Relacja

Finał WORLD TOUR 2011 "Here we go!!" girugamesha

03/10/2011 2011-10-03 00:01:00 JaME Autor: Beata Tłumacz: jawachu

Finał WORLD TOUR 2011 "Here we go!!" girugamesha

girugamesh zakończył światową trasę zabawnym i potężnym koncertem w Zepp Tokyo.


© girugamesh, MAVERICK
Wieczorem 26 czerwca na futurystycznej, sztucznej wyspie Odaiba w Zatoce Tokijskiej można było zobaczyć dosyć spory tłum ubrany w koszulki girugamesha, zmierzający w kierunku Zepp Tokyo na finałowy koncert tegorocznej światowej trasy zespołu. W środku sali fani także czekali niecierpliwie, dopóki w końcu sceny nie oświetliły stroboskopowe światła, a z głośników nie popłynęło intro z ostatniego albumu Go. Elektroniczna muzyka oraz czerwone i purpurowe efekty świetlne nadawały hali charakter nocnego klubu. W międzyczasie zespół cicho wyszedł i złapał za instrumenty, gotowy do grania, a intro płynnie przeszło w następny utwór.

Sami muzycy wyglądali lepiej niż kiedykolwiek, gitarzysta Nii zamienił swoje zwykłe proste, długie włosy na rastafariańskie warkoczyki z białymi przedłużeniami, natomiast perkusista Яyo miał jasnoczerwone końcówki po jednej stronie głowy. Publiczność radośnie podskakiwała i machała rękami w powietrzu do szybkiego rytmu piosenek, szczególnie przy funkowym beacie sunrise. Duża dawka imprezowego nastroju znaczenie podgrzała atmosferę.

Wokalista Satoshi przywitał publiczność i potem zespół przeszedł do popularnego evolution, podczas którego fani krzyczeli "hej!" i bili pięściami w powietrze. Kolejny kawałek ALIVE zaczął się od rapu i ogólnie miał cięższy, uliczny nastrój. Basista ShuU zajął się MC i to, co powiedział, było tak zabawne, że jeżeli kiedykolwiek znudzi mu się granie muzyki, łatwo będzie mógł zarobić na życie jako komik.

Kolejna było wolna Inochi no ki i, chociaż publiczność słuchała jej w ciszy, to potem wybuchła głośnym aplauzem. Potem wszystkie reflektory padły na Nii, jako że jego gitarowa solówka rozpoczęła COLOR. Nieco później tyle samo uwagi poświęcono ShuU, gdyż jego solo na basie okazało się wstępem do CRAZY-FLAG. Ten stary numer, pokazujący odrobinę wczesnego stylu girugamesha, został ciepło przyjęty przez publiczność, machającą synchronicznie głowami do ciężkiego beatu. Pod koniec utrzymanego w podobnym klimacie co poprzednik bit crash, Nii, noszący teraz okulary przeciwsłoneczne, przybierał zabawne pozy, pogadał trochę, jak również wykonał kolejne krótkie gitarowe solo.

Szybkie DIRTY STORY zostało wykonane niezwykle potężnie, co pozostawiło silne wrażenie, a fani, machający rękami i krzyczący "hej!", wyraźnie dobrze się bawili. Taneczny rytm MISSION CODE wprowadził klubową atmosferę i podczas tej piosenki wszyscy członkowie zespołu zostali porządnie przedstawieni i każdy z nich dostał szansę, by popisać się swoimi umiejętnościami. Następnie Satoshi zapowiedział Never ending story, której optymistyczne dźwięki sprawiły, że tłum spontanicznie tańczył, a nie jest to typowe dla japońskich fanów. Mówiąc "dziękuję", wokalista zszedł ze sceny, podczas gdy reszta zespołu została jeszcze chwilę, grając krótką instrumentalną sesję i przybierając śmieszne pozy.

Jednak publiczność wyraźnie nie miała jeszcze dość girugamesha, a głośne wołanie o encore podkreślały krążące nad tłumem czerwone światła. Zespół wkrótce po raz drugi pojawił się na scenie i wszyscy muzycy, po kolei, porozmawiali z fanami. Яyo, testując ich posłuszeństwo, kazał im krzyczeć nie tylko “dobry wieczór”, ale także “dzień dobry”, po czym mówił o światowej trasie i o tym, jak wzruszyła go troska o Japonię, jaką okazywali zagraniczni fani. ShuU wspominał pierwszy wyjazd do Europy i granie dla kilku tysięcy ludzi w Niemczech, mimo że girugamesh był wtedy w Japonii mało znaną grupą indiesową. Nii żartował ze swojej nowej fryzury, a Satoshi zapowiedział najnowszy singiel, Pray, który został napisany jako piosenka charytatywna na rzecz ofiar trzęsienia ziemi, ale publiczność wyraźnie znała już ten utwór i radośnie mu w nim wtórowała.

Koncertowa wersja arrow brzmiała trochę mocniej niż na płycie, po niej nastąpił stary kawałek shining, którego ciężki beat równoważyły jasne efekty świetlne w radosnych kolorach. Fajne intro do Break Down akcentowały stroboskopowe światła, a Satoshi wykazał się sporymi umiejętnościami w rapowanych sekcjach, by zaraz kompletnie zmienić styl śpiewania, gdy piosenka nagle przeszła w lekki, popowy refren. Zespół ponownie opuścił scenę i światła zgasły, mimo to publiczność krzyczała o więcej. W międzyczasie w ciemności muzycy na palcach weszli z powrotem i gdy światła zostały ponownie zapalone, byli już gotowi, by zagrać ostatni utwór, Saikai. Podczas tej pięknej ballady muzyka ucichła na chwilę, a Satoshi zaśpiewał kilka linijek a cappella, bez użycia mikrofonu, imponując wszystkim siłą swojego głosu. Przy aplauzie publiczności muzycy pomachali i zeszli ze sceny, tym razem na dobre. Satoshi zwlekał jeszcze trochę, wylewnie dziękując przybyłym ludziom, zanim także nie wyszedł.

girugamesha jest coraz trudniej zdefiniować pod względem gatunku. Wygląda na to, że zespół znalazł małą, niezamieszkałą do tej pory wysepkę gdzieś na rozległym oceanie pomiędzy lekkim poprockiem, industrialnym metalem a muzyką taneczną i uczynił ją swoją. Pewne jest jednak to, że muzycy wiedzą, jak dać dobre show, właściwie wykorzystać efekty świetlne i bawić się różnymi stylami, zapewniając dobrze spędzony czas każdemu na widowni. Na koncert girugamesha nie idzie się po to, by go spokojnie wysłuchać, ale by tańczyć, skakać i świetnie się bawić.


Setlista:

01. destiny
02. EXIT
03. sunrise
04. evolution
05. ALIVE
06. Calling
07. driving time
08. Inochi no ki
09. Mienai kyori
10. COLOR
11. Endless wing
12. CRAZY-FLAG
13. bit crash
14. DIRTY STORY
15. MISSION CODE
16. Never ending story

Encore 1:
17. pray
18. arrow
19. shining
20. Break Down

Encore 2:
21. Saikai
REKLAMA

Galeria

Powiązani artyści

Powiązane wydawnictwa

Singiel Format cyfrowy 2011-04-11 2011-04-11
girugamesh

Powiązane wydarzenia

Data Wydarzenie Lokalizacja
  
26/06/20112011-06-26
Koncert
girugamesh
Zepp Tokyo
Tokio
Japonia
REKLAMA