Romans pomiędzy rapem, popem i rockiem na letnim singlu UVERworld z 2007 roku.
Letni singiel grającej mieszankę rapu, popu i rocka grupy UVERworld, Shaka Beach~laka laka la, trafia dokładnie we wszystkie letnie klisze - coś związanego z latem w tytule: jest; hiszpańskie brzmienie: jest; dźwięki reggae: są. Niestety, zarówno sama piosenka, jak i całe wydawnictwo nie potrafią całkiem uciec poza granice tego banału i rezultat jest mało imponujący jak na tak wyróżniający się zespół.
Shaka Beach zaczyna się obiecująco potężną melodią wygrywaną przez mocno szarpane struny hiszpańskich gitar, a strukturę zwrotek tworzy rap inspirowany oczywiście reggae. Jednak gdy gitary w refrenie pokazują pełną moc, dźwięk staje się odrobinę chaotyczny, jako że gitary i bas zbyt dominują w walce o przestrzeń i w głosie TAKUYI∞ słychać zbyt wiele wysiłku, gdy wokalista wykonuje wyższe partie. Melodia i tempo czynią kawałek chwytliwym i na pierwszy "rzut ucha" zabawnym, jednak gdy posłucha się go dokładniej, brzmienie okazuje się odrobinę niechlujne. Gdy gitary zaczynają refren, wszystko staje się także bardzo dziwne i nieharmonijne; to może brzmieć jak przesadna krytyka, ale wszystko jest tu boleśnie przewidywalne. Szkoda, ponieważ zwrotki stanowią uzależniający przykład japońskiego rapu/reggae/rocka, który - w wyświechtany sposób - wprowadza ten "letni nastrój".
Nagłym kontrastem do Shaka Beach jest Rainy. Być może tytuł pokazuje UVERworld w zabawnym świetle, ponieważ z początku kawałek ten brzmi, jakby był piosenką Rain(Bi). To spokojny utwór R'n'B z delikatnie plumkającą akustyczną gitarą i wystudiowanym, jazzowym basem, który nadaje mu barowego nastroju. Szkoda, biorąc uwagę przyjemność płynącą z tej melodii dla słuchacza, że wokal TAKUYI∞ jest jej słabym punktem. On i chórki nie zgrywają się ze sobą podczas kilku refrenów, czego nie da się nie zauważyć, chociaż podczas zwrotek śpiew wokalisty jest o wiele lepszy i później wspaniale łączy się ze słyszalnym gdzieniegdzie rapem, ciekawie współgrającym z falsetem TAKUYI∞. Piosenka bardzo dobrze pokazuje różnorodność muzyki UVERworld i mogłaby być przyjemna w odbiorze, gdyby nie nieprzyjemne chórki.
Sorrow jest dziwny. Rozpoczyna się szaloną prezentacją talentów do beatboxingu i rapowania, tak powszechnych u członków UVERworld. Potem kompletnie zmienia kierunek: frenetyczny opening przekształca się w trwającą chwilę totalną nieobecność dźwięku. "Czy to koniec?", zastanawiasz się i nagle rozbrzmiewa ledwie słyszalny, wyciszony wokal i gitara. Ciche dźwięki tworzą wrażenie oddalania się, a potem utwór nabiera tempa podczas jednego z refrenów z huczącymi gitarami, czerpiącymi główne motywy z hiszpańskiego stylu, oraz przesadnie śpiewającym TAKUYĄ∞. Następnie piosenka znowu staje się ledwie słyszalna. To interesujący pomysł na końcówkę i utwór charakteryzuje się dość niesamowitym ambientowym brzmieniem, ale zarazem sprawia wrażenie zmarnowanego potencjału. Zmiana poziomu głośności jest niesamowicie irytująca, lecz mimo to efekt końcowy okazuje się przyjemny, biorąc pod uwagę fluktuacje tempa - ale nikt nie będzie tego słuchał na iPodzie.
Podsumowując, Shaka Beach to rozczarowujące wydawnictwo dobrego zazwyczaj UVERworld.