Relacja

Over The Edge’10 [Final Working Day] - 30 grudnia

14/07/2011 2011-07-14 00:05:00 JaME Autor: Leela McMullen Tłumacz: neejee

Over The Edge’10 [Final Working Day] - 30 grudnia

30 grudnia, pierwszy z dwóch dni festiwalu Over the Edge w Shibuya C.C.Lemon hall, był świadkiem bezprecedensowego składu złożonego z niektórych z najbardziej utalentowanych zespołów visual kei tej ery.


© HISANA HIRANUMA & TAKAHIRO KUGINO
Prezentując cały wachlarz muzycznych i wizualnych stylów, wszystkie zespoły na Over the Edge miały coś specjalnego do zaoferowania, a połączone w jeden zestaw stanowiły zapowiedź kompletnego sukcesu! Show rozpoczął się słowami: "Panie i panowie, witamy na Over the Edge 2010. Rozpocznijmy koncert i poszalejmy wraz z tymi wspaniałymi zespołami. Przywitajcie pierwszą grupę: girugamesh!".


girugamesh

Szok spowodowany tak szybkim pojawieniem się girugamesha został szybko przezwyciężony; publiczność wstała i klaskała w rytm intra now. Wokalista Satoshi przeciągnął się, zanim zawołał: "C.C.Lemon, chcecie poszaleć?". bit crash była pierwszą piosenką tego dnia i stanowiła zabawny, szybki start, podczas którego zarówno zespół, jak i tłum cieszyli się błyskawicznie pojawiającym się uczuciem zjednoczenia. "HEY!”. Głośne BANG sprawiło, że serca przyspieszyły. “Over the Edge… czy jesteście gotowi postawić wszystko na jedną kartę? Krzyczcie wszyscy!". W dalszej części utworu ShuU tańczył, a Satoshi zakończył kawałek lekkim “Whoo!”. DIRTY STORY uzupełniły wirujące ręczniki, a ShuU i gitarzysta Nii biegali po scenie, podczas gdy wokalista, przyczajony na platformie perkusyjnej, zeskoczył z niej, śpiewając: "I wanna be a sincere man". W trakcie BEAST Nii biegał dookoła i wykonywał gwiazdorskie podskoki, zainspirowane energią kawałka. W międzyczasie Satoshi użył statywu od mikrofonu jako rekwizytu do tańca. ShuU skutecznie rozgrzewał tłum, stając do niego tyłem i klaszcząc nad głową, podczas gdy perkusista Яyo śpiewał do wtóru. “Jesteśmy bestiami!”, krzyknął Satoshi.

Przy linii melodycznej Suiren, rywalizując z jej niesamowitymi gitarami, basem i perkusją, publiczność oraz zespół zostali dobrze rozgrzani. ShuU, totalnie pogrążony w muzyce, wychylał się nieco na boki - razem z Nii śpiewał chórki, wtórując Satoshiemu. “W tym roku będziemy pierwsi i dokonamy eksplozji", wyjaśnił Satoshi, promieniejąc chłopięcym entuzjazmem, zanim nie odniósł się do noworocznej atmosfery panującej za sceną. "Mamy dla was jeszcze trzy piosenki. Proszę, posłuchajcie - COLOR". Dosyć balladowy, popowy początek szybko rozpuścił się w znajomym, hardrockowym brzmieniu; wokalista podskakiwał wysoko, podczas gdy reszta zespołu dawała czadu pod względem muzycznym. Każąc publiczności podnieść ręce, członkowie grupy zachęcali wszystkich do klaskania w rytm pozornie prostego wstępu smash!!, który szybko zmienił się w zadziwiający spektakl moshingu w wykonaniu fanów, którzy wspaniale użyczali swych głosów muzyce. "Chcę także słyszeć drugie piętro!", wykrzyknął Satoshi. Bez żadnych zahamowań, wokalista ryczał nostalgicznie potężny refren, a basista grał pośród zamieci własnych, dziko latających włosów. W międzyczasie Ryo tańczył za swoim zestawem z szerokim uśmiechem. "Na koniec... evolution!”. Balkony drugiego piętra drżały pod skaczącymi i tańczącymi stopami, i zarówno otwarte dłonie, jak i zaciśnięte pięści nieustannie przecinały powietrze. W połowie utworu Nii zanurkował na podłogę, by wykonać, ku głośno wyrażonemu zadowoleniu tłumu, kilka pompek. Ciężki riff oznajmił zakończenie setu. ShuU odłożył bas, dotykając przedtem strun, by wysłać w przestrzeń ostatnią resztkę girugamesha przed opadnięciem kurtyny.

