Recenzja

ONE OK ROCK - Kanjou Effect

31/08/2011 2011-08-31 00:05:00 JaME Autor: Sarah J. Tłumacz: Gin

ONE OK ROCK - Kanjou Effect

ONE OK ROCK trwa w udoskonalaniu się na swoim rzekonującym, rockowym trzecim album.

Album CD

Kanjou Effect (Regular Edition)

ONE OK ROCK

Często trzeba sobie przypominać, że ONE OK ROCK jest tak młodym zespołem. Ich muzyka, choć tryskająca energią i młodzieńczą charyzmą, to zręczna i profesjonalna robota. Kanjou Effect, ich trzeci pełny album, zdaje się robić niewiele, by odwieść nas od tej opinii.

Kokoro no aibou, kokoro no cupid jest pełnym ducha startem. Nietrwający nawet trzy minuty utwór zapewnia krótkie, ostre wprowadzenie z potężnym, silnym wokalem TAKI przeciwko wbijającym się w niego wirującym riffom Alexa. Następny, Doppelgänger, jest apetycznie wciągający, już wcześniej daje posmak Lostprophets. Początkowe, niezwykle wysokie dźwięki gitar może wnoszą trochę za dużo zawirowania, ale zapewniają za to chwytliwe wprowadzenie. Zwrotki budują perfekcyjnie napięcie, zawierają kontrastującą grę gitar, kiedy semi-akustyczne strojenie Toru rywalizuje z późniejszą złożonością dostarczaną przez Alexa. Za to dzięki interesującemu wokalowi TAKI w refrenie, Doppelgänger staje się jednym z najbardziej intrygujących utworów na albumie.

Kaimu ma fantastyczny wstęp w stylu Foo Fighters, nawet niewielkie łomotanie służące za wprowadzenie, przywodzi na myśl All My Life. Utwór staje się dudniącym rockowym kawałkiem dzięki chwytliwemu i niekonwencjonalnemu bębnieniu, które cechuje zwrotki. TAKA niemal warczy w agresywnych refrenach, a moment spokoju po ekscytującym solo Alexa wskazuje na piękną delikatność.

20 Years Old kontynuuje energiczne podejście do muzyki, wysuwając na przód dziką różnorodność. Linia basu Ryoty jest szczególnie znacząca, zwłaszcza w kilku niezłych momentach, gdy gitara i bas robią za swoje echo. Początkowo popowo-punkowe brzmienie jest trochę zapchane; melodia kursuje pomiędzy łagodniejszymi zwrotkami, a ostrymi przejściami, aż po urocze momenty spokoju z delikatnym wokalem, które zaznaczają przejście w refren, do którego można sobie podśpiewywać. Stosownie do tytułu, utwór jest pełen energii, chociaż można tu znaleźć intrygującą zmianę akordów w refrenie, gdzie tonacja nagle przeskakuje w skalę molową, niemal muzycznie odzwierciedlając frustrację z faktu bycia tak młodym.

Niestety pierwsza ballada wypada w ogólnym porównaniu dość mdło. Refren spaja piosenkę, odganiając nudę dzięki wspaniałemu, narastającemu wokalowi i imponującej, zdominowanej prze gitary melodii. To praca wskazująca na wysokie kompetencje, momentami słucha się z pewnym zachwytem, jednak jedynym problemem jest to, że słyszało się już coś takiego milion razy. Przynajmniej Break My Strings jest bardziej obiecujące. To donośna melodia, która nagle przebija się przez dudniący zgiełk metalu w typie metalu Enter Shikari. Złowieszcza, miażdżąca gra gitar i basu postępuje, póki nie przebija się przez nią nieco mroczna popowa melodia. Wokal TAKI zdaje się momentami wymuszony, ale trzeba przyznać, że Break My Strings ukazuje inne ONE OK ROCK – mroczniejsze, tworzące teksty, które zahaczają o gotyk.

