Relacja

Transmisja koncertu D, Torikago Goten ~L'Oiseau bleu~

13/09/2011 2011-09-13 00:05:00 JaME Autor: Martyna "Gin" Wyleciał

Transmisja koncertu D, Torikago Goten ~L'Oiseau bleu~

Spektakularny powrót do czasów indies ze szczyptą nowości.


© D
31 sierpnia D zagrało w Akasaka BLITZ koncert finałowy, podsumowujący trasę, na której promował najnowszy singiel Torikago Goten ~L'Oiseau bleu~. Niedawno zespół wrócił do bycia indies, a ten występ bardzo nawiązywał do jego wczesnych albumów. To, że wszyscy fani z całego świata mieli możliwość obejrzenia go na żywo przez Internet, stanowiło ogromną niespodziankę i znakomity prezent zgotowany przez D.

Transmisja zaczęła się wraz z otworzeniem bram, a czas pozostały do rozpoczęcia koncertu osoby zasiadające przed monitorami mogły spędzić, oglądając teledyski D czy wywiady z muzykami, którzy mówili o swoim nastroju przed występem, nowym singlu oraz o tym, jak się czują ze świadomością, że ich koncert będzie transmitowany na cały świat za pośrednictwem USTREAM. Tsunehito, który był pierwszy, zaprezentował swój strój, pokazując elementy nawiązujące do głównego motywu nowego singla - niebieskiego ptaka. Jego kostium miał więc niebieskie akcenty, piórka w tym kolorze zostały doczepione nawet do jego rzęs, co musiało być bardzo niewygodne, ale basista nie pokazywał tego po sobie. Teledyski przerywane były rozmowami z fanami, który spieszyli na koncert. Niektórzy przebrali się za muzyków z D, a większość na pytanie o ulubionego muzyka odpowiadało: "ASAGI!".

Na scenie wyglądającej, jakby była przygotowana do jakiejś sztuki, a nie koncertu, stała altanka pojawiająca się też w teledysku do Torikago Goten ~L'Oiseau bleu~. Wszystko utrzymane było w niebieskiej tonacji i sprawiało dość imponujące wrażenie. Gdy scena rozbłysła zielonym światłem, muzycy wyszli zza kulis. Tsunehito od razu zaczął zachęcać tłum do klaskania. Poza oczywiście utworami z nowego singla, tego wieczoru większość utworów pochodziło z wczesnych albumów D, natomiast ostatnio wydany VAMPIRE SAGA został zupełnie pominięty.

Oczywiście jako pierwsze zagrano Torikago Goten ~L'Oiseau bleu~. ASAGI ubrany był w ogromną suknię, którą nosił też na teledysku, i miał małą klatkę przytwierdzoną do boku głowy. Stał pod altaną, ruszając ramionami tak, jakby naśladował ptaka machającego skrzydłami. Solówki gitarzystów wypadły imponująco, a sama piosenka, głównie ze względu na wokal, miała dużą siłę wyrazu. Zaraz potem altanę oświetlono na różowo i muzycy zagrali 7th Rose. Zespół rozbiegł się po scenie. ASAGI świetnie wyciągał wysokie partie, stojąc nieco z boku, a Ruiza zajął jego miejsce na podwyższeniu, ostro machając głową. Natomiast Tsunehito, podchodząc od tyłu, objął HIDE-ZOU.

Cygańska melodia zapowiedziała utwór Hanatsumi no otome ~Rozova Dolina~. ASAGI podczas tej piosenki tańczył z tamburynem w ręku, przypominający jodłowanie śpiew niósł się po sali, a solo Ruizy na gitarze akustycznej urzekało. Całość skończyła się ładną, wyraźną partią na basie. Bez chwili przerwy zespół przeszedł do następnego utworu, którym był Guardian. Ta ostra piosenka wywołała wśród publiczności headbanging. Gitarzyści wspierali wokalistę jako chórek; Ruiza w pewnym momencie podszedł do ASAGIego, który otulił go swoją suknią i podsunął mikrofon. Gitarzysta mógł pokrzyczeć do publiczności, a zaraz potem taką samą możliwość otrzymał od łaskawego wokalisty basista.

Po krótkim MC nastąpiło Hane o hitohira, strona b z najnowszego singla. Na piosenkę składały się świetne smyczki oraz jeszcze lepsza gra perkusji. HIROKI był filmowany w bardzo ciekawy sposób – od tyłu – co pozwalało na przyjrzenie się jego technice, szczególnie szybkiej pracy nóg. Właśnie te momenty, kiedy słychać było tylko wokalistę, perkusistę oraz partie smyczków, były najlepsze w tej piosence. Pod koniec muzycy ustawili się w jednym rzędzie, równocześnie machając głowami.