Setlista:

01. now (intro)
02. bit crash
03. DIRTY STORY
04. BEAST
05. suiren
06. COLOR
07. smash!!
08. evolution


kαin

Niebieskie plamy światła nieregularnie oświetlały scenę, a nad zestawem perkusyjnym zawisł baner wytwórni Kranze należącej do wokalisty YUKIYI. Losowe dźwięki wypełniły oczekujące uszy, aż klawiszowiec KENZy przełamał je, klaszcząc i zachęcając publiczność do naśladowania. YUKIYA dołączył do SANY i SHIGE - tak że na scenie znalazło się trzech gitarzystów - a gotycka muzyka z elektronicznymi urozmaiceniami opływała zarówno zespół, jak i tłum. SANA wychodził na przód sceny za każdym razem, gdy brzmienie jego instrumentu miało znaleźć się na pierwszym planie. Żywiołowo trzepiąc głową, perkusista ATSUSHI uderzał mocno w bębny. Po pierwszym kawałku YUKIYA pogawędził chwilę z publicznością. "Pierwszym zespołem był girugamesh, a drugim... ja" - te słowa wywołały sporą ilość okrzyków uwielbienia ze strony fanów. "Cicho, wy bandgirls... Hm, jesteśmy kαin, a ja mam na imię YUKIYA”. W niezdarnie charyzmatyczny sposób muzyk żartował na temat bycia ojcem tych wszystkich, których nazwał "bandgirls", podczas gdy pisał na iPhonie i tweetował ze sceny. Potem powiedział: "W tym roku mieliśmy dużo problemów i niestety nie ma tu niektórych, którzy powinni się tu znaleźć, ale nie o to dzisiaj chodzi. Wszystkie moje piosenki zaprezentowane dzisiaj zostały napisane podczas tego roku, więc nie możecie ich kupić, ale wszystkie są dla was, więc proszę, wytrzymajcie ze mną. Miles".

Jednakże chwilę po rozpoczęciu piosenka została przerwana ze względu na problemy z perkusją, co zmusiło YUKIYĘ do niezaplanowanego manewru: wokalista usiadł na brzegu sceny i zachęcał dziewczyny do dania mu znać krzykiem, gdy chłopcy za nim będą gotowi, ale chwilę później wrzasnął na fotografów, że podeszli zbyt blisko i uciekł. Gdy problemy z perkusją zostały rozwiązane, rozpoczęto w końcu granie Miles, a YUKIYA podszedł do przodu, by zagrać solówkę. Muzyk zdecydowanie nie był zbyt nieśmiały, by nie zanurzyć się w całości w ten radośniejszy kawałek. Długie włosy basisty AGEHY kołysały się, gdy ten grał. Pianinowe intro Again przeszło gładko w ciężki riff, ponownie dużo mroczniejszy. YUKIYA pozbył się gitary, by powałęsać się po scenie z mikrofonem w ręku zamiast instrumentu. Przeszedł od headbangingu do odchylania się do tyłu, a jego głos rozlegał się donośnie. SHIGE wydawał się całkowicie zaangażowany w muzykę, podczas gdy wokalista luzacko opierał się o statyw od mikrofonu, zanim obaj nie potrząsnęli głowami i nie stanęli twarzą w twarz. KENZy utrzymywał napięcie tłumu w openingu do -sou-, intrygującym mrocznym, ale równocześnie radosnym refrenem przerywanym dziwnymi growlami wszechstronnego wokalisty. Pozostający dotychczas cały czas w cieniu wiolonczelista Taizan Aotsuki został w końcu oświetlony podczas własnego solo.

Na potrzeby ostatniego kawałka YUKIYA ponownie chwycił za gitarę. "Teraz kończę (wokalista użył tutaj słowa "nau", pochodzącego od angielskiego "now", czyli "teraz", chętnie wykorzystywanego we wpisach na twitterze - przy tłum)", zamruczał w japońskim twitterowym stylu rozmowy, "Okay, bandgirls. Klaszczcie!". Mocne uderzenie basu nadało stały rytm klaskaniu, zapowiadając nostalgiczny balladowy kawałek Closer. Na krzyk YUKIYI brzmienie gitary stało się intensywniejsze, a wokalista przetrzymał ostatni akord, dopóki nie rozległy się głosy wołające jego imię. "Dziękuję", powiedział z ukłonem przed planowaniem kolejnego wpisu na twittera. "Mimo że jestem wokalistą, grałem teraz dużo na gitarze".

Setlista:

01. die4you
02. Miles
03. Again
04. -sou-
05. Closer


Cuckoo

Mimo że raczej nieznany jako zespół, to Cuckoo ściągnął na siebie sporo uwagi części tłumu zaznajomionej z jego poszczególnymi członkami. Partia wokalna oraz napędzana przez perkusję melodia Y dan Democracy zaprezentowały surowy, wysoki głos Sharaku Kobayashiego oraz niewyczepianą energię perkusisty Hiroshiego Sasabuchiego. Gitarzysta Ao Sakurai grał nisko porozrzucane po całym utworze akordy. W międzyczasie wymagająca bluesowa skala trzymała wspierającego basistę Juna Takai w pogotowiu. Rapując przeraźliwym głosem w Ofuro de nakitai, wokalista krzyczał do tłumu, uzyskując satysfakcjonującą odpowiedź. Sakuraiudowodnił swoją zręczność, brzdąkając na gitarze i równocześnie skacząc w kółko.

“Hej, jesteśmy Cuckoo! Myślę, że większość z was widzi nas po raz pierwszy. Jesteśmy zespołem visual kei, którego grupą docelową są trzydziestoparolatkowie. Jestem pewien, że większość z was to nastolatki, ale proszę, dajcie nam szansę", błagał Sharaku. Jego słowa zdawały się być raczej bezcelowe, jako że większość młodzieńczego tłumu była bardziej niż przejęta pochodzeniem członków zespołu, śmiejąc się, pozdrawiając ich i klaszcząc na zawołanie. Sharaku podał, że tytułem roboczym następnego utworu był Dai kirai, ale że MUCC ma już taką piosenkę... postarali się przebić kolegów, zmieniając nazwę na Dai dai kirai. Ciężki i rytmiczny, mimo wysokiego głosu Sharaku - ten szybki kawałek został przyjęty przez publiczność krzykami, podczas gdy basista i wokalista wymieniali się w śpiewaniu "dai", dbając o poziom komunikacji na scenie. "Kimochi e", ogłosił Sharaku z nieczystą modulacją, a dźwięki gitary i basu opanowały scenę. Zmęczony niedawnym szaleństwem Sharaku padł na kolana, a gdy w utworze nastąpiła przerwa, cała trójka patrzyła na Hiroshiego, oczekując sygnału do ponownego rozpoczęcia. Gdy ten nastąpił, wystartowali po raz kolejny; wokalista i gitarzysta dalej krzyczeli.

