Relacja

Urodzinowy koncert MIYAVIego na USTREAM

18/09/2011 2011-09-18 00:05:00 JaME Autor: Martyna "Gin" Wyleciał

Urodzinowy koncert MIYAVIego na USTREAM

"Cieszę się, że dobiłem tej cholernej trzydziestki wspólnie z wami.”


© MIYAVI - J-glam Inc.
Proszę, proszę… Jak ten czas szybko leci. Ani się człowiek nie obejrzy, a tu już MIYAVI obchodzi trzydzieste urodziny! Nie byłby sobą, gdyby nie świętował ich razem z drogimi mu fanami. Z tej okazji zorganizował koncert, MIYAVI 30th B-DAY LIVE “From Tokyo 2 the world”, który zaczął się w nocy z 13 na 14 września, tak aby północ wypadła w jego trakcie. MIYAVI, mimo że zasmarkany, zachrypnięty i kaszlący, poradził sobie z tym występem i dla niego, jak również dla jego fanów, była to duża radość. "Cieszę się, że mogę stać tu, w tym miejscu, i grać moją muzykę”, wyznał.

Urokiem tego koncertu było to, że MIYAVI zagrał go wyłącznie dla fanów korzystających z Internetu. Nie był to jeden z tych występów, na które Japończycy kupują bilety i oglądają na żywo gdzieś tam w Japonii, a przy okazji robi się przyjemność fanom z zagranicy i transmituje się go przez sieć. Nie, koncert odbył się w niewielkim studiu, gdzie rozstawiono sprzęt, a także laptop na specjalnej podstawce i filmowano wszystko "z ręki”.

"Ostatni raz gram, będąc w swoich latach dwudziestych”, zauważył MIYAVI, po czym zaprezentował pierwszy utwór WHAT’S MY NAME?. Grali jak zawsze w składzie gitarzysta i perkusista, a dwóch mężczyzn z kamerami filmowało ich występ. MIYAVI zwracał się do fanów przed monitorami, jakby ci byli tuż przed nim, i co chwila sprawdzał reakcje publiczności na czacie.

Po pierwszej piosence muzyk przedstawił swojego perkusistę, BOBO, a następnie zagrał UNIVERSE. Ujęcia na gitarę ujawniały jego niezwykłe umiejętności i szybkość, z jaką poruszał palcami po strunach. Zachrypnięty, pełen emocji głos tylko podkreślał przekaz utworu. Małą przerwę na napicie się wody, zdjęcie marynarki i sprawdzenie, co piszą ludzie, MIYAVI wykorzystał na opowiedzenie o festiwalu w Chinach, skąd on i BOBO niedawno wrócili. Zanim zaczął grać następną piosenkę SURVIVE, popisywał się trochę grą na gitarze. Nawet jeśli fani nie stali bezpośrednio przed nim, on nadal oczekiwał od nich reakcji, a czat wręcz pękał w szwach od odpowiedzi zachwyconych fanów.

BOBO solówką wprowadził następną piosenkę, a MIYAVI zachęcał fanów do machania głowami przed monitorami. Następnie zagrał pierwszy z trzech nowych utworów, które miały się pojawić w trakcie występu. Gdyby MIYAVI miał przed sobą prawdziwą publiczność, zapewne ich krzyki "NO NO NO!” zagłuszałyby jego wokal. Dzięki takiej frazie piosenka będzie się sprawdzać fantastycznie na występach.

Następne pytanie do jego internetowej publiki dotyczyło tego, skąd są osoby oglądające koncert. Posypały się natychmiastowe odpowiedzi, a MIYAVI czytał na głos kolejne nazwy państw. Gdy zauważył, że ktoś wymienił Chile, wykorzystał okazję, by zapowiedzieć swoją najbliższą trasę po Ameryce Południowej.

Kolejny utwór rozpoczął się zabawnym momentem, gdyż MIYAVI nieco się pogubił. Myślał, że to BOBO, a nie on sam zaczyna grać jako pierwszy. Gdy perkusista wyprowadził go z błędu, zażenowany muzyk zaczął przepraszać i rozpoczął utwór jak należy. W końcu zrobił użytek z loopera, a zapętlone fragmenty dobrze dopełniały całości. W trakcie utworu MIYAVI powiedział, że za trzydzieści minut będzie miał trzydzieści lat, ale cieszy się, że może spędzić te ostatnie chwile, grając ten koncert. Klaskał w dłonie i zachęcał innych do tego, a zapętlona muzyka tworzyła jednostajne tło. W końcu znów chwycił za gitarę, padając na kolana, i zagrał solo. Zanim przeszedł do SHELTER, potrzebował chwili na nastrojenie instrumentu. Wersja, jaką zagrał, była nieco szybsza niż ta z płyty, ale brakowało tłumu, który krzyczałby razem z nim "Take me away!”. Niestety w takim momencie wypisane na czacie słowa nie wystarczały, by oddać panujący zwykle na koncertach nastrój. Mimo to interpretacja tego utworu była znakomita, a kończący ją okrzyk niósł w sobie dramatyzm.

