Recenzja

BORN - BLACK BORN MARKET

16/09/2010 2010-09-16 00:01:00 JaME Autor: Gin

BORN - BLACK BORN MARKET

Panie i panowie, posłuchajcie czarnej muzyki.

Minialbum CD

BLACK BORN MARKET

BORN

Zespół BORN w tym roku dołączył do wytwórni Indie-PSC, co zaczęło nowy rozdział jego kariery. Na dobry początek i przypieczętowanie tej współpracy zapowiedział wydanie trzech mini-albumów, konsekwentnie co miesiąc, począwszy od 18 sierpnia. Wtedy to wyszedł BLACK BORN MARKET.

Rozpoczynający płytę THE ANTHEM ma jakoś niewiele wspólnego z hymnem. Mógłby go tak nazwać chyba tylko nawiedzony satanista. Składa się z ostro skandowanych słów "welcome to the 666", obłąkańczych śmiechów oraz cyfrowo przetworzonego podkładu w stylu techno. Jest niczym więcej jak półtoraminutowym wstępem.

Następnie zanurzamy się w słodką czerń MY SWEET BLACK. Wbrew pozorom piosenka nie jest mroczna. To kawałek o rozrywkowym charakterze ze świetną melodią i jeszcze lepszą pracą gitarzystów. Wyrazem tego są efektowne solówki. Pojawiają się również Interesujące partie, które brzmią jak zaproszenie do jakiegoś show, kiedy to Ryo, głosem niczym z megafonu, zachęca: "Ladies and Gentelmen [...] listen to black music". To zdecydowanie udany kawałek, który wciągnie nas w wyjątkowy czarny świat BORN.

Jeszcze głębiej zabierze nas more Deep, który jest ostrzejszy, ale nie traci przy tym tej rozrywkowej iskierki. Duży plus utworu stanowi jego wieloaspektowość. Szybkie, lecz zmienne gitary, solidny rytm oraz wokal, łączący melodyjność z growlem i krzykami - to wszystko tworzy kawałek, którego bardzo dobrze się słucha.

Ruisai no hana łagodzi nastroje. Ten utwór pojawił się już na albumie Abnormal Head Machine, jednak tutaj został nagrany ponownie. Jest dużo spokojniejszy od pozostałych piosenek i opiera się na dobrej pracy gitar oraz sekcji rytmicznej. Melodie jednak zostały tu odsunięte na dalszy plan, a utworowi przewodzi głośniejszy od instrumentów głos wokalisty. Momentami jednak wydaje się, że Ryo źle dobrał tonację i śpiewanie tak nisko sprawia mu trudność. Można to jednak przeboleć, szczególnie że linia melodyjna jest dość efektowna.

Ran toge ℃ znów uderza z energią. To ponad dwuipółminutowy kawałek z bardzo rytmiczną grą perkusji. Nie wyróżnia się niczym wyjątkowym, poza może wykorzystaniem chórków wydających z siebie dość dziwne odgłosy. W połowie pojawia się partia rapowana, a całość kończy szybko, nie pozostawiając po sobie żadnego szczególnego wrażenia. Bez wątpienia jest to nieco zakręcona piosenka, ale dość słaba na zakończenie albumu.

Trzeba przyznać, że zespół wykonał spory krok do przodu pod względem poziomu produkcji. Pozostaje jednak odrobina niedosytu, ponieważ ma się wrażenie, że naprawdę mógł zdziałać więcej. Nie pozostaje więc nic innego, jak oczekiwać, że to "więcej" objawi się na następnych mini-albumach. Kolejny będzie BLACK THEORY MANIA, już 15 września!
REKLAMA

Powiązani artyści

Powiązane wydawnictwa

Minialbum CD 2010-08-18 2010-08-18
BORN
REKLAMA