Bęben huknął, po czym Shinizoko nai przyniósł ze sobą stały, "dżunglowy" rytm, a tłum podwoił tempo klaskania, by dotrzymać mu kroku. Sakurai wił się w spazmach do melodii, także Jun trochę szalał, ale mimo że jego całe ciało się kołysało, stopy stały mocno na ziemi. Przed ostatnim kawałkiem wokalista poinstruował publiczność, jak ma reagować: "Kiedy podejdę do przodu, czy możecie do mnie krzyknąć? Tak? Okay, zróbmy to. Cuckoo no su no ue de”. Po zawodzącym gitarowym intro piosenka zyskała delikatny nastrój słonecznego dnia, gdy znikąd w połowie zwrotki rozpoczęło się perkusyjne solo. Na koniec Sharaku przedstawił po kolei wszystkich członków grupy, po czym muzycy stanęli obok siebie podczas ostatniego akordu. "Dzięki, to było Cuckoo", przypomniał wokalista, po czym muzycy rozproszyli się, by pożegnać publiczność, po czym zniknęli za kulisami.

Setlista:

01. Y dan Democracy
02. ofuro de nakitai
03. daidaikirai
04. kimochi E
05. shinizoko nai
06. Cuckoo no su no ue de


boogieman

Po pierwszym szoku spowodowanym kostiumem perkusisty Yuichiro, składającym się z kusej lateksowej bielizny, oczekujący na poznanie nowego wokalisty boogiemana fani podnieśli brwi wysoko w górę na widok afroamerykańskiego rapera bez koszuli, który wyskoczył na scenę i wystraszył zdezorientowany tłum. "boogieman jest w domu! Szalejcie z boogiemanem, yeah!”. Po chwilowym zaciemnieniu na podium przykucnął prawdziwy wokalista, Shu, a zanim zaczął się pierwszy kawałek; na sali rozległo się wiele westchnień ulgi i na scenę skierowało się wiele ponownie zaciekawionych oczu.

Paradise Shift zaprezentowało tembr głosu Shu, głęboki, ale zarazem zawierający ten znajomy ton, bez którego muzyka boogiemana nigdy by tak nie brzmiała. Podczas gdy seksowny styl tańca wokalisty przykuwał uwagę, prawdziwą gwiazdą wieczoru był gitarzysta Yuana, skaczący dookoła, podczas gdy fani co jakiś czas wołali do niego i rozkładali ramiona na znak uznania. Luźna atmosfera sprawiała, że cały zespół był zajęty, basista Bansaku i gitarzysta Kei rozrabiali z tyłu podczas solówki Yuany. Radosny refren brzmiał ponad nieustannie ciężkimi gitarami - w Cocaine znalazło się nawet miejsce na solo na basie dzięki uprzejmości Bansaku, które rozpłynęło się w agresywnym headbangingu tłumu. Shu dodawał do luźnego nastroju utworu sporadyczne krzyki, podczas gdy cały zespół włóczył się swobodnie po scenie. "Howling", ogłosił Shu, a piosenka rozpoczęła się miękko jego krzykami, do których zaraz dołączyło instrumentalne dopełnienie. Bansaku wystąpił, by zagrać solo, a nieuniknione krzyki podniosły się z widowni, gdy dołączyli do niego Yuana i Kei.

Prawdziwy test nadszedł wraz z największym przebojem boogiemana, new world. Zespół szalał po scenie w rytm ekscytującej melodii, dając tłumowi przykład do naśladowania. Podrygując i skacząc, Yuana przeszedł na lewy wybieg sceny, by być bliżej skrajnej części tłumu. Następnie podążył za nim Bansaku, a tłum zwrócił się w jego stronę, tańcząc szaleńczo podczas drugiej zwrotki. W trakcie niezapomnianego refrenu fala wzniesionych pięści popłynęła w stronę sceny, wzbudzona sugestią Shu. Ciężkie interludium, podczas którego Bansaku dramatycznie szarpał struny, stojąc z przody sceny, skłoniło publiczność do przechylenia się przez znajdujące się z przodu siedzenia, by za chwilę stanąć prosto i machać szeroko rozpostartymi ramionami w stronę grającego w centrum sceny solówkę Yuany. W końcowej partii instrumentaliści szaleli po scenie; Shu zachęcał ludzi do klaskania, dopóki Yuichiro ostatecznie nie zakończył swojej części. Chcąc pozostawić po sobie trwałe wspomnienie, Yuana wskoczył na platformę, by wściekle kochać się ze swoją gitarą, po czym uciekł, pozostawiając zhańbiony instrument.

