość.


Dzień dobry. Czy mogłabyś się przedstawić tym, którzy cię jeszcze nie znają?

DODDODO: (obierając mandarynkę) Witajcie, jestem DODDODO i pochodzę z Osaki. Jestem w tej chwili w Nimes. Właśnie jem mandarynkę i trochę krwawi mi kciuk. (śmiech)

Kiedy zdecydowałaś się rozpocząć działalność muzyczną?

DODDODO: Koncertuję już od 2000 roku.

Co było głównym powodem, który cię do tego skłonił?

DODDODO: Prawdę mówiąc, to nawet teraz nie wiem, dlaczego zajęłam się muzyką.

Skąd ta nazwa, DODDODO? Czy ma ona jakieś znaczenie?

DODDODO: Nie ma jakiegoś większego sensu. Tyle tylko, że to zapisany dźwięk "DODDODO", to wszystko.

W twojej twórczości można znaleźć utwory, stanowiące mieszankę różnych stylów muzycznych, nieraz bardzo trudnych do pogodzenia. Mamy tu breakcore, hip-hop, cheap tune, muzykę etniczna, pop... W jaki sposób dobierasz dźwięki i w jaki sposób komponujesz ?

DODDODO: Nie jest to wcale trudne. Nie chcę, aby moje źródła inspiracji leżały w ściśle określonych gatunkach. Mogę wybrać tylko to, co lubię. Niektórzy ludzie słuchają jedynie jednego rodzaju muzyki, dla innych nie jest ważne, czy to, co im się podoba, ma swoją nazwę czy definicję; podobają im się rzeczy różnorodne. Jestem właśnie jedną z takich osób i nie ma naprawdę nic skomplikowanego w tym, co robię.

Czy już od w momencie swojego debiutu wiedziałaś, w jakim kierunku chcesz podążyć? Czy może eksperymentowałaś?

DODDODO: Ostatnio zaczęłam śpiewać własne piosenki, bo do tej pory stosowałam jedynie jakieś sample... To jedyna rzecz, która się zmieniła. Ale ta różnica jest znacząca.

Jak odkryłaś tę potrzebę śpiewania?

DODDODO: Jedna z piosenek bardzo spodobała się mojemu znajomemu. I pamiętam, że zawsze ją śpiewałam, szczególnie jeżdżąc rowerem. Myślałam, że może to być coś ważnego dla mojej muzyki, słowa, melodia... Obrazy i pejzaże powstawały w mojej głowie. Pamiętam, że byłam bardzo podekscytowana tym nowym pomysłem.

Czy może odkryłaś potrzebę śpiewania pod wpływem czegoś innego?

DODDODO: Inspiruje mnie wiele rzeczy. I częściej spotykam się z zainteresowaniem ludzi moją osobą niż samą muzyką.

Mówiąc o spotkaniach, twoim pierwszym wydawnictwem jest wspólna płyta z MARUOSĄ. Jak się spotkaliście i jak rozpoczęliście współpracę?

DODDODO: Generalnie mieszkamy blisko siebie. Któregoś dnia MARUOSA przyszedł do mnie i powiedział (imituje głos MARUOSY): "Przepraszam, czy nie chciałabyś zrobić tego albumu razem ze mną?". (śmiech) Patrzył takim błagalnym wzrokiem. I tak to się stało, a ja nawet nie wiedziałam, kto to jest. Pamiętam, że w tym czasie miał śmieszną fryzurę, a ja zapytałam: "Czy to grzyb?". (śmiech) Ale to było bardzo dobre doświadczenie i jestem szczęśliwa, ponieważ to pierwsza osoba, która podeszła do mnie z propozycją współpracy. To był także pierwszy raz, kiedy nagrałam płytę.

Co więcej, album ten nosi tytuł Bibibibibibin Vol.1. (śmiech) Czy to oznacza, że pewnego dnia ukaże się Vol. 2?

DODDODO: Myślę, że Vol.2 już się ukazało.

Naprawdę? Kiedy?

DODDODO: Myślę, że około 2003 roku, ale ja nie brałam udziału w jego nagrywaniu. Wydaje mi się, że uczestniczyli w tym artyści z Osaki, tacy jak aaaaa i jeden, którego imienia nie pamiętam. Cudzoziemiec (przyp. aut.: po sprawdzeniu okazało się, że drugim muzykiem był Hardoff).

Niektóre z albumów wydajesz własnym sumptem. To świadomy wybór czy wynika to z trudności w znalezieniu wytwórni?

DODDODO: Nie robię tego nikomu na złość. Samodzielne rozpowszechnianie mojej muzyki to jedyna rzecz, która przyszła do głowy. Nie chcę znaleźć dla niej żadnej wytwórni ani tym bardziej przedstawiać ją jakimś specjalistom.

Kiedy patrzymy na rozwój kariery innych artystów z Osaki reprezentujących takie nurty jak breakcore, breakbeat czy psyhodelika, artystów takich jak Afrirampo czy DJ Mighty Mars, odnosimy wrażenie, że twoja muzyka to ogromny plac zabaw dla dzieci. Jaka jest twoja opinia na ten temat?

DODDODO: Myślę, że to coś bardzo przyjemnego. Scena to mój żywioł i świetnie się tam bawię. Ale życie to nie jest tylko proste słowo "gra" i nie można go jedynie do tego sprowadzić. Każdy z nas nosi w sobie swoją własną muzykę, osobowość i doświadczenie, dzięki którym tworzy własną plastyczną otoczkę. Bawimy się, to prawda, ale ostatecznie wszyscy na siebie wpływamy pozytywnie. To naprawdę interesujące doświadczenie.