Następnie zagrano jeden z niekwestionowanych hitów D, Yami no kuni no Alice, jak zawsze świetne i pełne ciekawych momentów. Zaraz potem zabrzmiał następny przebój i ulubieniec publiczności, Night-ship "D". Bez zbędnego ponaglenia w ruch poszły flagi - zaraz po pierwszych taktach utworu cała publiczność dzierżyła je w rękach. ASAGI także trzymał jedną dużą flagę, którą wymachiwał w takt piosenki. Jednym z ciekawych ujęć był moment, kiedy muzycy na scenie w idealnej synchronizacji z publicznością robili specyficzne skłony w bok. Nawet niektórzy z fanów zasiadających przed swoimi komputerami wyznawało, że machało flagami wraz z ASAGIm.

Solówka HIROKIego rozbrzmiewała w sali. Gdy przyspieszyła, rozległo się rytmiczne skandowanie, a okrzyki akcentowały każdą małą przerwę, którą muzyk robił między uderzeniami. Końcówka tego solo była imponująco szybka, ale niedługo potem do perkusisty dołączyli pozostali członkowie zespołu i zabawa podczas instrumentalnej części na dobre się rozkręciła. Tsunehito, Ruiza i HIDE-ZOU kolejno przejmowali mikrofony i, wciąż grając, zachęcali publiczność do szaleństwa.

Gdy wrócił ASAGI, przerwał tę zabawę ponurym i operowym wstępem do Danshou sareshi sora no monogatari, również z singla Torikago Goten ~L'Oiseau bleu~. Zaraz potem zabrzmiało Meteo ~mubi no Koku~, z albumu Genetic World. Ruiza i HIDE-ZOU stanęli obok ASAGIego, grając światu kolejne solo.

Następne trzy utwory pochodziły z pierwszego albumu D, The name of the ROSE. Day Dream zaczęło się gitarowym wstępem. ASAGI śpiewał przy eleganckim statywie ozdobionym srebrnymi różami, a jego głos, bez operowych wstawek, brzmiał czysto i pięknie. Potem było już mocniej, gdy muzycy zagrali GOD’S CHILD. Operowe motywy wróciły w swym najbardziej efektownym wydaniu - Yami yori kurai doukoku no acappella to bara yori akai jounetsu no aria. Na widowni rozpętało się szaleństwo i jedyne, co można było dostrzec, to morze włosów, unoszących się podczas headbangingu. Imponował fakt, że ASAGI potrafił tak energicznie ruszać się w swojej sukni, która nie wyglądała na zbyt wygodną.

Po tym utworze ujawniła się władcza strona ASAGIego, który wziął do ręki pejcz i, wymachując nim, rozkazywał publiczności, mówiąc, że wszelka niesubordynacja nie będzie wybaczona. Rzeczywiście, zgodnie z tytułem utworu - INDEPENDENT QUEEN - przypominał królową-matkę. HIDE-ZOU udało się przez chwilę grać, opierając się o plecy wokalisty, jednak szybko od niego uciekł. Toki no koe było chyba najmocniejszym utworem podczas tego występu. Cała sala pochylała się synchronicznie do przodu. ASAGI tym kierował, a wyglądało to tak, jakby to właśnie wokalista jednym swoim gestem przyginał do ziemi karki wszystkich, zmuszając ich do ukłonu. Był to niezwykle efektowny występ, a gdy muzyk przestał się już bawić swoją publicznością, zagrano jeszcze raz lżejszy refren utworu i zakończono go.

ASAGI chciał wykonać kolejne MC i porozmawiać z publiką, ale przerwał mu Ruiza, wołając: "chotto mate!” (chwileczkę!). Wyznał, że są urodziny ASAGIego i poprosił, by z tej okazji wszyscy zaśpiewali mu Happy Birthday. Dodał też, że skoro jest to transmitowane przez Internet, cały świat usłyszy życzenia składane wokaliście. Ponadto Ruiza wręczył ASAGIemu bukiet czerwonych róż, przyklękając przed nim na jedno kolano. Wyglądał jak giermek, padający do stóp swej królowej. Zażenowany ASAGI przyjął kwiaty, promieniejąc szczęściem i uśmiechając się szczerze.

Ostatnią piosenkę głównego setu, Day by Day, wokalista zaśpiewał, nie wypuszczając bukietu z rąk. Muzycy długo się żegnali, zeszli ze sceny z uśmiechami na twarzach - jak się miało okazać, nie pierwszy i nie ostatni raz. Momentalnie rozległy się wołania o bis, nawet wśród widzów przed komputerami.

Nie trzeba było długo czekać na powrót zespołu. D wróciło, by zagrać stary przebój Dearest you, do następnej natomiast ASAGI znów poprosił o wyciągnięcie flag. Sam też zaopatrzył się dwie, żeby poprowadzić fanów w trakcie choreografii. Wszyscy chętnie i wesoło machali flagami w pełnej synchronizacji. Zaraz też nastąpiło Fanfare, bardzo efektowne, podczas którego było mnóstwo zabawy.