Wpływ Break My Strings czuć w Sonzai shoumei. Wszystko jest w nim bardziej wypełnione złością, od skrajnego wokalu po nienawiść ukrytą w wirujących gitarowych riffach. TAKA prawie wykrzykuje swoje słowa, a ciężkie bębnienie Tomoyi wręcz domaga się, by uderzać pięściami w akompaniamencie.

CONVINCING zaczyna się zgiełkiem muzyki; gitary i perkusja zdają się walczyć o uwagę, póki wokal TAKI nie wprowadza względnej stabilności. Od tego momentu zaczyna to być jedna z najbardziej świadomych prac zespołu. Gra gitar jest silna i stanowcza, tworząc pozytywną melodię, którą dobrze się odbiera, a która momentami brzmi jak Offspring. CONVINCING to solidna rockowa piosenka, która pomimo kilku ryzykownych wstawek, jest pełna pozytywnych wibracji i nie da się jej nie polubić. Chwilę zajmuje uświadomienie sobie, że TAKA śpiewa czystym angielskim, ale kiedy ten szok minie, jego wymowa staje się jasna jak słońce.

Zdolności językowe TAKI znajdują tylko niewielkie odbicie w CONVINCING, bo My Baby Sweet też ma tekst na równi po angielsku i japońsku. To śliczna kompozycja, która opiera się na delikatnej grze akustyka, tworząc tym samym czułą piosenkę o miłości. Utwór wciąż zawiera pewne potężne momenty, które pomagają wywindować go do pozycji zachwycającej ballady.

Reflection to zupełnie odmienna "bestia" o bardziej widocznym wpływie Lostprophets, z agresywnym wstępem do którego aż chce się podnieść pięści w górę. Momentami perkusja upodabnia się do tej z utworów metalowych, aby towarzyszyć ryczącemu wokalowi TAKI. Zwrotki mają prawdziwy pazur, a choć refreny są bardziej przeciętne, Reflection ma dobre podejście. Następny kawałek świetnie go dopełnia, szczególnie jeśli weźmie się pod uwagę podtytuł - Utsukushii Moshpit (piękne pogo) – wiadomo już, co panowie chcieli osiągnąć. Chociaż, o ironio, Viva Violent Fellow jest mniej agresywny od Reflection, zawiera niekonwencjonalne zwrotki w stylu ska/punk oraz przejścia, które są bardzo w typie Foo Fighters. Jeśli połączy się to z chwytliwym refrenem, mamy godne zapamiętania zakończenie Kanjou Effect.

Szkoda tylko, że JUST jest jedną z mniej imponujących piosenek na płycie. Delikatny wokal TAKI i tribalowe bębnienie w zwrotkach przykuwa uwagę, ale przejścia między poszczególnymi częściami są zbyt nagłe, a refren przemija bez wywołania większych emocji – brzmi tak, jakby zbierał się do czegoś większego, co nie następuje. Mimo wspaniałego i złożonego solo gitarowego, wszystko brzmi płasko w porównaniu do wcześniejszych utworów, które zapierały dech. Podobnie jak Yap na Beam of Light tak i tu nie ma godnego Grande Finale. Być może My Sweet Baby lepiej sprawdziłoby się na zakończenie.

W porównaniu z Beam o Light, Kanjou Effect zdaje się podejmować mniej eksperymentalną ścieżkę, ale na równi ukazuje, jak zespół wdraża swój własny styl i zyskuje pewność siebie. Album jest cięższy od poprzedniego, bardziej zwraca się ku metalowi niż ska czy punkowi. Na Kanjou Effect są słabsze utwory, ale przyczyną jest tu raczej brak inspiracji niż nieumiejętność komponowania. ONE OK ROCK stworzyli kolejny błyszczący punkt na ścieżce do kariery, a to dopiero początek.
REKLAMA

Powiązani artyści

Powiązane wydawnictwa

Album CD 2008-11-12 2008-11-12
ONE OK ROCK
REKLAMA