Muzyka, którą grasz - w grupie czy indywidualnie - pozwala po prostu na usuwanie zmartwień dnia codziennego i rozpowszechnianie niektórych radość życia?

DODDODO: Można powiedzieć, że w pewnym sensie tak jest. Z jednej strony nie chcę zapominać o troskach, ale moja muzyka przeznaczona jest do tego, by nieść i wprawiać w dobry nastrój. To dokładnie taki efekt, jaki wywołuje u mnie. Muzyka odgrywa bardzo ważną rolę w moim życiu. Nie mogę uciec od codziennych trudności i kłopotów, ale mogę je trochę ignorować.

Wracając do teraźniejszości: zimą miałaś bardzo udaną trasę po Europie. Jak ci się podobało i co sądzisz o europejskiej publiczności?

DODDODO: Każde miejsce jest inne. Nie mogę powiedzieć, że każde z nich stanowi archetyp społeczeństwa europejskiego. Oczywiście, że każdy dobrze się bawił i był otwarty na to, co robię. Ach tak, jest jedna znacząca różnica: to miłość do picia i upijania się. ( śmiech ) I Europejczycy świetnie umieją gwizdać na palcach w przeciwieństwie do Japończyków. ( śmiech)

Uczestniczysz dziś w festiwalu Lex w Nîmes. Jak chciałabyś wykorzystać tę szansę i co czujesz w związku z tym?

DODDODO: Franck Stofer przyjechał do Tokio, aby się ze mną spotkać. Spodobało mu się to, co robię, więc zaprosił mnie do Francji. Przedtem widziałam już film o ubiegłorocznym festiwalu i o tym, który odbył się dwa lata temu - myślę, że to bardzo interesujący projekt. Więc byłam bardzo szczęśliwa, gdy zaproponowano mi uczestnictwo. Ale nie mogę powiedzieć, że nie czuję się tu obco. W hotelu nie ma zbyt wielu Japończyków, a ja nie mówię, że jestem Japonką, więc myślą, że przyjechałam na wycieczkę zorganizowaną. (śmiech)

Niedawno we Francji ukazało się twoje wideo do piosenki Neko ga nyaa te inu ga wan (przyp. aut.: dzięki Nolife). To twój pierwszy raz, gdy zajmujesz się promocją za granicą?

DODDODO: Tak, całkowicie. Widziałam (przyp. aut.: DODDODO była w Japonii podczas tej audycji) swój klip zaraz po utworze Ayi Matsuury, którą w Japonii nazywają Ayaya, i zadałam sobie pytanie, co to jest za program telewizyjny, w którym wszystko się miesza. (śmiech) Coś takiego w Japonii nigdy nie miałoby miejsca.

Czy masz jeszcze jakieś nowe ambicje lub marzenia?

DODDODO: Chciałabym odnaleźć coś, w czym mieści się tyle samo energii, co w muzyce. Niedawno zajęłam się projektowaniem, ale rzuciłam to po trzech dniach. Chciałam nauczyć się rysować mangę, ale to też rzuciłam po trzech dniach. Potem powiedziałam sobie, że będę dużo spacerować. Kupiłam sobie krokomierz i chodziłam bez celu. Ale to również porzuciłam. Nie umiem inwestować w nic nowego, bo i tak najważniejsze miejsce w moim życiu zajmuje muzyka. To jedna z moich ambicji. Nadal jestem na etapie poszukiwań.

Na koniec: jaką radę dałabyś komuś, kto chciałby zająć się muzyką?

DODDODO: Powiedziałabym, by przyjechał do mnie do Osaki, abyśmy mogli razem zagrać.

Dziękuję bardzo!

DODDODO: (po francusku) Dziękuję!


JaME serdecznie dziękuje Franckowi Stoferowi, dyrektorowi naczelnemu Sonore i dyrektorowi artystycznemu Lex, Antoine Chosson, rzecznikowi prasowemu Théâtre de Nîmes, Satoko Fujimoto, naszej tłumaczce, i oczywiście samej DODDODO.
REKLAMA

Powiązani artyści

L’Expérience Japonaise, LEX 2009

Wywiad z Chimidoro © Eric Bossick

Wywiad

Wywiad z Chimidoro

JaME spotkało się z dziką, elektroniczno-hiphopową grupą Chimidoro w dzień po ich koncercie na L’EXPERIENCE JAPONAISE 2009 w Nimes.

Wywiad z Kicell we Francji © Eric Bossick

Wywiad

Wywiad z Kicell we Francji

Po koncercie w Nîmes spotkaliśmy się z pop-folkowym duetem Kicell, aby porozmawiać o ich początkach, przeżyciach w Nowym Jorku i aktualnym pobycie we Francji oraz aspiracjach na przyszłość.

Wywiad z DODDODO © Eric Bossick

Wywiad

Wywiad z DODDODO

JaME spotkało się w Nimes z DODDODO przy okazji festiwalu L'Experience japonaise.

Wywiad z Maruosą © Eric Bossick

Wywiad

Wywiad z Maruosą

JaME miało okazję porozmawiać z muzykiem cybergrind Maruosą na festiwalu L'Expérience japonaise '09.

REKLAMA