Setlista:

01. Paradise Shift
02. Cocaine
03. Howling
04. new world


Podczas próby dźwięku różne głosy zaanektowały różne mikrofony. Pamiętne "Let me go, let me go!" z evolution girugamesha, dźwięczące wśród lecącej w tle muzyki Shanii Twain, wzbudziły krzyk radości oczekujących fanów.


Sadie

Gitarzysta Mizuki wisiał na mikrofonie od początku, wzywając tłum do krzyczenia w rytm muzyki otwierającej, podczas gdy drugi gitarzysta Tsurugi przyglądał się publiczności. "Dalej, Tokio!", ryknął wokalista Mao. Jako że koncert rozpoczął się popularnymMeisai, w słowniku zarówno zespołu, jak i tłumu nie istniało słowo "powściągliwość". Mizuki natychmiast zeskoczył ze sceny, a basista Aki podszedł bliżej jej brzegu, by z bliska obserwować szalejących fanów. W trakcie refrenu Kei ciął talerz perkusji jak wroga, którego należy usunąć. Mao pod względem wokalnym nie dało się powstrzymać, kiedy wykonywał agresywny, a chwilę później ohydny, growling, podczas gdy fani podkreślali każdy głębszy akcent, spadając na podłogę po skoku jak tona cegieł. Na wypadek, gdyby ten kawałek nie był wystarczająco urozmaicony, tłum dostał również szansę wykazania się, użyczając głosu w refrenie, gdy wokalista wyciągnął w jego stronę mikrofon. Podczas intra do Cry More obaj gitarzyści tańczyli i szaleli, dając z siebie wszystko, stając spokojnie tylko w momentach, gdy musieli zaśpiewać growlowane chórki. Mao dołączył do ich wybryków, szalejąc podczas instrumentalnych części utworu. "Shibuya, pozwólcie mi usłyszeć grzmot waszych głosów!", krzyknął, a publiczność natychmiast spełniła jego oczekiwania, wrzeszcząc rytmicznie. Ostatnie uderzenia zostały zaakcentowane skokiem Mao, reszta zespołu swobodnie ruszała się po scenie, a fani przejęli wykonanie chwytliwego refrenu, zachęceni przez wokalistę. W trakcie intensywnego zakończenia piosenki Mizuki kręcił się i potknął, a Aki również był nieuważny, toteż obaj muzycy prawie się zderzyli.

Niczym innym, jak tylko słowem "niesamowity", można opisać dwa różniące się od siebie riffy otwierające Shingan. Mizuki opadł na jedno kolano pod naporem muzyki. Akcentowany przez wściekły śpiew Mao, często łączony z równie imponującym pomrukiem Mizukiego, kawałek prawie zrównał klub z ziemią, a balkony trzęsły się pod ciężarem kołyszących się ciał. Aki przykucnął z tyłu, patrząc na świat jak głodna pantera, przyczajona i czekająca, podczas gdy , wróciwszy na swoje podium, niemal przewrócił się pod naporem swojego ostatniego growlu. "Ostatni", zawołał, a cała sala się rozjaśniła. Grieving the dead soul był niemal ulgą, jeżeli chodzi o poziom intensywności - a to już coś znaczy. W trakcie tego utworu fani na przemian skakali, nurkowali w tłum i trzęśli głowami, zupełnie się nie powstrzymując. "Yeah, Tokio! Żyjecie?”, zawołał Mao, łowiąc odpowiedź. "Czy możecie to utrzymać na takim poziomie w przyszłym roku? CHODŹCIE DO MNIE!". Tłum ogarnęły dwa trendy: fruwające włosy mieszały się z latającymi pięściami. "Ostatni raz w tym roku... Pozwólcie mi się usłyszeć!", rozkazał Mao, a tłum wypełnił jego życzenie kosztem niemożności mówienia później. Na zakończenie, Mizuki ociągał się z zejściem ze sceny, by ofiarować publiczności głęboki i pełen uznania ukłon.

Setlista:

01. meisai
02. Cry More
03. juggernaut
04. shingan
05. Grieving the dead soul


Mix Speakers, inc.

Zespół wszedł na scenę pośród słabego światła oraz otoczony oklaskami i nawoływaniami, które rozlegały się, dopóki nie zadzwonił dzwon, po którym nastąpił komunikat: "Witajcie w Mix Land". Ledwo zaczęła się Cinderella, tłum już miał w rękach świecące pałeczki. Chór, składający się z sześciu wokalistów, dzielił się tekstem oraz prowadził choreografię z wykorzystaniem wspomnianych pałeczek, okazyjnie łącząc się w wieloczęściowej harmonii. W punkcie kulminacyjnym kawałka wokaliści YUKI i MIKI kierowali resztą w chóralnej części, po czym każdy z nich zaśpiewał wers, wchodząc na platformę, gdy tylko przyszła jego kolej. Ustawiając się w linii przy brzegu sceny, YUKI powtórzył: "Witajcie w Mix Land”. Udowadniając, że są bardziej zespołem niż znakomitym chórem, muzycy udali się do swoich instrumentów. Podczas JUNK STORY gitarzysta AYA wskoczył na platformę, stając obok S, podczas gdy basista seek i gitarzysta keiji przebiegli przez scenę razem z dwoma wokalistami. Pomimo radosnych tonów refrenu, seek szalał, jakby słyszał dużo cięższą melodię. Potem zagrał swingujący duet z keijim, a dwójka wokalistów pokierowała powolną falą, gdy jarzące się pałeczki wzniosły się w łuku nad tłumem. "Tokio, niech wszyscy potrząsną głowami!", zarządził seek, zanim rozpoczęła się Pandora. AYA wyskoczył naprzód, by zagrać solo, kręcąc się ładnie po scenie. "Potrząsajcie głowami!", zachęcał seek, a reszta zespołu dołączyła do niego w dobrym, uczciwym headbangingu. Wokaliści śpiewali tekst, brzmiąc bardzo harmonijnie.

