W Londynie powstał nowy klub w japońskim stylu, który z okazji otwarcia zafundował mieszkańcom wieczór pełen dobrej zabawy z występem artysty visual kei HITTa. JaME też tam było!
17 listopada swe podwoje otworzył w Londynie nowy klub. To odświeżające w temacie imprez związanych z Japonią, bo tym razem nie kładziono nacisku na anime czy visual kei - zazwyczaj dwa wyjścia awaryjne w przypadku takich wydarzeń - i ów wieczór tylko na tym zyskał. Uczestnicy wydawali się szokująco normalni, a samo otwarcie przyciągnęło też sporą liczbę mieszkających w Londynie Japończyków. Oczywiście, pojawiło się również kilkoro cosplayerów i lolitek, ale atmosfera całej imprezy była raczej normalna: dobra zapowiedź dalszych sukcesów tego prawdziwego nocnego klubu.
Ta impreza niezbyt w stylu anime wzbudziła zainteresowanie. Jeden z uczestników powiedział, że opis całego wydarzenia był intrygujący, kojarzył się bardziej z Shibuyą, a mniej z Akihabarą. Nie ma zbyt wielu nocnych klubów w stylu japońskim w Londynie, więc możliwość zobaczenia jednego z takich miejsc, gdzie można poczuć atmosferę japońskich imprez, była dużym plusem. Kilka osób dowiedziało się o wszystkim ze stron internetowych o anime, ale na szczęście nie przybyło zbyt wielu otaku. W trakcie imprezy DJ-e grali interesujący miks japońskiej muzyki, od popu po rock. Miało się jednak wrażenie, że jest to dziwny misz-masz, jako że w jednym momencie rozlegał się przesłodzony jpop z Hello! Project, a w następnym cięższy, rockowy abingdon boys school.
Muzyka prezentowana na żywo była podobnie zróżnicowana. Jako pierwszy wystąpił wywodzący się z Korei Południowej i Japonii surrealistyczny Ten. Prezentowana przez niego mieszanka brzmień nie współgrała zbytnio z generalnym charakterem imprezy i większość publiczności czuła się skonfundowana dezorientującym zestawieniem dźwięków. Zespół, zbliżający się do mainstreamowej muzyki granej przez DJ-ów, kontynuował występ, który stawał się nieprzyjemnie artystyczny. W końcu publiczność zaczęła doceniać duet, a gdy jego muzyka stała się mniej abstrakcyjna, niektóre palce stukały do rytmu, a część zebranych zbliżyła się do sceny chętniej niż wcześniej.
Ten mimo wszystko podgrzał atmosferę wieczoru i po jego występie parkiet nieco bardziej się wypełnił. Chętnie zamawiano drinki oraz szczególnie okupowano pokój do karaoke. Jak mówią, kropla alkoholu zwiększa pewność siebie, a karaoke jest dobrym tego testem. Dowodem na to była kolejka piosenek wypełniająca maszynę do granic możliwości oraz nieustanne prośby o rekwizyty do śpiewania, a także niektóre pijane osoby zawodzące piosenki Bon Jovi. Nie oznacza jednak, że wszyscy śpiewali okropnie, jako że jeden z uczestników zaprezentował naprawdę doskonałą interpretację utworu Rip Slyme Funktastic.
W głównym pomieszczeniu natomiast scenę zajął HITT. Jest to interesujący artysta, pochodzący z Japonii i tworzący w nurcie visual kei, aczkolwiek za główną inspirację podaje on Sex Pistols. Muzycznie jednak, twórczość HITTa to ciekawa mieszanina popu i visual kei. Mimo że muzyk znajdował się sam na scenie, jego głos był mocny, a melodie dopracowane, niemal w klimacie lat 90. Czasami jego piosenki przypominały utwory Versailles czy GACKTa, a ciężki perkusyjny beat łączył się z majestatycznymi, orkiestrowymi syntetyzatorami. Jeden kawałek uchwycił nawet nastrój Gekka no yasukyoku, przenosząc każdego fana w tym pomieszczeniu do roku 1998. Kolejny utwór zaczął się strzałami, a HITT udał, że umiera, po czym wrócił, śpiewając z tłumem "H.I.T.T HITTo" na melodię We will rock you Queen.
Artysta został entuzjastycznie przyjęty przez zebranych, którzy krzyczeli wszystkimi siłami. Pod względem scenicznym HITT przypomina nieco MIYAVIego, ma podobną mowę ciała i gesty, a także taką samą łatwość urzekania publiczności. Jego twórczość jako gwiazdy wieczoru doskonale pasowała do atmosfery imprezy, a także zapewniła zatłoczony parkiet aż do końca, czyli do pierwszej w nocy. Muzyka o tej porze stała się bardziej rockowa, zabrzmiały popularne piosenki takich zespołów visual kei, jak Plastic Tree i DELUHI. Biorąc pod uwagę liczbę osób, która została do odjazdu ostatniego pociągu zarówno tańcząc, jak i śpiewając, to wieczór ten był wielkim sukcesem, a sam klub okazał się wartym zarekomendowania londyńskim fanom kultury japońskiej.