Każdy z występujących na dorocznej imprezie J-Culture Con artystów był uprzejmy udzielić JaME wywiadu.
Dobly
Na moment przed występem duet spod znaku "neo shoegazingu” porozmawiał z nami o swoim stylu, życiu w Londynie i tym, dlaczego jedne japońskie zespoły wywierają wpływ na publiczność, a inne nie.
Możecie się przedstawić?
Rie: Jestem Rie z Dobly, jestem wokalistką i gitarzystką.
Hide: Jestem Hide z Dobly, głównie jestem perkusistą. Zaczynaliśmy jako duet folkowy, ale teraz obracamy się w swego rodzaju, wiesz, środowisku koncertowym.
Rie: On czasem gra też na akustyku, a teksty piszemy oboje.
Skąd wzięliście nazwę Dobly?
Hide: Wzięliśmy ją z filmu "Oto Spinal Trap”. Dziewczyna wokalisty, cóż, nie należała do zespołu, ale przychodziła na spotkania i czasem coś mówiła. Sony wprowadziło wtedy Dolby, układ redukcji szumów, a ona spytała: "Dlaczego nie nagrywacie swoich piosenek przy użyciu Dobly?”. Chciała powiedzieć "Dolby”, ale wyszło "Dobly”, a wszyscy muzycy, wiesz, mieli miny typu: "Że co?”. (śmiech)
Rie: Po prostu kochamy ten film, więc wykorzystaliśmy to.
Jak się poznaliście?
Rie: Nie pamiętam.
Hide: Ona nie pamięta tego, ale grała z moim kumplem. Poszedłem na próbę i tak poznaliśmy się, dzięki wspólnym znajomym.
Rie: W tym czasie zmieniały mi się gusta. Chciałam tworzyć więcej akustycznej muzyki, bardziej stonowanej, a Hide zaproponował, by stworzyć duet folkowy.
Hide: Taak, mieliśmy duet folkowy.
Rie: Tego właśnie chciałam w tym czasie, ale dołączyłam też do trzyosobowego zespołu.
Możecie opisać styl swojej muzyki?
Hide: To bardzo trudne, ale…
Rie: Folk oraz współczesny shoegazing.
Hide: Nieco kojący, shoegazingowy… (śmiech) Może trzeba by powiedzieć: "neo-shoegazing”. Nazywaj jak chcesz. Taak, jest tu nieco wpływów shoegazingu.
Jakie są wasze muzyczne inspiracje, japońskie i zachodnie?
Hide: Cóż, nie mam pewności co do inspiracji, ale oboje lubimy Nicka Drake'a.
Rie: Oraz My Bloody Valentine. Japońskich artystów nie znam zbyt wielu.
Czy kiedykolwiek uważaliście, że trudno jest łączyć tak wiele różnych gatunków?
Hide: Nie, właściwie trudno jest skategoryzować piosenki, prawda? Jeśli sądzisz, że są dobre…
Rie: Nie mamy świadomości łączenia gatunków. Po prostu wybieramy to, co nam się dobrze tworzy.
Czemu zdecydowaliście się skoncentrować raczej na Wielkiej Brytanii, a nie na Japonii?
Hide: Bo właściwie żyjemy w Londynie już całkiem długo i lubimy styl tego miasta. Ma dobre sale koncertowe, a system tutaj różni się od tego, który mamy w Japonii, i właśnie to lubię.
Rie: Ludzie częściej przychodzą tu obejrzeć jakiś zespół, ot tak, z przypadku.
Hide: A wtedy, nawet jeśli po prostu wpadniesz do lokalu, publiczność jest bardzo, bardzo przyjaźnie nastawiona.
Rie: Najlepiej reagują.
Jak się wam podoba na konwencie do tej pory?
Hide: Za wiele do tej pory nie widziałem, bo ustawiałem perkusję i w ogóle.
Rie: Obsługa jest bardzo pomocna.
Hide: Taak, bardzo, bardzo przyjazna. Taak, lubimy cosplay. Brałem udział w kilku imprezach w Londynie dotyczących cosplayu. Lubię je oraz ludzi, którzy się przebierają, to miłe. Znaczy, miło się ich ogląda. Lubię też mangę, więc wiesz… Po prostu mam to wrażenie, ze znalazłem wspólny język.
