Debiutancki album Unshin to mieszanka wszystkiego: od lekkiego Shibuya-kei do rocka i zawodzących ballad.
Unshin, wielokulturowa grupa z Sendai i UK, to niesamowicie utalentowana formacja, która na swoim debiutanckim minialbumie, Waltz for Broken Dolls, oferuje szeroki wachlarz muzycznych doznań.
Waltz for Broken Dolls opisuje historię japońskiej dziewczyny walczącej o zachowanie swej tożsamości, będącej pod presją otoczenia i oczekiwań społeczeństwa. Utwory na płycie trzeba posłuchać w kolejności, w jakiej występują, gdyż opisują momenty psychicznego stanu bohaterki i jej relacje z otoczeniem. Cichsze, bardziej pokorne piosenki odzwierciedlają chwile refleksji; pozostałe prezentują interakcje dziewczyny ze światem.
Album otwiera Since When; usłyszymy najpierw odgłos bawiących się dzieci, po którym pojawi się krótki dialog na tle warstw pięknej melodii, a nawet partii shakuhachi. Since When płynnie przechodzi do drugiego utworu, Temporary Relief.
Mrożące krew w żyłach tykanie zegara łączy się z delikatnym brzdąkaniem koto, które otwiera intrygująco sekretny świat i brzmienia podobne do tych z intro do King of Pain w wykonaniu Stinga. Temporary Relief zaczyna się cichą, ujmującą melodią, która szybko znika. Niespełna 40 sekund później piosenka nabiera tempa, gra koto cichnie, a całość przekształca się w rockowy kawałek: to właśnie tu prawdziwa twarz Unshin zostaje ukazana po raz pierwszy.
Water Knife to cudownie mroczna kompozycja utrzymana w średnim tempie. Wiolonczela i skrzypce dobrze ją uzupełniają. Głos Megumi jest tu jeszcze łagodniejszy, staje się prawie szeptem i prowadzi melodię, która nieśmiało biegnie wraz z partią skrzypiec; gra pianina pod koniec utworu prezentuje gamę pięknych brzmień, sprawiających, że słuchacze zaczną się zastanawiać, czy aby na pewno to jest wciąż ta sama piosenka.
Doll brzmi jak przeciętny jpopowy utwór; ma typową dla tego typu kompozycji melodię z pentatoniczną skalą, ale traci na tym, że nie wprowadza niczego nowego. Jednak Evidence przechodzi wszelkie oczekiwania i rozjaśnia ton całego albumu. Z elementami jazzowego Shibuya kei i psychodelicznej gry instrumentów dętych, kawałek opowiada historię młodej dziewczyny i jej przedziwnej podróży do świata. Tak bardzo żwawy numer zaskakuje pośród wielu spokojniejszych, ale Evidence stanowi bardzo dobry dodatek do całego wydawnictwa.
Intro do The Face jest niesamowite. Zaczyna się warstwą dialogów młodych kobiet i staje się coraz głośniejsze, jak brzęczenie os, a następnie przechodzi do glam/hard rockowego stylu lat 80-tych. Wokale brzmią tak, jakby były transmitowane w radiu, co składa się razem na interesujący styl. Słowa “if you have anything to tell me, scream it out right now/ because you have nothing to be scared of…” (jeśli masz mi coś do powiedzenia, to wykrzycz to teraz/bo nie masz się czego bać), zachęcają słuchacza do samoekspresji, a znaczenie piosenki odnosi się do koncepcji Unshin - podkreśla moment, w którym młoda dziewczyna to sobie uświadamia. The Face kończy się dobrą radą: ”Live your life” (żyj swym życiem).
Album zamyka Waltz for Broken Dolls: krótki, oparty na grze pianina walc, ilustrujący kres podróży głównej bohaterki. Utwór podsumowuje album w zaledwie półtorej minuty. Słuchacz posmakuje w tym czasie smutku, piękna i pasji.
Albumy debiutanckie to uczta dla każdego fana. Prezentują one prawdziwy potencjał formacji, zanim ta ugnie się pod presją popularności i oczekiwań szerszej publiczności, a Waltz for Broken Dolls jest dobrym tego przykładem - obejmuje szerokie spektrum stylów i może pochwalić się pięknymi tekstami.