Relacja

JACK IN THE BOX 2010 SUMMER

30/08/2010 2010-08-30 01:01:00 JaME Autor: Martyna "Gin" Wyleciał

JACK IN THE BOX 2010 SUMMER

Relacja z internetowej transmisji tegorocznego festiwalu zorganizowanego 21 sierpnia 2010 roku przez MAVERICK.


© Maverick DC Group
Internetowe transmisje stają się coraz popularniejsze i ostatnimi czasy możemy oglądać ich całkiem sporo. Duże festiwale muzyczne również wybierają ten środek przekazu, np. tegoroczny JACK IN THE BOX był relacjonowany przez Internet, więc fani z zagranicy i ci, który nie mieli okazji wybrać się na festiwal, mogli - przynajmniej w pewnym stopniu - wziąć w nim udział. Oczywiście, o ile chciało im się wstać o 4 nad ranem, bo o tej godzinie czasu polskiego rozpoczęła się impreza.

Na festiwalu były dwie sceny. Na głównej grali wszyscy zapowiedziani wcześniej artyści, a na mniejszej, nazwanej JACK IN THE "KARAOKE” BOX, można było zaśpiewać wybraną piosenkę zespołu należącego do kierowanych przez MAVERICK wytwórni. Transmisja z mniejszej sceny wywoływała poruszenie wśród fanów przed ekranami komputerów. Chcieli oni bowiem oglądać swoje ulubione grupy, a nie amatorów próbujących swoich sił w karaoke. Jednakże organizatorzy, zapewne przez wzgląd na tych, którzy zakupili bilety na festiwal, bardzo wybiórczo transmitowali występy z dużej sceny.

Tak więc z występu pierwszego tego dnia Karasu, specjalnego zespołu złożonego z członków MUCCa, Alice Nine, Sadie, jealkb oraz ayabie, pokazano tylko jeden utwór - LASTIKĘ. Wywołał on duże poruszenie, szczególnie ze względu na image muzyków, lecz także ze względu na robiące wrażenie wykonanie.

Choć potem miały miejsce występy LM.C, Zoro i Alice Nine, transmitowano dopiero girugamesha. Pierwszym zagranym przez zespół utworem był COLORS, pochodzący z najnowszego singla. To przyjemna piosenka, zawierająca dobrą solówkę Nii, jednak brakowało jej typowego girugameshowego szaleństwa. Grupa zagrała cztery kawałki, jednak pokazano tylko trzy. Powód był prosty - jeden z nich, STAY AWAY, pochodził z nowego wydawnictwa i zespół nie chciał go przedwcześnie ujawnić. Podczas SUNRISE publiczność przyłączyła się do śpiewania fragmentów razem z Satoshim, a także na początku wesoło kręciła ręcznikami. Ostatni był evolution, który jak zwykle wywołał szaleństwo na scenie i wniósł mnóstwo pozytywnej energii. Szczególnymi gwiazdami tego występu okazali się Ryo, który ciągle robił miny do kamery i ogólnie zdawał się mieć niezły ubaw, oraz ShuU, nie tylko wyglądający świetnie z nowym image'em, ale spełniający się także w roli wspierającego wokalu, jako że podkładał spore partie w chórkach.

Po przerwie scenę zawojowały zespoły mające swój początek w latach 80-tych. Najpierw pokazano koncert DEAD END. Legendarna grupa, z wokalistą MORRIE’em na czele, rozpoczął od Matenrou Game, utworu pełnego świetnej gry gitar i charyzmatycznego wokalu. Następnym zespołem było 44Magnum, a potem zagrał także LOUDNESS. Pewną niespodziankę stanowił występ Ryuichiego Kawamury ze słynnej formacji LUNA SEA, który śpiewał niezwykle emocjonalnie i poruszył publiczność. Następnie dopiero po dłuższej przerwie na scenie pojawił się Kyo. Dołączyli do niego członkowie MUCCa, których wokalista D’ERLANGER ciepło powitał. Zagrali razem przebój LA VIE EN ROSE. Było to niezwykle żywe i ciekawe wykonanie, zarówno muzycy, jak i fani świetnie się przy nim bawili.

acid android wprowadził mroczną atmosferę, ale jednocześnie sprawił, że publiczność się rozszalała. Nie pokazano wcześniejszego występu zespołu visual kei SID, piosenkarki i aktorki Becky, a także TETSUYI i Kena. Transmitowano dopiero występ sads, zespołu, który niedawno powrócił na scenę muzyczną po dłuższej przerwie. Wokalista Kiyoharu ubrany był w charakterystyczny dla niego, wyzywający sposób. Miał ze sobą nie tylko czapkę przypominającą policyjną, ale również czerwony bicz. Większość zagranych (i w większości niewyemitowanych) piosenek pochodziła z ostatniego albumu zespołu, THE 7 DEADLY SINS. Fani przed ekranami komputerów mogli obejrzeć m.in. ostatni utwór, SANDY.