Rie: Miło zobaczyć tylu ludzi lubiących kulturę Japonii, doceniam to.
Większość ludzi na tym konwencie doświadcza japońskiej kultury poprzez mangę, anime oraz muzykę. Jest coś, co chcielibyście powiedzieć tym, którzy są zainteresowani Japonią?
Rie: Cóż, bawcie się dalej.
Hide: Taak, Japonia jest tak inna, więc wiele rzeczy, które widzicie, ekscytuje was. Znaczy, jestem Japończykiem, urodziłem się w Japonii i tam się wychowywałem aż do piętnastego roku życia. Znalazłem się dość daleko od kraju, ale wciąż widzę w Japonii wiele dobrego. Nie są to same różnice, ale także podobieństwa, jak na przykład w poczuciu humoru. Sądzę, że wielu Japończyków uważałoby Ricky’ego Gervaisa za zabawnego. Mam na myśli to, że są pewne podobieństwa i jeśli uda wam się je odnaleźć, to świetnie.
Jak myślicie, dlaczego japońska muzyka i kultura stały się popularne za granicą?
Hide: Manga i visual kei.
Rie: Zupełnie różna wyobraźnia.
Hide: Na przykład zespoły visual kei w Japonii, takie jak DIR EN GREY - czy je lubisz, czy nie - bardzo się różnią od wszystkiego innego. Są oryginalne, to japońska oryginalność, więc dobrze mieć taki wpływ. Dlatego anime stało się tak popularne w Europie, czyż nie?
Rie: Wyobraźnia, może trochę surrealistyczna…
Hide: Nie ma zasad, wśród japońskich zespołów farbuje się włosy na różne kolory. Nie ma zasad, jest dobrze.
Możecie polecić jakąś swoją piosenkę, żeby ludzie mogli zapoznać się z waszą twórczością?
Hide: Nagrywać będziemy dopiero w przyszłym miesiącu, ale byłoby miło, gdyby właśnie wtedy… Up upon the water to prawdzie brzmienie Dobly.
Rie: Zagramy to dziś jako ostatni kawałek. Na samym końcu naszego występu zagramy Up upon the water.
Co byście chcieli osiągnąć podczas waszej muzycznej kariery?
Rie: Dla mnie jest to możliwość szczerego wyrażania i zajrzenia w głąb siebie, a jeśli ktoś czuje podobnie, to świetnie, doceniam to.
Hide: Po prostu chcę pisać bardzo, bardzo dobre piosenki.
Rie: Dobra muzyka i to, co kochamy.
Rica Minami
Cicha, utalentowana, koncentrująca swoją karierę na Londynie piosenkarka Rica Minami opowiedziała nam o swoich początkach w Wielkiej Brytanii, zainteresowaniu "codziennym życiem” oraz roli, jaką odgrywa manga w japońskim społeczeństwie.
Możesz się przedstawić naszym czytelnikom?
Rica: Jestem Rica Minami, artystka i muzyk z Japonii, skupiająca swoją karierę na Londynie.
Możesz określić gatunek i ideę swojej muzyki?
Rica: Dzisiaj, w Derby, gram z fantastycznym zespołem, w którego skład wchodzą perkusista Andrew, klawiszowiec Chris, basista Robin, gitarzysta Matt oraz ja jako pianistka i wokalista. W przypadku tej grupy style są wymieszane, ponieważ każdy z nas ma inne zaplecze muzyczne. Myślę jednak, że to jak chemia: łączy się wiele rzeczy, aby znaleźć własny punkt widzenia. Zamierzamy podzielić się z publicznością naszymi perspektywami.
Jak myślisz, japońska czy zachodnia muzyka ma większy wpływ na to, co tworzysz?
Rica: Sądzę, że japońska miała na mnie wpływ, jako że dorastałam w Japonii i wychowałam się na japońskim popie, ale - co interesujące - zaczęłam tworzyć własną muzykę i śpiewać przed ludźmi w Wielkiej Brytanii. Tak więc, jako słuchacza, zainspirowała mnie japońska muzyka, lecz jako muzyk czerpię raczej z tej brytyjskiej.
