Recenzja

Billy - Bouquet

09/10/2011 2011-10-09 00:01:00 JaME Autor: anna Tłumacz: jawachu

Billy - Bouquet

Wspaniały debiut młodego, rockowego zespołu.

Album CD

Bouquet

Billy

Wyobraźcie sobie taki oklepany scenariusz: chłopak zabiera swoją dziewczynę na randkę i sprawia jej niespodziankę bukietem kwiatów. Dziewczyna jest zachwycona, wzruszona i prawdopodobnie zakochuje się w chłopaku troszkę mocniej. Tak samo fani Billy powinni byli przyjąć pierwszy album zespołu, Bouquet, wydany 16 stycznia 2008 roku. Prowadzona przez wszechstronny wokal Baku, a zasilana robiącym wrażenie, unikalnym brzmieniem grupy płyta prezentuje to wszystko, w czym Billy było dobre.

Bouquet rozpoczyna Brilliant Bouquet & Braveheart Boy. Tytuł piosenki brzmi jak z dziecięcej opowieści, a ona sama zdecydowanie podtrzymuje to wrażenie. Utwór zaczyna się powoli i melancholijnie, ale nabiera tempa i żartobliwego zabarwienia, aż do momentu wejścia smyczków, doprowadzających go do triumfalnego końca. Następnie mamy od razu numer drugi: Butterfly United. Piosenka jest dziwnie znajoma i brzmi jak coś, co mogłoby nagrać the GazettE, ale nie jest to koniecznie jej wada. Butterfly United to nieskomplikowany, rockowy kawałek z chwytliwą melodią, a powtarzany refren tylko podkreśla przenikające całość poczucie tęsknoty.

Podobnie jak wcześniej, kawałek numer dwa przechodzi bezpośrednio w trzeci, Casablancę. Pomimo tytułu, utwór jest cięższy i ostrzejszy, z fragmentami skandowanymi w gotyckim stylu. Domieszany do tego słodko zaśpiewany refren stanowi ładny kontrapunkt. Następna Closet Love Story ze wyluzowanym beatem i lekką melodią jest bardziej w popowym niż rockowym stylu. Oczywiście nie czyni jej to kiepską, ale jest to jedna z mniej zapadających w pamięć piosenek na tej płycie.

Bezpośrednio po tej miłosnej piosence umieszczono Liar Game, która jest tak szorstka, jak Closet Love Story słodka. Liar Game zaczyna się nieregularnie powtarzanymi wyciem i warczeniem, a napędza ją hipnotyzujący gitarowy riff i skłaniający do head bangingu beat. Nikunda Egao utrzymana jest w tym samym stylu, ale bez growlingu. Potem Billy zmienia nastrój MIKADUKI, piosenką z mocną linią gitary i marszowym rytmem. Prawdę mówiąc brzmi to trochę jak marsz śmierci: śpiew Baku jest pełen goryczy, a jednostajny beat, podkreślony przez coś, co brzmi jak kościelne dzwony, przerywają tylko inspirowane gotykiem interludia. MIKADUKI zdecydowanie wyróżnia się jako najbardziej unikalna i interesująca piosenka na tym albumie.

Następna jest Will Smile, kompozycja wydana prawie trzy lata wcześniej na sprzedawanym tylko na koncertach singlu. Stanowi miły dodatek do płyty, pokazując początki Billy. Jest to optymistycznie brzmiący numer z wyraźnym rytmem, pogodnym tekstem i lekką melodią. Lagrange Point i be.LI[Eve] są w podobnym stylu: oba mają szybki, skomplikowany beat, który niemal natychmiast skłania słuchaczy do podrygiwania. Rose Helicopter uzupełnia tę inspirowaną tanecznymi rytmami minisekcję i prowadzi do Wakusei Venus, wolnego utworu, zagranego głównie w molowej tonacji i wypełnionego dręczącymi, niepokojącymi elektronicznymi dźwiękami.

Na płycie znalazły się także dwa bonusy: Dokushou・ Oogane wo narasu otoko (kanzen ban) i William Henly Bobbin. Pierwszy znowu jest w tonacji molowej i zawiera przejmujący, fortepianowy refren. Właściwie brzmi jak połączenie MIKADUKI i Wakusei Venus. Natomiast ten drugi zalatuje popem i mógłby być epilogiem do Brilliant Bouquet & Braveheart Boy, co tworzy ładną klamrę i kończy album pozytywną nutą.

Na Bouquet znalazła się muzyka utrzymana w bardzo różnych stylach i podczas gdy mało kto polubi wszystkie piosenki, powinno się tu znaleźć coś dla każdego. Ponadto, co wspaniałe na tym albumie, utwory są bardzo dobrze ułożone - nie nudzą, a jednocześnie pasują do siebie. Dla starych fanów Bouquet było prezentem wyrażającym uznanie dla ich oddania, natomiast dla świeżych słuchaczy - podarunkiem, który z pewnością zapoczątkował piękny związek!
REKLAMA

Powiązani artyści

Powiązane wydawnictwa

Album CD 2008-01-16 2008-01-16
Billy
REKLAMA