“Tokio, podgrzejmy atmosferę!”, krzyknął MIKI. “Zacznijmy MONSTIME!”. Ręczniki zostały wyjęte i latały nad głowami ciągle szczerzącego się tłumu. Mając zajęte ręce, obaj gitarzyści kręcili się w kółko, naśladując ten ruch, podczas gdy brzmiący jak usiłujący się zmaterializować komiksowy potwór głęboki, nieprzyjemny głos seeka trząsł kośćmi. Mikrofon MIKIego trafił do rąk basisty na jeden refren, zanim wokalista go nie odzyskał, przekazując AYI, który śpiewał, pozostawiając ostatnią linijkę tłumowi. “Hej, Tokio, jesteśmy Mix Speakers. W Nowym Roku jest dużo imprez, ale chcemy, żebyście cieszyli się z tej najbardziej, więc włóżcie całych siebie w ostatnia piosenkę!". Nic lepiej nie mogło pokazać karnawałowej natury HAPPyyyllLand, niż YUKI i MIKI kręcący się dookoła siebie. Muzyka przypominała pojedynek pomiędzy gitarami i wokalami, przy czym każde dążyło do przewyższenia pozostałych, podczas gdy tłum tańczył bogaty w energię, na koniec machając głowami razem z wokalistami. Gdy muzycy opuszczali już scenę, YUKI gadał przez cały czas.

Setlista:

01. Cinderella
02. JUNK STORY
03. Pandora
04. SMC
05. MONSTIME
06. HAPPyyyllLand


Poprzedzająca występ jam-session podtrzymała napięcie tłumu, cichnąc w momencie powrotu na Ziemię wraz z refrenem Candle in the Wind Eltona Johna.


lynch.

Zespół wszedł na scenę od razu w całości, a ten brak dramatyzmu stanowił wyraźny kontrast w porównaniu do jego poprzedników. "Hej, Shibuya", pozdrowił zebranych wokalista Hazuki. "EVILLY. Whoo!”. Niewielki odzew był całkowicie zrozumiały, jako że setki głów rzuciły się jak jedna niemal zanim opanował je otwierający riff. Wokalista prawie tańczył break-dance'a w każdej chwili, gdy tylko miał ku temu okazję. Gitarzysta Yusuke po prostu dawał się ponieść muzyce podczas każdej przerwy od grania, podczas gdy jego kolega Reo krzyczał z wigorem. "Szalej, Shibuya! Głowy!", krzyknął Hazuki, powoli krążąc po okręgu z oczami utkwionymi w publiczności. Zespół podniósł triumfalnie ręce pod koniec utworu. Zdając się nieco podekscytowanym perspektywą zagrania nowej piosenki JUDGEMENT w tak prestiżowej sali, Hazuki był w dobrym nastroju, wyluzowany. Spokojnie grając, zatopiony w swoim własnym małym świecie Asano kierował szybką rundą krzyków, bębniąc w perkusję. Ta intensywna chwila znalazła rozładowanie w ochrypłych krzykach Hazukiego. Potem natychmiast rozbrzmiało 59, a tłum podskakiwał do akompaniamentu śpiewanych deathmetalowym głosem akcentów w wykonaniu drużyny Hazuki/Reo/Yusuke. Wokalista wykrzyczał z góry podziękowania dla publiczności, która krzyczała pośród brzmienia instrumentów, zmierzających w stronę dzikiego, growlującego zakończenia utworu.

“Oi, Shibuya. Mamy zaszczyt ponownie występować na tej imprezie. Przechodzimy teraz do drugiej części, więc możecie, nie martwiąc się, wykorzystać całą swoją energię", zapewnił Hazuki. Rozpoczął się A GLEAM IN EYE, a tłum ładnie wypełniał wszystkie pozostawianie przez wokalistę luki w tekście. Gdy publiczność zatonęła w headbangingu, Hazuki także tańczył, napędzany zarówno przez muzykę, jak i otoczenie, podczas gdy Reo skupił się wyłącznie na solówce. unknown lost a beauty wprawił całą salę w szał, wokalista uzupełniał beat różnymi ruchami ciała. Miał cały tłum w ręku dzięki szybkim, rytmicznym słowom i growlingowi. Kierując niewielką porcją uroczych oklasków w trakcie instrumentalnej partii utworu, kołysał uwodzicielsko biodrami, uśmiechając się szeroko, po czym rzucił basistę wilkom na pożarcie, zapowiadając jego solo: "Na basie, AKN!". Cały zespół zanurkował w growling, który przeciął w połowie instrumentalny fragment, a publiczność krzyczała do samego końca.

