Super Push Through Life’s Ups and Downs ~ Facing the World~ <br />
"Nie rozumiem tego, ale… jesteśmy!?" “---X!!!"
Stadion i arena były ciasno zapakowane ciałami osób rozmawiających z ekscytacją podczas poprzedzającego show wideo pokazującego ostatnie wyczyny X JAPAN, po którym nastąpiła urocza instrumentalna wersja Forever Love. Kiedy muzyka nagle ucichła, przez cały stadion przebiegł szmer zaskoczenia i tysiące zebranych osób powstało ze swoich miejsc. Podniósł się krzyk oraz morze świecących pałeczek, formujących znak X. Nowa uwertura - operowe dzieło - odpowiednio zapowiedziało wejście na scenę YOSHIKIego, przywitanego okrzykami uwielbienia. Muzyk pojawił się na dwóch olbrzymich ekranach obramowujących scenę, pozując dumnie w długim, białym, rozpiętym na piersi skórzanym płaszczu i obcisłych winylowych spodniach.
Basista HEATH, gitarzyści PATA i SUGIZO oraz wokalista ToshI jeden po drugim wychodzili na scenę przy akompaniamencie żarliwych krzyków. W międzyczasie głos z offu mówił po angielsku o tęsknocie zespołu za tą chwilą i jego wdzięczności dla przybyłych. Słowa: "Przedstawiamy X JAPAN", spotkały się z powitalnym wrzaskiem; wyraz "Japan" odbijał się dramatycznie echem, dopóki eksplozja nie posłała nad arenę fali ciepła, a obraz perkusisty w ruchu nie wyświetlił się na bocznych ekranach. Pięciu członków zespołu zostało pokazanych w odpowiednim porządku na znajdującym się na szczycie konstrukcji wyświetlaczu, podczas gdy radosny wstęp do JADE rozpoczął cały set. Początek śpiewu ToshIego został przywitany kolejnymi okrzykami, które następnie nasiliły się wraz z refrenem i tysiące świecących pałeczek oraz rąk zaczęło kołysać się w powietrzu.
SUGIZO nie miał żadnych zahamowań, jego pęd posłał go wirującego poprzez scenę, a wizerunek PATY pojawił się na ekranach, gdy jego gitara zawodziła w trakcie solówki, wspierana przez łomoczącą perkusję i wszechobecną kakofonię krzyków tłumu. Instrumentalny punkt kulminacyjny został podkreślony kolejnymi strumieniami ognia, zanim YOSHIKI nie wdrapał się na swój zestaw i nie znalazł się za ToshIm, podczas gdy wokalista śpiewał z towarzyszeniem akustycznego akompaniamentu. Podnosząc pięść, SUGIZO zagrał końcową partię. Uzupełniony przez następne strumienie ognia krzyk ToshIego: "Na perkusji, YOSHIKI!", podsumował otwierający koncert kawałek wraz z intensywną perkusyjną zagrywką.
“Tęskniłem za wami!”, wykrzyknął ToshI. Przechodząc do Rusty Nail, wokalista przebiegł na lewy wybieg; podążył za nim SUGIZO, ale zatrzymał się tuż przed wejściem na wybieg, a PATA powtórzył jego ruchy. Podczas śpiewu ToshI obrócił się powoli, a potem krzyknął; stadion odpowiedział ze zdwojoną siłą. Jego głos dźwięczał w trakcie refrenu, przerywany przez kolejne entuzjastyczne okrzyki w odpowiedzi. Głos tłumu łączył się z piosenką, dając spektakularny efekt - ogrom stadionu okazał się nie stanowić w tym przeszkody. "Wspaniale jest słyszeć znowu wasze głosy!", zawołał ToshI.