MIYAVI sam sobie przyklasnął, a potem zauważył, że jego "sweet twenties” dobiegają końca. Postanowił zagrać starszy przebój, ale po pierwszych kilku wersach nagle urwał. Zaśmiał się sam z siebie i zaczął od początku hit What a Wonderful World. Głos momentami się mu załamywał lub był ewidentnie schrypnięty, ale to w jakiś sposób dodawało uroku temu występowi. MIYAVI spytał, czy fani z nim pośpiewają i bez wątpienia wielu to właśnie robiło przed swoimi komputerami.

Zsuwając na oczy jedną ręką kapelusz, który miał na głowie, zaczął udawać Michaela Jacksona i jego słynny "moon walk”. Nowy utwór, bo to właśnie zostało zagrane, MIYAVI zaśpiewał bardzo niskim głosem, wydając z siebie różne sapnięcia. Gestami nadal naśladował Króla Popu, do tego stopnia, że fani ochrzcili go mianem "MIYAVI JACKSON”. Muzyk śpiewał słowa: "Music is free”, a sam był niezaprzeczalnym tego dowodem.

"Jeszcze jeden nowy utwór. Dla was. Dla świata”, powiedział. Najnowsza piosenka znów opierała się na loopach i choć nie miała specjalnie skomplikowanego tekstu, porywała. W połowie utworu wybiła w Japonii północ. MIYAVI wplótł w treść kawałka słowa "Happy Birthday to me!”, a na czacie posypały się urodzinowe życzenia. W szalonej radości muzyk tańczył po studiu, wymachując rękami, a muzyka leciała zapętlona przez looper. "Dobiłem trzydziestki. Niestety. Cieszę się, że mogę tu stać i grać moją muzykę. Razem z moim człowiekiem, BOBO, grać na gitarze.”

Po licznych podziękowaniach, dla fanów, perkusisty i całej ekipy wspierającej, muzyk zagrał on TORTURE, dość znaczący utwór jak na pierwszą piosenkę w dniu jego urodzin, szczególnie gdy weźmie się pod uwagę pierwsze wyśpiewane przez niego słowa: "Śpiewam tu, by pozbyć się strachu/Mam nadzieję, że zaraz zniknie razem z deszczem/Ale wiem, że życie przynosi ból i nie jest jak bajka/Nie ma sensu się modlić, po prostu zmierzam własną drogą”.

Głębokie słowa wypowiedziane przez artystę wprowadzały do ostatniego już utworu, FUTURISTIC LOVE: "Możemy być jednym, bez względu na wszystko, bez względu na to, gdzie się znajdujemy. Możemy być jednym”. Superszybka gra na gitarze oraz przesłanie, jakie niósł tekst piosenki – to cały MIYAVI. Muzyk wykrzykiwał z wielkim zaangażowaniem swoje "Be one” całemu światu. Zdawał się mieć świetny ubaw, kiedy majstrował przy specjalnym panelu, raz po raz wytwarzając inne, ciekawsze dźwięki. Krzyczał, by wszyscy z nim tańczyli, a i sam nie potrafił się powstrzymać od szalonego skakania po studiu. Jego radość była zaraźliwa, a uśmiech musiał się udzielić każdemu, kto w tym momencie oglądał jego występ. BOBO mógł raz jeszcze na koniec popisać się grą, MIYAVI za to wykrzywiał z siebie całą energię. Zaraz potem jednak oddał już gitarę, powoli kończąc występ. W tle pozostał tylko grający ten sam dźwięk looper. MIYAVI raz jeszcze przedstawił współpracującego z nim muzyka, mówiąc: "Mój człowiek, BOBO. Zwariowany i szalony perkusista!”. Zerknął raz jeszcze na wpisy fanów, ściszył aparaturę i kłaniając się, wyszedł. Jego ostatnimi słowami było: "Kocham was. KOCHAM WAS! Jesteśmy jednym. To był MIYAVI. Peace!”. Na pożegnanie głośno cmoknął mikrofon, przesyłając pocałunek swoim fanom. Kamera podążyła za nim do sąsiadującego ze studiem pomieszczenia, gdzie czekały na niego serpentyny, tort i śpiewanie Happy Birthday przez osoby z jego ekipy.

Ten występ był bardzo w stylu MIYAVIgo. Muzyk zorganizował go zupełnie bezinteresownie, tylko po to, by móc spędzić ważny dla niego dzień z ludźmi, na których mu zależy – jego fanami. Koncert nie trwał długo, ale każdy jego moment był bezcenny. "Cieszę się, że dobiłem tej cholernej trzydziestki wspólnie z wami”, powiedział muzyk. A wszyscy, który uczestniczyli w jego urodzinach, też zapewne byli z tego faktu bardzo zadowoleni.

Życzymy MIYAVIemu dalszych sukcesów na scenie oraz w życiu osobistym i oczekujemy z niecierpliwością na najnowsze single, których ekscytującą próbkę otrzymaliśmy podczas tego występu.


Setlista:

01. WHAT'S MY NAME?
02. UNIVERSE
03. SURVIVE
04. NEW SONG
05. CHILLIN’ CHILLIN’ MONEY BLUE$
06. SHELTER
07. Subarashiki kana, kono sekai -WHAT A WONDERFUL WORLD-
08. NEW SONG - MUSIC IS FREE
09. NEW SONG
10. TORTURE
11. FUTURISTIC LOVE
REKLAMA

Powiązani artyści

REKLAMA