“Teraz będziemy grać agresywnie", ostrzegł Hazuki. All this I’ll give you doskonale pasował do tego opisu, jako że Reo i Yusuke machali głowami niezależnie od tłumu, który albo ich naśladował, albo kołysał się w takt niesamowitego gitarowego riffu. Wokalista dołączył do nich podczas instrumentalnej części utworu, rzucając całym ciałem. "Ostatni. Ci, którzy go znają, niech śpiewają", poprosił. ADORE było mglistym wspomnieniem z niemal dwukrotnie szybszym tempem i nakręconym Hazukim. Wokalista przesłał tłumowi pocałunek przed refrenem, po czym na scenie rozpętało się piekło. “Dziękuję!", krzyknął pośród trwającej jeszcze muzyki. Yusuke bił brawo tłumowi, przez przypadek wpadając na AKN; potem ta dwójka dołączyła do Reo, ustawiając się wokół Asano, by wesprzeć go w zakończeniu utworu. “Cieszcie się dzisiejszym dniem do ostatniej chwili i szczęśliwego nowego roku!", zawołał Hazuki w podsumowaniu.

Setlista:

01. EVILLY
02. JUDGEMENT
03. 59
04. A GLEAM IN EYE
05. unkown lost a beauty
06. All this I’ll give you
07. ADORE


heidi.

“Hej, Over the Edge! Cieszcie się tym w pełni!", zawołał wokalista Yoshihiko. Utakata stanowiła świetny wybór na początek koncertu, jako że tłum natychmiast zaczął podskakiwać, podczas gdy wokalista włóczył się po scenie. Chociaż nawet perkusista Kiri krzyczał podczas refrenu, to basista Kohsuke był najbardziej pobudzony, co zachęcało publiczność do dawania z siebie jeszcze więcej. Nao zaprezentował gitarowe solo: grał tak umiejętnie i z wigorem, chodząc szybko od początku do końca tego pełnego energii kawałka, że wzbudzało to zazdrość każdego początkującego muzyka. "Hej, Shibuya... Czy jesteście gotowi na kolejny?". Z Yoshihiko wspomagającym krzyki widowni niezwykle agresywnym growlem, pierwszy prawdziwy headbanger heidi., Mukuro, został przez nią z przyjemnością przywitany, jako że włosy latały, a pięści biły powietrze. Głęboka, mroczna wariacja głównego tematu sprawiła, że tłum, rzucając się do przodu, chwycił dłońmi oparcia foteli; nawet zespół zanurzył się w te rytmiczne natarcia. Ostry głos Yoshihiko uderzył w uszy, a drgania przenosiły się aż do stóp.

“Hej, Shibuya. Jesteśmy heidi.. Podobało wam się?" - minęło kilka chwil, zanim skołowany tłum odzyskał głos. "Och, potraficie wydać z siebie dźwięk!", zażartował na koniec wokalista, "To ostatni koncert heidi. w tym roku, więc razem cieszmy się tą okazją. To jest nasz nowy singiel, Gekko Showtime”. Zabawna, funkowa muzyka skłoniła tłum do podskakiwania podczas akcentów w refrenie lub do ryczenia wraz z zespołem do muzyki, która oddawała nastrój nocnej zabawy nieco z przymrużeniem oka. ∞Loop utrzymał lekki nastrój, publiczność klaskała i podskakiwała, podczas gdy Nao kontynuował granie chwytliwej melodii i nawet on nie był w stanie się oprzeć zakorzenionemu w piosence nakazowi kołysania. Jako że to jeszcze nie był to koniec, Yoshihiko poprosił tłum o jeszcze bardziej szaloną zabawę, a jego życzenie zostało spełnione i nie można było dostrzec ani jednej nieruchomej dłoni czy ciała podczas Sentimental. Gdy muzyka ucichła, pozwalając usłyszeć głosy fanów, nawet ci, którzy widzieli heidi. po raz pierwszy, dali się porwać urokowi chwili, śpiewając bez słów razem z resztą. "To było tak dobre, czy mogę to usłyszeć jeszcze raz?", zawołał Yoshihiko, a drugi refren zabrzmiał nawet jeszcze głośniej.

Przebił to kolejny Omaesan, podczas którego cała sala dziko tańczyła w przejściach i pomiędzy rzędami, porzucając miejsca siedzące! Otaczając ramieniem Nao, wokalista trzymał pomiędzy nimi mikrofon, a zdezorientowany gitarzysta wtórował mu na gitarze, spontanicznie śpiewając chórki. Na koniec nagła przerwa przywiodła panujące w klubie szaleństwo do stopniowego zatrzymania. Yoshihiko pławił się w chwale podtrzymywanej przez rozlegające się krzyki. "Uwielbiam to, więc na mój znak niech każdy krzyczy 'Yoshihiko'!”, powiedział z szerokim uśmiechem. Głośny ryk tłumu zarobił "Kocham was!" od wokalisty, po czym ten powiedział na poły poważnie: "To jest ostatni koncert w tym roku, więc chcę zaśpiewać ostatnią frazę, “Omaesan”, dla was, całym sercem. Gotowi? Teraz Yoshihiko zaczyna…”. Bez akompaniamentu, ta diva zaśpiewała całym sobą, a melodia rozpadła się w końcowym growlu, który wstrząsnął ciałami obecnych w ostatnim zrywie szalonego tańca do taktu nieprzerwanie ekscytującej muzyki.