DRAIN rozpoczął się wspaniałym, głębokim gitarowym intrem. Znajdujący się na górze ekran pokazał pozostałych na scenie członków grupy: PATĘ, ToshIego i HEATHa. Aplauz tłumu narastał, gdy w tle pojawił się film z hide; podczas kawałka ten szósty członek grupy znalazł się w centrum uwagi. Jego obraz zajął trzy główne ekrany i powtarzający się pomruk "drain" łatwo mieszał się z koncertowymi aspektami muzyki, sprawiając wrażenie, jakby gitarzysta był rzeczywiście obecny. Zespół wyszedł z punkcie kulminacyjnym kawałka, pozwalając tłumowi wykrzyczeć swoje niekwestionowane przywiązanie do zmarłego muzyka przed zwróceniem się do obecnego wcielenia X JAPAN. ToshI, poczuwając się do obowiązku, zawołał PATĘ, HEATH i "SUGIego-samę". SUGIZO pojawił się jako ostatni, pozując przez chwilę z ręką na biodrze i skrzywionymi ustami - które szybko rozjaśniły się dziecięcym uśmiechem.
Potem ToshI przedstawił: “Kwartet X JAPAN - bez YOSHIKIego” i zapowiedział, że "SUGI-sama zagra dla was na skrzypcach". Czterech członków formacji zebrało się na centralnej scenie. SUGIZO pokazał swoje umiejętności, a grana przez niego skrzypcowa melodia stanowiła pasujący wstęp do akustycznej wersji Forever Love. Potem ToshI zaprezentował własne instrumentalne talenty, śpiewając zwrotki, dopóki inni do niego nie dołączyli. Na prośbę wokalisty tłum dołączył się do śpiewu, zawstydzając nawet najwybitniejsze chóry. "Na skrzypcach - SUGIZO!", wykrzyknął ToshI, a uwaga wszystkich jeszcze raz skupiła się na gitarzyście zamienionym w skrzypcowego wirtuoza. Solówka została zwieńczona "whoop" wokalisty, powtórzonym przez publiczność. W ostatniej zwrotce jeszcze raz znalazło się miejsce na solową partię ToshIego. Pauza wzmocniła spodziewaną gromką reakcję, a końcowy, pełen emocji refren został ubarwiony mówionymi fragmentami, niezaśpiewanymi tekstami równie pięknymi jak te dodane do melodii.
Przerwa nastąpiła po tym, jak muzycy opuścili scenę - SUGIZO pożegnał się klasycznym ukłonem. Kiedy YOSHIKI pojawił się ponownie, przebiegł przez całą scenę i lewy wybieg, energicznie rozrzucając bukiety róż, zanim pospieszył z powrotem. Zszedł ze sceny i przebiegł koło tłumu, rzucając finalny bukiet na trybuny. Zaraz potem usiadł za fortepianem, uśmiechnął się i bez słowa położył palce na klawiszach. Niepowstrzymane głosy wołające jego imię, wypełniły powietrze, kiedy zaczął grać Tears śpiewaną przez fanów. Zamilkły jednakże, gdy tylko ToshI wyszedł na scenę.
Wokalista dodał swój własny głos do piosenki i oparł dłoń na ramieniu YOSHIKIego. Jego biała kurtka dopasowała się do płaszcza pianisty, tworząc wzruszająco czysty obraz. HEATH i PATA oddawali się muzyce, siedząc niedbale na schodach obok zestawu perkusyjnego. W międzyczasie zbliżenie na twarz YOSHIKIego ujawniło spływające mu po policzkach łzy, gdy fani śpiewali entuzjastycznie. ToshI uniósł dłoń w znaku zwycięstwa w chwili, gdy słowa “dry your tears with love” wydobyły się z każdego gardła na stadionie. “Dziękuję bardzo wam wszystkim”, wymruczał. Głos z taśmy dołączył do końcowego solo YOSHIKIego. Pianista podsumował utwór: “Będę osuszał wasze łzy miłością i zawsze ze... łzami".
Kiedy już wydawało się, że nic nie może być lepsze od tej pięknej ballady, orkiestrowa wersja Kurenai poprzedziła powrót hide. Muzyk grał wolną, prostą, gitarową wersję tej chwytliwej melodii, a jego błyszczące, różowe włosy i fluorescencyjno zielony instrument wykreowały nostalgiczny nastrój, pasujący do kompozycji. ToshI dołączył, by zaśpiewać w duecie z ukochanym gitarzystą. Obraz hide zblakł wraz końcem zwrotki, a ToshI krzyknął: “To Kurenai!”.