Dlaczego postanowiłaś się skupić na Wielkiej Brytanii, a nie na Japonii?
Rica: Ponieważ przy tworzeniu muzyki otoczenie jest bardzo ważne, a kiedy jakieś pięć lat temu przyjechałam do Londynu, wszystko było dla mnie trudne ze względu na język angielski i różnice kulturowe. Wiele rzeczy przychodziło mi ciężko, ale jednocześnie było świeżych, tak więc te różnice, inne zaplecze kulturowe, dobrze nastrajały do pracy twórczej. Dlatego zaczęłam tutaj.
Co sądzisz o japońskiej scenie muzycznej w Wielkiej Brytanii?
Rica: Niewiele wiem na ten temat, chociaż moja muzyka jest japońska. Może niektórzy sądzą, ze się nieco różni, inni mogą ją uznawać za jpop. Ale całkiem sporo japońskich muzyków tworzy muzykę w Wielkiej Brytanii, co jest bardzo interesujące.
Jako że wielu ludzi na tym konwencie będzie poznawać Japonię poprzez muzykę, anime i mangę, czy uważasz, że to dobry sposób na zapoznanie się z japońską kulturą?
Rica: Taak, tak myślę, ponieważ moja mama naprawdę lubiła komiksy i jest to coś, z czego Japonia jest bardzo dumna, a wielu ludzi się przez to nią interesuje. Japonia jest bardzo dumna ze swojej wyjątkowej kultury.
Masz jakieś rady lub możesz coś polecić ludziom z Europy zainteresowanym japońską muzyką?
Rica: W dzisiejszych czasach łatwo znaleźć muzykę w Internecie, więc tak trzymać.
Dużo piszesz o zwierzętach i naturze. Skąd czerpiesz inspiracje do pisania tekstów?
Rica: Głównie z codziennego życia, ale pisanie tekstów zaczyna się u mnie bez słów, to takie podśpiewywanie bez słów. Potem, jakby to były puzzle, tworzę ze słów kształt, więc powstają dość luźne teksty. Ale po ich spisaniu i przy uwzględnieniu tych przypadkowych wyrazów, są one nadal powiązane z tym konkretnym okresem w moim codziennym życiu. Są one więc całkiem związane z codziennym życiem, jak sadzę.
Piszesz po japońsku i angielsku. Który język bardziej ci odpowiada?
Rica: To dość skomplikowane pytanie. W obu lubię śpiewać, więc wszystko mi jedno. To, czy zdecyduję się na angielski, czy na japoński, naturalnie przychodzi, kiedy podśpiewuję sobie melodię. To podśpiewywanie czasem przypomina język japoński, innym razem brzmi jak angielski.
Ostatnio pracowałaś z SOMĄ nad jego EP-ką... Jak poszło?
Rica: Cóż, SOMA nagle się ze mną skontaktował, a ja zrobiłam, co w mojej mocy. Wyszło nieźle.
Czy wydaje ci się trudną praca z kimś, kto zajmuje się zupełnie innym gatunkiem muzycznym?
Rica: Lubię muzykę z gatunku visual. Słucham jej, jednak czyjeś melodie i teksty bardzo się różnią od moich. Mają inne tempo i charakter, więc starałam się jak mogłam.
Czy jest coś szczególnego, co chciałabyś osiągnąć jako muzyk?
Rica: Tak, są to bardzo podstawowe sprawy. Po prostu iść dalej, nadal coś osiągać. Wszystko się do tego sprowadza, oczywiście, że wszystko – pisanie tekstów, tego typu imprezy i inne rzeczy. Ale przede wszystkim to chciałabym grać w dobrych obiektach i sprawić, że więcej ludzi dowie się o muzyce mojej i mojego zespołu.
Na koniec, czy masz jakąś wiadomość dla fanów?
Rica: Cześć, miło mi was poznać. Dzięki, ze mnie słuchacie i że mnie znaleźliście. Miłego dnia! (śmiech)
SOMA
Projekt visual kei SOMA powstał w japońskiej restauracji Bento w Londynie. Od tego czasu, chociaż kierujący nim gitarzysta Tomo przeniósł się do Grecji, wciąż jest aktywny na japońskiej scenie muzycznej. Przed występem na konwencie muzyk rozmawiał z nami o swojej urozmaiconej muzycznej historii, wyjątkowości gatunku visual kei oraz przesłaniu, jakie ma dla fanów.
