Recenzja

Kaya - Chocolat

11/05/2011 2011-05-11 00:01:00 JaME Autor: Geisha Tłumacz: milith

Kaya - Chocolat

Pierwszy singiel major byłego wokalisty Schwarz Stein.

Singiel CD

Chocolat

Kaya

Miło widzieć, że nawet tak ekscentryczny artysta jak Kaya może zainteresować wytwórnie major. I w przeciwieństwie do tak wielu, którzy przechodząc na major przyjmują bardziej marketingowy image, Kaya zapewnił, iż będzie wierny swemu charakterystycznemu stylowi. Tak naprawdę będzie miał teraz jeszcze lepsze pole do promowania swych racji: obalenie starszych norm dotyczących dyskryminacji płci, narodzin i koloru skóry.

Wystarczy rzucić okiem na okładkę, na której widzimy muzyka w wyszukanej sukni balowej z XVIII-wiecznej Francji oraz pełnym makijażu w stylu drag queen, aby przekonać się, iż Kaya chce dotrzymać słowa - przynajmniej z punktu widzenia wyglądu. Ale co z muzyką?

Na płycie znajdują się cztery utwory, wszystkie skomponowane przez Horę, byłego członka Schwarz Stein.

Utwór tytułowy ma prosty, popowy rytm, zaczyna się elektroniczną błazenadą i grą dzwonków, które szybko ustępują beatom techno, huczącym nieustannie praktycznie do końca kawałka. Zagłuszają one wszelkie muzyczne szczegóły, w tym także głos Kayi, który i tak nie musi się wysilać w tak prostym utworze. Słowa piosenki są jak zawsze bardzo poetyckie, traktują o miłości i nadziei, lecz z muzycznego punktu widzenia kompozycja jest przeciętna; jest to prawdopodobnie najsłabszy z utworów w jego dotychczasowej karierze.

Dwie zremiksowane wersje nie poprawiają wcale sytuacji. Na ~Sweet Version~ pojawia się SIZNA (z Sugar) na gitarze, lecz nie spodziewajcie się mrocznego rocka czy jazzu. Pozostając wiernym tytułowemu określeniu „słodki”, utwór jest cichy i senny, a gitarowa gra wspomnianego muzyka jest tak niewyraźna, że trzeba się porządnie wsłuchać, aby pośród dzwonków cokolwiek usłyszeć. Kaya śpiewa dziewczęcym głosem, który zapewne miał brzmieć słodko, lecz w efekcie wypada dość przerażająco. Szkoda; jakby śpiewał swym normalnym głosem, mógłby stworzyć bardzo nastrojową balladę.

Następna ~Kayaless version~ to wersja instrumentalna utworu tytułowego, która okazuje się nie aż tak pozbawiona Kayi, jak mogłoby się to początkowo wydawać, gdyż wokalista śpiewa refren.

Wydawnictwo ratuje Pourriture noble, potężny mroczny hymn, który poza emanującą zaraźliwością, odzwierciedla także emocje zawarte w słowach. Podobnie jak w utworach z okresu świetności Schwarz Stein, silny głos Kayi szybuje ponad ujmującą, nawarstwiającą się elektroniką i śpiewa nam do ucha o miłości na pograniczu obsesji - mrocznym przeciwieństwu optymistycznego Chocolat.

Zamiast pokazać unikalny talent Kayi, Chocolat ukrywa go, lecz warto płytę mieć dla samego Pourriture noble. Ponieważ jest stroną B, możliwe, że nie pojawi się na następnym albumie muzyka.
REKLAMA

Powiązani artyści

Powiązane wydawnictwa

Singiel CD 2008-04-23 2008-04-23
Kaya
REKLAMA