Koncerty ostatnich dwóch zespołów, zamykające festiwal, zostały ku uciesze fanów wyemitowane w całości. Pierwszy byli K.A.Z. i hyde tworzący formację VAMPS. Ich występ okazał się w stu procentach rockowy i bardzo rozrywkowy. Pierwszym przebojem było pochodzące z najstarszego singla LOVE ADDICT. Tłum skandował w rytm pierwszych dźwięków gitary K.A.Z.’a. Potem reszta muzyków przyłączyła się do gitarzysty, by zagrać dość długie intro. Dopiero wtedy hyde zaczął śpiewać dość zachrypniętym głosem. Następnie zabrzmiał pochodzący z tego roku ANGEL TRIP, wyjątkowo energiczny, ze świetnymi partiami śpiewanymi dwugłosem. Mój osobisty faworyt - TROUBLE - pojawił się jako kolejny. Jest to cover przeboju z lat osiemdziesiątych duetu Shampoo. Przed tym utworem hyde przechadzał się po wybiegu, pytając zaczepnie fanów: "Kimochi?”, co w dosłownym tłumaczeniu może znaczyć: "Dobrze wam?”. Piosenka zachowała charakterystyczny popowy i odrobinę elektroniczny nastrój, a dzięki gitarom stała się bardziej niegrzeczna i ostra. Była naprawdę chwytliwa, rozbawiła całą widownię, a hyde ze swoją blond czupryną, śpiewający specyficzny, dobrze znany tekst, rzeczywiście wyglądał jak niegrzeczny chłopiec, który wpadł w tarapaty. Podczas SEX BLOOD ROCK’N’ROLL, występ stał się bardziej sexy, a zachrypnięty wokal bardzo dobrze pasował do tego utworu, który mógłby być manifestem VAMPSów. Muzycy przemieszczali się po scenie i wspólnie krzyczeli tytułową frazę. Do ostatniej piosenki, LIVE WIRE, będącej coverem utworu Mötley Crue, VAMPS zaprosili Paula z występującego wcześniej 44Magnum. Razem zagrali z ogromną energią i zdawali się świetnie ze sobą dogadywać. Potem Paul porozmawiał nieco z fanami, wywołując uśmiech nawet na twarzy hyde'a. Na tym skończył się występ VAMPSów, którzy skłonili się i zeszli ze sceny.

Po nich pojawił się MUCC ze swoim nader interesującym i pełnym energii setem, podczas którego został nawet zagrany nowy utwór z nadchodzącego singla. Bardziej wyczerpująca relacja z występu grupy znajduje się tutaj.

Festiwal zakończył się wspólnym odśpiewaniem przez wszystkie zespoły READY STEDY GO z repertuaru L’Arc~en~Ciel, jednak fani przed ekranami komputerów nie mieli już okazji tego zobaczyć. Podczas tego dnia podano również kilka istotnych informacji, takich jak zapowiedź nowego singla Karasu, a także wiadomości o tym, że Laruku znów zacznie koncertować i wystąpi w sylwestra 2010 roku, zaczynając tym samym obchody swojego dwudziestolecia.

JACK IN THE BOX 2010 SUMMER, pomimo paru niedociągnięć, takich jak maltretowanie zagranicznych fanów wielogodzinnymi relacjami ze sceny karaoke, był zdecydowanie wart zobaczenia. Gwiazdy, które podczas niego zagrały, dały wspaniałe występy i nikt nie powinien żałować poświęconego czasu. Warto było czekać, chociażby na koncerty VAMPSów, czy MUCC. Miejmy nadzieję, ze transmitowanie festiwalów przez Internet wejdzie organizatorom w krew.
REKLAMA

Powiązane wydarzenia

Data Wydarzenie Lokalizacja
  
21/08/20102010-08-21
Koncert
ACID ANDROID, ALICE NINE., DEAD END, girugamesh, Ken, LM.C, MUCC, SADS, SID, VAMPS, ZORO
Makuhari Messe
Chiba
Japonia
REKLAMA