Drugi koncert japońskich metalowców w Moskwie był udany.
25 sierpnia odbyła się jedna z ważniejszych imprez tego roku dla rosyjskich fanów jrocka: dokładnie w ten dzień w klubie MILK miał miejsce koncert legendy japońskiego metalu, grupy DIR EN GREY. W ramach trasy PARADOX OF RETALIATION zespół oficjalnie zaznajomił europejskich fanów z singlami, które ukazały się w połowie roku. Na setliście znalazło się też kilka piosenek z nowego albumu DUM SPIRO SPERO.
Jak to bywa w Rosji, ludzie zaczęli się gromadzić na długo przed koncertem. Tego wspaniałego wieczoru oczekujących nie zrażało ani stanie w długiej kolejce, ani fakt, że do klubu zaczęto wpuszczać godzinę po planowanym terminie. Już w środku fani popędzili, by zajmować miejsca w pobliżu ulubionych muzyków.
Przy wtórze mrocznego intra Kyokotsu No Nari, na scenę zalaną silnym światłem zaczęli wchodzić członkowie grupy. Było po nich widać, ze cieszą się z możliwości ponownego wystąpienia przed rosyjską publicznością, która tak ciepło ich przyjęła w sierpniu ubiegłego roku. Występ zaczął się z przytupem od Hageshisa to, kono mune no naka de karamitsuita shakunetsu no yami i odnowionego OBSCURE, przy którym zaczęto dziko tańczyć.
Na część setu składały się piosenki, które ukazały się niedawno, takie jak LOTUS, DIFFERENT SENSE czy DECAYED CROW. Nie wszyscy z publiczności je znali, co można było poznać po tym, że ucichły krzyki na sali. Nienajlepszy dźwięk w klubie powodował, że gitary momentami "wypadały”, co nie pozwalało w pełnej mierze wczuć się w te nowe utwory. Niemal za każdym razem, kiedy melodia stawała się szybka i ciężka, wszystko przeradzało się w jeden wielki kocioł.
DIR EN GREY potrafił wymieszać nowe piosenki z kawałkami z poprzednich albumów, na przykład wykonano takie stare ale lubiane przez fanów utwory, jak tsumi to batsu, ZAN czy HYDRA -666-. Wszystkim nadano nowe brzmienie, a nowe aranżacje dodawały im niesamowitej siły i tempa. Kulminacyjnym momentem wieczoru stał się zagrany na bis czarujący ain’t afraid to die, który, jak się zdaje, śpiewała cała publiczność. Szaleńcze STUCK MAN i Rasetsukoku były efektownym zakończeniem tego koncertu. Mimo że muzycy zagrali siedemnaście utworów – niemało, jeśli się nad tym zastanowić – występ okazał się nieznośnie krótki i skończył w mgnieniu oka.
W odróżnieniu od poprzedniego roku, tym razem muzycy byli niezwykle aktywni i przyjacielsko nastawieni. Nie wiadomo z czego cieszyli się bardziej: wspaniałej reakcji publiczności czy tego, że był to ostatni występ na tej trasie i mogli w końcu wrócić do domu. Kaoru na ten przykład przez niemal pół koncertu stał na skraju sceny, krzycząc, by publiczność pokazała, jak jej się podoba występ. Die szarpał struny swojej gitary i nawet osobisty wentylator oraz oblewanie się wodą nie ostudziło jego werwy. Siedzący Shinya za imponującą perkusją wyglądał jak wielorękie bóstwo z antycznych mitów – tak szybko poruszały się jego ramiona. Trudno opisać słowami dzikie oraz jakże zabawne tańce i obroty, jakie wykonywał Toshiya, a także szalone spojrzenia Kyo, które rzucał na rozciągającą się pod nim publikę.
Wokalista tradycyjnie wykonał dwukrotnie swój INWARD SCREAM, wokalną improwizację, dużo dłuższą i bardziej emocjonującą niż ubiegłoroczna. Gdy tylko Kyo zaczął wydawać z siebie te nieludzkie dźwięki, wijąc się w konwulsjach na podwyższeniu - tuż nad pobliskim ochroniarzem - okazało się, że niewiele brakowało, a ten straciłby głowę. Ochroniarz postanowił nie igrać z losem i rozsądnie się wycofać.
Swego rodzaju komplementem, ze względu na sytuację, w jakiej się znajdowali, była dla publiczności możliwość zobaczenia tego, co Kyo zrobił podczas Shokubeni: zaczął rozdrapywać sobie pierś, a potem zupełnie nieoczekiwanie rozdarł sobie od środka policzki – pierwszy raz od 2007 roku. Zaraz jego twarz i tors pokryła krew wymieszana ze śliną.
W ten właśnie sposób rosyjscy fani mogli się niemalże w pełni cieszyć koncertem. Można było tylko oczekiwać więcej w kwestii tego, co najważniejsze w klubie - nagłośnienia. Jednak zespół był usatysfakcjonowany. Muzycy opuścili scenę z uśmiechami na twarzach. Można tylko mieć nadzieję, że nie był to ostatni koncert DIR EN GREYa w naszych stronach.
Setlista:
Kyoukotsu No Nari (Intro)
01. Hageshisa To, Kono Mune No Naka De Karamitsuita Shakunetsu No Yami
02. OBSCURE
03. LOTUS
04. DIFFERENT SENSE
05. DECAYED CROW
06. Agitated Screams of Maggots
07. Gaika, Chinmoku Ga Nemuru Koro
~INWARD SCREAM~
08. "Yokusou Ni DREAMBOX" Aruiwa Seijuku No Rinen To Tsumetai Ame
09. Shokubeni
10.Tsumi To Batsu
~INWARD SCREAM~
11. AMON
12. HYDRA -666-
13. Reiketsu Nariseba
14. Zan
Encore:
15. ain't afraid to die
16. STUCK MAN
17. Rasetsukoku
Ekipa JaME Rosja dziękuje agencji koncertowej Spika za udzielenie akredytacji.