Recenzja

Jully - Inochi no Shoudou

28/05/2007 2007-05-28 00:05:00 JaME Autor: Sarah Tłumacz: Gin

Jully - Inochi no Shoudou

Debiutancki album Jully nie rozczarowuje.


© White Dream
Album CD + DVD

Inochi no shoudou (A-TYPE)

Jully

W kwietniu 2007 roku młody zespół rockowy, Jully, postanowił dać fanom to, na co czekali ponad rok: debiutancki album, Inochi no Shoudou. Wydany został w dwóch wersjach, na każdej pojawiło się trzynaście utworów, jak również DVD.

Album zaczyna się wstępnym utworem Taidou z interesującą grą Tsuyoshiego na perkusji, po czym prowadzi słuchacza do Aizou no Kaiga. Melancholijna i burzliwa piosenka daje nowicjuszom pierwszą próbkę dramatycznego stylu śpiewania Shinichirou. Cały kawałek jest mroczny i hałaśliwy, przyprawiony wstawkami w postaci lekkich linii gitarowych, pojawiających się niczym słońce zza chmur. Następny jest złożony Rinne, a potem Reincarnation. Ten drugi zaczyna się naprawdę fantastyczną mieszanką gry basisty i gitarzysty. Dzięki pełnej werwy linii basu Ryota jest w stanie przez około dwie i pół minuty przeskakiwać na swojej gitarze między niefrasobliwymi a zabawnymi i funkowymi partiami.

Następny jest nowy remiks uprzednio wydanego Sora ga ochita hi i, podobnie jak na oryginalnej wersji, tak i tu można odczuć emocjonalną czystość w śpiewie Shinichirou. Utwór szósty, Ningen Shikkaku, i jego wyszeptany wstęp wraz z linią basu trzyma się podobnego klimatu, jednak zmieni się to w kolejnym kawałku. Kouen Meguri zaczyna gra gitary niemalże w stylu retro. Utwór ten rozjaśnia cały album swoją nieoczekiwanie pozytywną melodią. Chociaż jest nieco inny od pozostałych piosenek na tym krążku, zachowuje wystarczająco wiele z typowego dla Jully brzmienia, a dzięki rock’n’rollowemu refrenowi nie ma się wrażenia, że jest wyrwany z kontekstu.

Niestety Ga nieco się dłuży. Nie jest to wina ani gry Yujiro na basie, ani linii gitarowych Ryoty, które tworzą zawiłą melodię, tylko tego, że utwór trwa ponad siedem minut i brak mu ciekawego refrenu, przez co nie można go uznać za najlepszy na albumie. Sayonara jest dużo szybsza i bardziej chwytliwa, niemalże przypomina Kouen Meguri, tylko bez wrażenia retro. Kolejnym kawałkiem jest Kenboku i chociaż zaczyna się powoli i spokojnie, wkrótce przeradza się w szybki, ale nie agresywny utwór. Gra gitary wcina się i prześlizguje po piosence, momentami brzmiąc niczym skrzypce, zanim dołącza do basu. Następny Hikari Sasu Basho to uroczy kawałek. Gra gitary zdaje się niemal przepływać bez celu przez melodię, podczas gdy sekcja rytmiczna ściąga ją oraz gładki śpiew Shinichirou na ziemię.

Album kończy się uprzednio wydanym Hekikuu oraz trwającym niemal dziewięć minut Tsumugu Inochi. Początek, z delikatnymi gitarowymi akordami i grą perkusji, przypomina jeden z pierwszych utworów, Taidou. To dość ambitna piosenka, jak na tak młody zespół. Na szczęście dają sobie z nią świetnie radę, unikając losu Ga. Słuchacz jest delikatnie prowadzony od jednego dźwięku do drugiego, pogrążając się coraz głębiej i głębiej w zachwycający świat Jully, który stworzyli swoimi melodiami.

DVD dołączone do tej wersji zawiera wykonanie na żywo piosenki Ga oraz odrobinę materiału zza kulis. Całe szczęście, Ga wypada dużo lepiej na koncercie, a Shinichirou świetnie się rusza, przez co DVD staje się mile widzianym dodatkiem do albumu.

Chociaż Jully powstało w 2005 roku, zdążyło już pokazać swój niesamowity talent. Każdy członek zaprezentował się na tym albumie z najlepszej strony, a słuchanie tego, jak doskonale zgrani są Ryota, Yujiro oraz Tsuyoshi, to prawdziwa uczta. Głos Shinichirou jest wspaniale wyrazisty, przez co jasny jest jego wkład emocjonalny w muzykę, którą tworzy. Daje to uczucie świeżości mającym już dość płytkich i przejaskrawionych wokali. Jully może i jest młodym zespołem, ale ten album prezentuje umiejętności wybiegające ponad ich wiek i jest zdecydowanie wart posłuchania.
REKLAMA

Powiązani artyści

Powiązane wydawnictwa

Album CD + DVD 2007-04-25 2007-04-25
Jully
REKLAMA