Czy możesz się przedstawić naszym czytelnikom?
Tomo: Jestem Tomo, tworzę projekt o nazwie SOMA, działam głownie w Europie.
Możesz nam trochę opowiedzieć o swoim muzycznym koncepcie?
Tomo: Zacząłem grać na gitarze, kiedy miałem dwanaście lat. Kiedy pierwszy raz słuchałem X JAPAN - chociaż wtedy nazywali się X i byli jak wiele innych zespołów visual kei obecnie określanych mianem jrocka – byłem uczniem gimnazjum. A potem, już jako licealista, zacząłem grać w zespole hardcore’owym. Tak więc mamy już visual kei, hardcore, a po liceum poszedłem bardziej w kierunku muzyki klubowej. Więc nawet teraz wiele piosenek granych przeze mnie nosi w sobie wpływy brytyjskiej muzyki klubowej.
Chociaż urodziłeś się w Japonii, mieszkałeś w Wielkiej Brytanii i Grecji. Dlaczego postanowiłeś wyjechać za granicę, zamiast skoncentrować swoją karierę na Japonii?
Tomo: W Japonii, po ukończeniu uniwersytetu, życie jest trudne - tylko praca przez sześć dni w tygodniu, od rana do wieczora, powroty późno w nocy. Trzeba ściąć włosy i tak dalej. To dość ciężkie, a ja ponadto miałem zamiar zacząć działalność rockową i chciałem pojechać do Stanów lub Wielkiej Brytanii. Ale że większość moich ulubionych zespołów, jak Radiohead, pochodzi z Anglii, właśnie tam postanowiłem się udać.
Masz międzynarodowe doświadczenie. W jakim stopniu to wpłynęło na twoją karierę muzyczną?
Tomo: Przez miesiąc byłem w Brazylii i próbowałem też nauczyć się brazylijskiej muzyki. Może dlatego, że lubię muzykę samą w sobie, gatunek nie ma znaczenia. Słucham muzyki z całego świata, lubię wszystko po trochu, a to wszystko ma na mnie wpływ.
Styl wielu muzyków visual kei bardziej rzuca się w oczy. Czemu wybrałeś bardziej stonowane stroje i makijaż?
Tomo: Nie wiem, zapewne dlatego, że chcę być, kim chcę być i nikim więcej. Sęk w tym, że nie mam innych członków w zespole, muszę być sam i gdybym musiał jeszcze mieć kostium oraz samotnie występować na scenie, byłoby to dziwne. Takie po prostu miałem odczucie, nigdy się nad tym nie zastanawiałem.
Czemu wybrałeś nazwę SOMA?
Tomo: W wielu językach jest wyraz "SOMA”, ale później już dowiedziałem się, że po grecku oznacza to "ciało”, natomiast po fińsku "miód” czy coś w tym rodzaju. W gruncie rzeczy dlatego, że stworzyłem SOMĘ razem z moim przyjacielem z japońskiej restauracji w Londynie, gdzie pracowałem. Kiedy rozmawialiśmy o tym, jak powinien się nazywać nasz zespół, ktoś wypowiedział nazwisko naszego menadżera: "Soma”. Pomyślałem: "W porządku”, ale zmieniłem kanji, bo jego oznacza "podwójnego konia”, niezbyt fajnie, co nie? Więc zmieniliśmy to na "pomiędzy dźwiękami”, coś jak cisza.
Dlaczego postanowiłeś współpracować z Riką Minami?
Tomo: Mieszkałem w Londynie i widywałem ją dość często, ponieważ wszyscy muzycy w tym mieście są ze sobą dość powiązani, więc spotykamy się przy okazji. Jej głos jest naprawdę wyjątkowy i lubię też jej piosenki. Nie myślałem, że mogłaby zaśpiewać moje utwory, ale i tak zapytałem. Tym bardziej, że nie mam teraz wokalisty i muszę z kimś współpracować. Dla mnie to było jak spełnione marzenie, ponieważ naprawdę lubię jej głos.