Eksplozja serpentyn obsypała całą salę. Instrumentaliści także pojawili się znowu - YOSHIKI ponownie bez koszuli, natomiast SUGIZO w przezroczystej bluzce, pokazującej jego faliste tatuaże, gdy on sam pracował na gitarowych strunach. ToshI nadal zachęcał tłum do zabawy, który wykrzykiwał refren w odpowiedzi. Wokalista dołączył do nich w końcu, kiedy muzyka ucichła; tysiące głosów akompaniowało wspaniałemu śpiewowi ToshIego tak dobrze jak jakiś instrument. Wtręt YOSHIKI przywrócił ruch w zespole, a piosenka osiągnęła ostateczny finał.
W atmosferze cichego podziwu ToshI wykrzyknął: “Wciąż tutaj jesteśmy!”, dzięki czemu tłum ponownie odnalazł swój głos. Potem wokalista ogłosił: “Pora na nową piosenkę! Na fortepianie - YOSHIKI!”. Maestro zaprezentował urocze, fortepianowe solo, przerywane okrzykami podekscytowanych fanów, aż Yoshiki wzniósł rękę wysoko w geście triumfu. “Born to be Free!” zawołał ToshI, a tłum odpowiedział razem z ciężkim, gitarowym intrem. Trzy klatki zostały opuszczone i zawisły nad sceną - tancerki dodawały smaczku temu dzikiemu kawałkowi. Siedzący z tyłu przy perkusji YOSHIKI prowadził kawałek. Gitarowe solo SUGIZO było seksownym kawałkiem muzyki, który spotkał się z okrzykami uznania publiczności. Finałowa nuta ToshIego została elektronicznie wydłużona, podczas gdy YOSHIKI umiejętnie uciął mocne akordy tuż przed końcowym, optymistycznym refrenem.
Elektryczna sekcja przejęła scenę, by zagrać solo na trzy instrumenty. "Na gitarze, PATA!", ogłosił ToshI i zaanonsowany gitarzysta dał z prawej strony popis gry, która przychodziła mu tak łatwo jak przechadzka. Ogromny aplauz przywitał wejście z lewej strony SUGIZO, z którego placów spłynęła podobna zawodząca melodia. Potem muzyk wskazał na znajdującego się w centrum sceny HEATHa, a basista dał z siebie wszystko, zanim ponownie nie przekazał inicjatywy PACIE. Tym razem lider tria zaprezentował zagrywkę, w trakcie której przechodził do coraz niższych progów, co potem powtórzył SUGIZO. HEATH podkręcił atmosferę funkową solówką na basie, która zmniejszyła intensywność i przygotowała nastrój pod płynną powtórkę PATY, zakończoną wzniesioną w górę dłonią. Następnie SUGIZO kontynuował bardziej melodyjnym kawałkiem, do którego wśliznęli się też basista i drugi gitarzysta. Trójka muzyków, zebrawszy się w centrum sceny - SUGIZO przebył całą drogę biegiem - skończyli popis razem, a muzyka ustąpiła miejsca przytłaczającemu aplauzowi tłumu.
YOSHIKI szybko dał fanom to, czego żądali. Dym uniósł się nad platformą umieszczoną na scenie, a perkusista i jego instrument unieśli się, pozdrawiając w ten sposób tłum. Owinięty teraz w czerwony płaszcz YOSHIKI po prostu pławił się w tej chwili, w której tysiące ludzi poświęcało mu swoje głosy i oddechy. Klasnął w dłonie, po czym skłonił głowę, a krzyki tłumu stały się bardziej gorączkowe. Potem jednym, płynnym ruchem zrzucił płaszcz i przeniósł się za zestaw perkusyjny, uzupełniony keyboardem i syntetyzatorem. Gdy uderzył każdą powierzchnię, fascynująco harmonijny rytm, pochodzący z wypełnionych wodą bębnów, przyniósł niepowtarzalne solo, zasługujące na ciągły aplauz.