Muzycy znów zeszli ze sceny i równie szybko wrócili po krótkim nawoływaniu ze strony publiki. Drugi bis zaczął Tsunehito, dziękując za kolejne wywołanie zespołu. Tym razem też zagrano dwa utwory, Eguru shoudou oraz Sleeper. Ruiza i HIDE-ZOU prowadzili swoisty dialog między swoimi gitarami, Tsunehito cały czas machał głową, a jego czerwone włosy przyciągały uwagę.

Choć może się to wydawać niewiarygodne, ale zespół wyszedł jeszcze raz, by znów zagrać dwie piosenki. Tym razem pierwszy pokazał się HIROKI, który krzyknął do publiczności kilka zdań. Nie potrzebował nawet mikrofonu, żeby być dobrze słyszalnym w całej sali. Zasiadł za perkusją i zaczął wybijać rytm. Zaraz dołączyli do niego gitarzyści, zachęcając publikę do klaskania i skandowania. Również ASAGI wrócił po raz trzeci. Występ zaczął od pokazania dłońmi choreografii, którą wszyscy mieli powtarzać. Zaraz też wziął do ręki bat, zaczynając tym samym Hana Madoi. W refrenie każdy wers akcentował strzeleniem z niego, a fragment, który zaśpiewał a cappella, wypadł naprawdę ślicznie. Cała czwórka zebrała się na środku sceny, by zagrać kolejne solówki. W końcu nadszedł czas też na EDEN, którego szczególnie wyczekiwali fani oglądający koncert przez Internet. ASAGI pozwolił wszystkim zaśpiewać refren. Przyjemne głosy, głównie żeńskie, rozlegające się w zupełnej ciszy sali, tworzyły ckliwą, piękną atmosferę. ASAGI podziękował i wrócił do śpiewania, ale wspaniały nastrój stworzony przez ten moment utrzymał się do końca.

Fani i zespół byli nie do zdarcia. Czwarty bis wręcz nie mieścił się w głowach – a jednak. Co więcej, muzycy nawet nie wydawali się zmęczeni, co stanowi wielkie osiągnięcie, szczególnie jeśli się weźmie pod uwagę, w co ASAGI był ubrany. Potężna suknia i gorset powinny go zmęczyć, a on po dwudziestu piosenkach wciąż tryskał energią. Ostatnim utworem było Lost Breath. W końcu zespół, spędziwszy jeszcze trochę czasu na pożegnaniach, ukłonach, machaniu i uśmiechaniu się do publiczności, opuścił scenę już na dobre.

Koncert finałowy, promujący singiel Torikago Goten ~L'Oiseau bleu~, był imponującym i efektownym powrotem do czasów indies. Setlistą przypominał LAST INDIES LIVE z 2008 roku. Dowiódł niezwykłej żywotności, energii i entuzjazmu zespołu, którego nic nie może zagiąć. Powrót do bycia grupą indies zdawał się wręcz zrzucać z ramion muzyków pewien ciężar, a ich występowi dodawać lekkości.

Był to najlepiej zorganizowany koncert, jaki do tej pory miałam przyjemność oglądać za pośrednictwem USTREAM, a śledzę takie występy, odkąd ta usługa tylko się pojawiła. Jakość nagrania i dźwięku była bardzo dobra, scena i długość trwania całego wydarzenia imponująca, a całość obrazu dopełniały ujęcia zza kulis. Nawet po zakończonym koncercie muzycy znaleźli jeszcze czas i siły, by przed kamerą podziękować wszystkim oglądającym ich koncert.

Chciałabym, żeby było więcej tak wspaniałych koncertów dostępnych użytkownikom Internetu, którzy nierzadko tylko tak mają szansę uczestniczyć w takim występie. Oby inne zespoły wzięły przykład z D, jeśli chodzi o organizację takiego wydarzenia. Liczę też, że ASAGI, Ruiza, HIDE-ZOU, Tsunehito i Hiroki też zechcą się jeszcze raz pokazać całemu światu.


Setlista:

01. Torikago Goten ~L'Oiseau bleu~
02. 7th rose
03. Hanatsumi no otome ~Rozova Dolina~
04. guardian
- MC -
05. Hane o hitohira
06. Yami no kuni no Alice
07. Night-ship "D"
-HIROKI drum solo-
08. Danshou sareshi sora no monogatari
09. Meteo ~mubi no Koku~
10. DAY DREAM
11. GOD'S CHILD
12. Yami yori kurai doukoku no acappella to bara yori akai jounetsu no aria
13. INDEPENDENT QUEEN
14. Toki no koe
- MC -
15. Day By Day

ENCORE:
16. Dearest You
17. fanfare

ENCORE 2:
18. Eguru shoudou
19. sleeper

ENCORE 3:
20. hana madoi
21.Eden

ENCORE 4:
22. lost breath
REKLAMA

Powiązani artyści

Powiązane wydawnictwa

Singiel CD + DVD 2011-07-28 2011-07-28
D
Singiel CD 2011-07-28 2011-07-28
D
REKLAMA