Jako że wasze style muzyczne różnią się od siebie, czy wprowadziliście zmiany do waszych naturalnych stylów, by móc ze sobą współpracować?
Tomo: Nie, tym razem współpraca opierała się w dziewięćdziesięciu procentach na mnie. Po prostu ona spytała, jak chciałbym, żeby zaśpiewała i w ogóle.
W głównej mierze grasz na konwentach i współpracujesz z innymi artystami. Dlaczego wybrałeś ten sposób?
Tomo: Konwenty z tego powodu, że ludziom lubiącym japońską kulturę łatwo na nie przyjść, a to dla nich główne gra SOMA. Ponadto współpracowałem z innymi ludźmi, jak i innymi zespołami w Anglii. Mam też jeszcze inne twarze, na przykład czasem grywam na syntezatorze, zamiast na gitarze… No i dlatego, że są ludzie, którzy lubią japońską kulturę i muzykę, pracuję w SOMIE jako Japończyk.
Masz jakieś inne plany, skoro już wróciłeś do Wielkiej Brytanii?
Tomo: Zakupy. Topshop, H&M, all saints, zakupy z przyjaciółmi.
Ostatnio wydałeś swoją najnowszą EP-kę, SOMALOID. Czy możesz wyjaśnić, jaki to styl? Czy ma to coś wspólnego z vocaloidem (użyciem systemu komputerowego do modyfikacji głosu)?
Tomo: Nazwałem go SOMALOID, co wzięło się od vocaloidu, a to dlatego, że nie umiem śpiewać. Bardzo bym chciał, ale nie umiem. Pomyślałem, że skoro mieszkam w Grecji, gdzie nie ma japońskich muzyków i nie mogę współpracować z kimś takim jako SOMA, zdecyduję się użyć vocaloidu. W Japonii stało się to popularne wśród otaku, dlatego pomyślałem, że może poszerzę horyzonty i spróbowałem.
Na ostatniej EP-ce mieszasz delikatne, czułe teksty z heavyrockowym brzmieniem. Czemu na to się zdecydowałeś?
Tomo: Jedna z piosenek jest o życiu młodych ludzi. Jestem uważany za dorosłego, więc po powrocie do Japonii musiałbym podjąć pracę, a jednak mojej muzyki słuchają w głównej mierze studenci. Wysyłam im wiadomość: "Nie siedźcie tylko w domu, grając w gry i oglądając anime. Wyjdźcie gdzieś, rozerwijcie się, zawierajcie znajomości, wyjdźcie z domu”. To przesłanie jest tu obecne i chciałem osiągnąć to, żeby spróbowali je wypełnić. A druga jest o spotkaniu ludzi, o zrozumieniu siebie. A kolejna jest o seksie, nie za bardzo delikatnym. (śmiech)
Co myślisz o japońskiej scenie muzycznej w Wielkiej Brytanii?
Tomo: W porównaniu z innymi krajami jest, jak sądzę, bardziej otwarta. Dużo tu japońskich zespołów, ale publiczność w dużej mierze jest też japońska. Ale wiesz, sporo osób gra na dużych obiektach, więc w porównaniu z innymi krajami, zwłaszcza w Europie, jest całkiem nieźle.
Jak sądzisz, dlaczego visual kei stał się tak popularny za granicą?
Tomo: Bo jest wyjątkowy, nie sadzę, by inne kraje miały coś takiego. Cóż, właściwie to nie, visual kei pochodzi z Japonii, ale skopiowaliśmy makijaż od Amerykanów. Ale mamy swoją oryginalną stronę i piosenki są bardziej emocjonalne oraz sentymentalne i może to silniej przyciąga ludzi, który stykają się z tym dzięki Internetowi.
Na koniec, czy masz jakąś wiadomość dla fanów?
Tomo: Proszę, przeczytajcie moje teksty, bo to w nich jest przesłanie, a także proszę, sprawdzajcie aktualizacje na moich profilach na MySpace, Facebooku, Twitterze. Mam nadzieję zobaczyć was wszystkich na koncertach.
JaME pragnie podziękować artystom oraz obsłudze J-Culture za możliwość przeprowadzenia wywiadów.