Tak jak zwykle, YOSHIKI cudem znalazł moment, by jedną ręką zagrać kilka nut na syntetyzatorze, aż w końcu operowe, dramatyczne nagranie zaczęło narastać w tle brzmienia perkusji, a kamery zbliżyły się, by pokazać wyraz twarzy perkusisty. Pauza, krzyki z tłumu, odpowiedź, krzyk YOSHIKIego, gdy grał kolejny riff. Tym razem muzyk wskoczył w przerwie na swój zestaw, by pokazać się publiczności. Uderzając raz, drugi, trzeci w talerz perkusji, zeskoczył. Głos dźwięczał w bębnie, a YOSHIKI wrzasnął ponownie przed wznowieniem sola z dziką siłą, która posłała w powietrze kropelki wody. Eksplozja zaakcentowała rytm powtórzony cztery razy przed końcowym, szybkimi ciężkim riffem, który skumulował się w jeden ogromny huk z samego końca stadionu.
YOSHIKI chwycił płaszcz i klapnął na schodki, gdzie siedział chwilę, uśmiechając się i pokazując znak zwycięstwa. Potem, ubrany w płaszcz, zajął miejsce za fortepianem, z początku niezauważalnym za platformą. W dalszym ciągu popisując się umiejętnościami, YOSHIKI zachwycił tłum fortepianowym solem, przekształcającym się w niezapomniany refren I.V., którego słowa zostały szybko podchwycone przez tłum. Niewidoczny ToshI od czasu do czasu dorzucał echo do zjednoczonego głosu publiczności, a tekst utworu pojawił się na ekranie z tyłu sceny, tak by wszyscy mogli go widzieć.
Następnie YOSHIKI ruszył z powrotem przez arenę z rękami ułożonymi w znak X i wdrapał się na scenę. "Jesteśmy?", zawołał ToshI. “X!!!”, nadeszła natychmiastowa odpowiedź. To zawołanie oraz odpowiedź zostało jeszcze kilka razy powtórzone, potem przejął to YOSHIKI, chociaż jego głos był już nieco wyczerpany po pełnym emocji perkusyjnym solu. “HEATH nie śpiewa", ogłosił potem. "SUGIZO także”. Gitarzysta odpowiedział na to, podchodząc do mikrofonu i dodając swój głos do tego wydawanego przez tłum. Ponieważ YOSHIKI zajął miejsce za pianinem, było dla wszystkich zaskoczeniem, gdy nagle perkusja zaczęła grać, przyspieszając tempa - chwilę później na ekranie pojawił się ToshI. Podszywając się pod YOSHIKIego, podsumował swoją rolę perkusisty skokiem na zestaw. Rozweselony perkusista poszedł z prądem: "Nie rozumiem tego, ale… jesteśmy!?".
“X!!!”, nadeszła rycząca odpowiedź. SUGIZO i tłum cały czas śpiewali, dopóki ToshI w końcu nie zawołał: “To będzie prosto z moich żył!” i kawałek nabrał ciężkości. W trakcie utworu promienie laserów krzyżowały się w powietrzu, a HEATH i PATA grali instrumentalną część biodro przy biodrze. Nagle światła i instrumenty znikły, dając miejsce na ostatni duet ToshIego z fanami. Muzyka wróciła wraz z kolejną porcją ognistych strumieni strzelających w niebo. “Na razie!”, ToshI zawołał na pożegnanie i zespół zszedł ze sceny.
Tłum zaczął wołać o bis - “Jesteśmy - X”. Przerwa nie była krótka, ale fanom zdawało się to nie przeszkadzać. Powrót YOSHIKIego, teraz w jedwabistej czerni, został żywiołowo przyjęty. “Jesteście wspaniali!”, wykrzyknął ToshI, który pojawił się na scenie po perkusiście. Każdy członek zespołu po raz kolejny został przywitany z niesłabnącym entuzjazmem. YOSHIKI ponownie zasiadł za fortepianem, a krzyki wzmogły się, gdy ToshI zaczął śpiewać. Potem przyszedł czas na niespodziewane ogłoszenie: “Na basie - Taiji!”. ToshI przedstawił jeszcze raz wszystkich muzyków, po swoim własnym imieniu dodając: “I… hide!!”, tym samym uzupełniając siedmioosobowy skład.