Setlista:

01. utakata
02. mukuro
03. gekko Showtime
04. ∞Loop
05. Sentimental
06. omaesan


LM.C

Oświetlające scenę reflektory gasły powoli, gdy rozbrzmiewający nagle opening sprawił, że tłum zerwał się na równe nogi, by klaskać w rytm; kurtyna rozchyliła się, ujawniając banner LM.C z widniejącym na nim królikiem oraz chwilę później muzyków wspomagających zespół. Okrzyki narastały, gdy na scenie pojawili się najpierw gitarzysta Aiji, a potem wokalista maya. Zagrany utwór LET ME’ CRAZY!! zaprezentował dziwny kontrast między tą niespotykanie spokojną parą a odjechanymi muzykami towarzyszącymi: perkusista SASSY grał przez cały czas z szeroko otwartymi ustami, a NomNom rzucał się na swój keyboard. Tłum odpowiadał niezwykle entuzjastycznie na zwykłe zaczepki mayi: "Powiedzcie hej! Powiedzcie ho!".

Wyróżniając osoby, które pierwszy znalazły się na koncercie LM.C, maya nazwał ich słodkimi i zaproponował małżeństwo. "Dobrze wam tam?", zapytał fanów znajdujących się na drugim piętrze. Nie uzyskawszy odpowiedzi, krzyknął: "Oi, bandgirls!”, co stanowiło ładne wprowadzenie do jego dalszych słów. "To jest piosenka napisana specjalnie dla was, bandgirls. OH MY JULIET!”. Wędrując po scenie z basistą mACKAzem, Aiji wrócił biegiem do swojego mikrofonu po lewej stronie, podczas gdy VJ Denki-Man dyrygował refrenem za pomocą czerwonych pałeczek. maya zaśpiewał dramatycznie: "Hey god~”, kucając, po czym zarówno on, jak i muzyka poszli w górę.

W kolejnym Space Wannbiez bas i gitara zagrały w duecie. “Oh yeah~!”, zaśpiewał maya, powtarzając beat parą wymierzonych w stronę publiczności ciosów. Podgrzewając atmosferę, Aiji wszedł w refren z fruwającymi włosami. “Woah! Shibuya! Visual Kei!”, krzyknął maya, nie pozostawiając żadnych wątpliwości, że uwielbia ten gatunek. Pojawił się Denki-Man i kołysał, ujawniając wynoszące go ponad scenę przez cały koncert szczudła. “Czy możemy przejść dalej?", upewnił się maya. On i Aiji ruszyli przez Z-MAN; gitarzysta machał głową, kiedy nie mógł się już oprzeć działaniu utworu. Podczas gdy tłum kiwał się w przód i w tył w rytm ciężkiego riffu, maya podkradał się do niego jak drapieżny kot.

“Którą z piosenek LM.C znacie?", zapytał maya, niszcząc nadzieje słowami: "Och, nie zagramy tej. Tej też nie. Chciałbym, żebyście wszyscy razem wykrzyczeli tytuł następnej piosenki. Jest tylko jedna tego rodzaju". Nikt nie miał problemu z wczuciem się w ☆Rock the LM.C☆, a sala wypełniła się wzniesionymi pięściami oraz przypominającym modły śpiewaniem "Rock, rock the LM.C. Rock, rockin’ with the LM.C”. Pod palcami Aijiego narodziła się prawdziwie chora gitarowa melodia, a sala trzęsła się pod wpływem skaczącego tłumu. “Visual kei rządzi!”, wrzasnął maya, podczas gdy obsługa na scenie wymachiwała flagami, dopóki gitarzysta po raz ostatni nie poruszył strun. “Over the Edge, yay! Następna piosenka jest dla wszystkich fanów visual kei!”, zawołał radośnie maya, zapowiadając PUNKY HEART. Denki-Man, zaopatrzony w wielkie białe rękawiczki i ogromną różową flagę, zataczał się na szczudłach podczas tego finalnego, dziwacznego kawałka, a maya rozdawał wśród stojących w pierwszym rzędzie fanów lizaki chuppa chups. Kończąc tym zabawnym akcentem, Aiji i maya opuścili scenę, ostrzegając: "Następny zespół jest ostatni, więc bawcie się dobrze, zanim ruszycie do domów!".

Setlista:

01. LET ME’ CRAZY!!
02. OH MY JULIET.
03. Space Wannbiez
04. Z-Man
05. ☆Rock the LM.C☆
06. PUNKY HEART


Gdy przy odsłoniętej kurtynie zmieniano wystrój sceny, wśród publiczności podniosło się niewielkie zamieszanie, jako że niezidentyfikowany członek któregoś z zespołów wkradł się do umieszczonej na pierwszym piętrze kabiny dźwiękowca, ukryty za ciemnymi okularami oraz pod czapką, by obejrzeć końcowy występ. “Haha. To MUCC. Jeden-dwa-haha”, nadszedł zza kulis znajomy głos droczącego się wokalisty, utrudniając próbę dźwięku, jako że na widowni natychmiast podniosła się kakofonia wrzasków. Inne gwiazdy też dodały do tego swoje głosy, a fani krzyczeli jeszcze bardziej, gdy je rozpoznawali. Na koniec światła ściemniały, wywołując rozbrzmiewający dookoła aplauz.


