Teardrop INORANa nie wyciska łez, lecz zaskakuje fanów ostrym, rockowym brzmieniem.
Po przełożeniu daty premiery ze względu na trzęsienie ziemi w Tohoku, najnowszy album INORANa zatytułowany Teardrop ukazał się ostatecznie 13 kwietnia. I choć tytuł krążka nawiązuje do muzycznej delikatności, INORAN obrał całkowicie przeciwną drogę. Na płycie znalazło się tylko siedem utworów, ale nie powinno to dziwić, zwłaszcza że INORAN poświęcił większą część 2010 roku na powrót ze swym zespołem LUNA SEA.
Płyta zaczyna się utworem No Name, który swym ostrym, rockowym brzmieniem natychmiast ustanawia ton całego wydawnictwa. I choć nie jest to szczególnie ciężka kompozycja, aranżacja i połączenie gry instrumentów prezentuje razem bardzo garażowo-rockowy klimat. Z powtarzającym się riffem basu i pustym brzmieniem perkusji, całość może przypominać gatunek grany przez Nirvanę. Ciekawostką jest to, że utwór nazywa się tak samo jak fanklub INORANa. Z tekstu piosenki, śpiewanej w całości po angielsku, wynika, że muzykowi skończyły się pomysły na tytuł, więc nie jest to kawałek dedykowany najwierniejszym fanom.
W SuperTramp wzrasta intensywność i tempo. Szybki, rockowy numer pasowałby idealnie do twórczości kolegi muzyka z LUNA SEA, Ja, a wszelkie nawiązania do dokładnie zbalansowanych rockowych kompozycji, łączących w sobie pop i elektronikę, umieszczonych na poprzednim wydawnictwie Watercolour, zostały pominięte. SuperTramp ma pokaźną dawkę energii, która idealnie pasuje do frustracji opisywanej w słowach, także i tu napisanych po angielsku. Energia opada przy następnym utworze, Your Light is Blinding, choć gra elektrycznych gitar dodaje brzmieniu innego wymiaru. Mimo to w porównaniu do poprzednich kompozycji, piosenka wypada ospale.
Album zawiera dwa interludia, glow oraz The Hill. glow to w głównej mierze senny kawałek budowany brzmieniem syntezatorów i efektów dźwiękowych; natomiast The Hill charakteryzuje gra akustycznej gitary i wyśpiewywane przez INORANAa "la la la". Oba utwory wydają się równoważyć ciężkość brzmienia poprzednich kompozycji, choć wydają się być niepotrzebnym dodatkiem i brak im charakteru.
Parallel Reality powraca do nurtu grunge, a z ostrą grą gitary ponownie przypomina brzmienie Nirvany. W 2006 roku INORAN wziął udział w nagrywaniu ścieżki dźwiękowej do filmu o Kurcie Cobainie, stąd też tego rodzaju brzmienie wydaje się pasować do niego bardzo dobrze. Album zamyka Nasty. I choć trwa tylko dwie minuty, jego skoczny rockowy rytm na długo pozostanie w naszych głowach.
Teardrop to niespodzianka dla fanów, nie tylko ze względu na ciężkość brzmienia, lecz także siedem w całości śpiewanych po angielsku piosenek. Wydaje się, że INORAN powrócił do przeszłości, obierając jednocześnie nowy kierunek, i choć zmiana jest dość zaskakująca, jest także bardzo przyjemna.