Układając pałeczki w kształt X, YOSHIKI zapowiedział tytuł piosenki, a HEATH i Taiji starli się ze sobą ku uciesze tłumu. Cały stadion skakał z rękami lub pałeczkami ułożonymi w kształt X. Szalejący za YOSHIKIm ToshI sięgnął do przodu i uderzył w talerze, uzyskując wysoki dźwięk. Kiedy zbliżył mikrofon do ust perkusisty, ten krzyknął coś bezładnie, a cały stadion utrzymywał ten impuls do końca utworu. Po wielu powtórzeniach: "Jesteśmy X" YOSHIKI włożył wszystkie siły w uderzenie w gong, który rozbrzmiał na całym stadionie. Na ekranie pojawił się hide, skłaniając tłum do natychmiastowej odpowiedzi na chaotyczną zagrywkę gitarzysty. Eksplozja i niespodziewane słupy ognia oznaczyły ostatnie wznowienie piosenki, a platforma perkusyjna wzniosła się nad scenę, nad klęczącego poniżej SUGIZO. W kolejnej minucie YOSHIKI padł na ziemię, ewidentnie nie chcąc wstać i udać się za scenę, zanim Taiji i SUGIZO nie wzięli go za ręce i w trójkę nie wyszli.
Kolejne wołania o bis: "Jesteśmy - X”, oznaczały, że tłum jest gotowy na encore oraz powrót muzyków, obejmujący też wjazd na barana ToshIego, korzystającego z uprzejmości wiecznie pełnego energii YOSHIKIego. "Kocham was!", wykrzyknął perkusista. "Cholernie was kocham!", do czego dorzucił swoje trzy grosze wokalista, wołając: "Kochamy Japonię!". Pełna emocji wypowiedź YOSHIKIego wywołała okrzyki zachwyty tłumu, dającego dowód swojego nieustającego wsparcia. Potem rozpoczęła się ostatnia piosenka, ENDLESS RAIN, podczas której perkusista jeszcze raz zasiadł przy pianinie. Gdy głos ToshIego zmienił się w pełen pasji krzyk, reflektory skupiły się na obydwu gitarzystach i na HEACIE, znowu elegancko siedzącym na stopniach. Kolejny poruszający obraz stworzony przez założycieli grupy ukazywał ToshIego siedzącego za plecami perkusisty. YOSHIKI szczerzył zęby i strzepywał włosami, jakby próbował zerknąć na wspólnika w przestępstwie. Zgodnie ze swoim tytułem, ostatni kawałek trwał i trwał, dopóki YOSHIKIego nie poniosły emocje. Z twarzą zasłoniętą rękami, muzyk trząsł się od płaczu i krzyki wsparcia rozbrzmiewały dookoła. ToshI zaśpiewał na podsumowanie, a YOSHIKI zapewnił wieczorowi kilka ostatnich nut.
Długi i obnażający duszę występ wyczerpał YOSHIKIego, który ponownie przylgnął do podłogi sceny, podczas gdy ToshI bezlitośnie oblewał go wodą, butelka za butelką. Perkusista w końcu odzyskał wystarczająco dużo sił, by pogonić ToshIego po scenie z kilkoma własnymi butelkami. Wiele znaków zwycięstwa i przesyłanych pocałunków zostało ofiarowanych publiczności. Potem YOSHIKI zrobił kilka okrążeń dookoła stadionu, zanim uścisnął wszystkich muzyków. Grupowy skok wykonano, kładąc wcześniej na głośniku bukiet dla hide, a wybuch fajerwerków zapowiedział wyjście zespołu. Na sam koniec YOSHIKI skłonił się przed fanami, krzyżując ręce na piersi na kształt X.
Korzystając z możliwości sali, X JAPAN zaoferowało swoim fanom gustowny i dobrze wyważony koncert. Pogoda była idealna jak na spektakl na świeżym powietrzu i nie było niczego, co mogło stać się przyczyną niezadowolenia którejkolwiek z tysięcy osób, które z pewnością będą wiernie czekać na kolejne show X JAPAN w ojczyźnie.
Setlista:
01. JADE
02. Rusty Nail
03. DRAIN
04. Forever Love
05. Tears
06. Kurenai
07. Born to be Free
--PATA SUGIZO HEATH solo--
08. Drum solo
09. I.V.
Encore:
10. X (z Taijim)
Encore 2:
11. ENDLESS RAIN