MUCC

Krzyki publiczności towarzyszyły zdejmowaniu banera, czym zakończono przygotowania do występu MUCCa. Zespół w końcu pojawił się na niemal pustej scenie. Wokalista Tatsuro prawie spowodował zatrzymanie się serc fanów, gdy pojawił się ubrany w rozchyloną szatę założoną na czarny spód, utrzymaną w żywym niebieskim kolorze i udekorowaną tradycyjnymi wzorami oraz wykończoną czerwienią. Zanim ucichły westchnienia uznania, elegancko rozpoczął się FALLING DOWN. "Podgrzejmy atmosferę", zasugerował Tatsuro, tańcząc i depcząc po rąbku swojej szaty, ale cudem ustając na nogach. W międzyczasie tłum skakał gwałtownie, a fale wibracji uderzały w ciała zgromadzonych, podczas gdy gitarzysta Miya i basista YUKKE podeszli do brzegu sceny, mając cały czas palce w ruchu. Głośny krzyk wokalisty odbijał uczucia, kierując utwór do pełnego mocy zakończenia. "Dobrze się bawicie?", zapytał, zanim zagrowlował ostatnie “FALLING DOWN!”. Potem wybuchło Zeroshiki, a tłum wydał z siebie ogłuszający, jednobrzmiący krzyk. Miya zgiął się do ziemi, jakby przygnieciony ciężarem granej muzyki. Spotkał się z Tatsuro w centrum sceny, by zagrać w duecie z trzymanym przez wokalistę tereminem; kończąc, każdy z nich pogłaskał instrument kolegi. Utwór zakończył się głębokim ukłonem.

Bez zbędnych przestojów rozpoczął się Chemical Parade Blueday, wywołując aplauz tłumu i wstrząsając gwałtownie parkietem całą siłą muzyki MUCCa. Gdy SATOchi klaskał do rytmu za zestawem perkusyjnym, Tatsuro zaniósł się w połowie zwrotki przyprawiającym o gęsią skórkę chichotem, a publiczność wiwatowała w odpowiedzi. Kończąc robiący wrażenie duet z YUKKE, Miya zagrał ostatni akord. W następującej po tym partii z nieobecnymi gitarą i basem, dodane do głosu Tatsuro za pomocą efektu dodatkowe vibrato brzmiało po prostu odjazdowo. Wokalista zebrał ciaśniej swą luźną szatę, chowając twarz, gdy śpiewał ostatnie wersy. Sześć miniaturowych dyskotekowych kul wysyłało dookoła błyski podczas wstępu do I am Computer. Obok wokalu, pod warstwą muzyki cyfrowej słychać było mocną gitarę Miyi, która potem połączyła się z niemilknącym głównym tematem. Głos Tatsuro odbijał się dziwnie echem, zanim wokalista nie dokonał wolnego zwrotu podczas kolejnych wersów. Zmieniające się oświetlenie utrzymywało zespół głównie w ciemności; YUKKE był ledwo dostrzegalny za swoim basem podczas instrumentalnej partii, kiedy Tatsuro przeszedł do śpiewania tytułowej frazy. Powstrzymując się już zbyt długo, Miya i YUKKE rozluźnili się, tańcząc gwałtownie za stojącym spokojnie Tatsuro.

Gitary grały Howling, gdy Tatsuro odwiedził platformę SATOchiego, by skoczyć z niej, zaznaczając w ten sposób ekscytujący początek utworu. Biegając i skacząc chaotycznie dookoła, trzech mobilnych członków zespołu w jakiś sposób zapełniało ogromną scenę. Tatsuro gestykulował szeroko podczas śpiewania, a YUKKE i MIYA z entuzjazmem śpiewali chórki. "Chcecie skakać, prawda?", drażnił się Tatsuro; światła zapalały się wzdłuż sali, podczas gdy muzyk przyglądał się tłumowi. "Trzy-dwa-jeden, START!" - członkowie MUCCa uzupełnili skok headbangingiem. Wokalista rozłożył szeroko ramiona, a głosy publiczności spektakularnie rozbrzmiewały w klubie. Tatsuro podsumował kawałek krzykiem, przeciągając dłonią ułożoną w rockowy znak po twarzy i ciele. “Gotowi na ostatni kawałek? Czy dacie mu radę? Nie ma nic, co mogłoby was powstrzymać!." Wijąc się jak wąż, wokalista przykucnął, po czym zerwał się na równe nogi, a Ranchuu rozpoczęło się wraz z wrzaskiem tłumu. Miya i YUKKE byli wszędzie, podobnie jak i fani, kolejno tańcząc, nurkując w tłumie i machając głowami. “Hej, wszyscy! Hej, chłopcy i dziewczęta! Teraz wszyscy usiądźcie, Shibuya!”, zawołał Tatsuro po angielsku, powtarzając to samo po japońsku dla tych, którzy nie do końca zrozumieli. "Na mój znak, podskoczcie. Zrobicie to? Chcecie podskoczyć? Trzy, da, jeden, SKACZCIE!", zaryczał. Na jedną długą chwilę ani jedna stopa nie dotykała podłogi, zanim wszyscy nie opadli z łupnięciem. Napędzani przez urok chwili oraz dziki rytm, wszyscy kontynuowali podskakiwanie. Miya uderzył w struny gitary, podczas gdy YUKKE podniósł bas nad ramiona, a wokalista pokłonił się nisko. “To był MUCC!”, zawołał Tatsuro - niepotrzebnie, z pewnością wśród publiczności nie było nikogo, kto kiedykolwiek mógłby o tym zapomnieć.

Setlista:

01. FALLING DOWN
02. Zeroshiki
03. Chemical Parade Blueday
04. I am Computer
05. Howling
06. Ranchuu
REKLAMA

Galeria

Powiązani artyści

REKLAMA