Relacja

Moi dix Mois - urodzinowy koncert Many w 2011 roku

13/10/2011 2011-10-13 00:05:00 JaME Autor: Diana Tłumacz: Gin

Moi dix Mois - urodzinowy koncert Many w 2011 roku

Zmuszony do przełożenia koncertu z powodu marcowego trzęsienia ziemi, Moi dix Mois świętował spóźnione urodziny gitarzysty, kompozytora piosenek i projektanta mody, Many, podczas specjalnego koncertu.


© Moi dix Mois
Eleganckie gotyckie wampiry ośmieliły się wyjść na światło dzienne, by wystąpić na pamiątkowym koncercie w Shibuya O-West, podczas którego świętowano urodziny Many. Fani - ubrani w najlepsze gotyckie stroje - czekali cierpliwie na rozpoczęcie występu mimo deszczu i gorąca. Dominującymi kolorami były czarny i niebieski, jako że własna marka Many, Moi-Meme-Moitie, zawładnęła ulicami przed lokalem. Niebieskie róże, pierzaste nakrycia głowy, obszerne lolicie sukienki, a nawet kilka wiktoriańskich cylindrów - to wszystko stanowiło niezły temat do dyskusji dla przechodniów.

Salę koncertową zalewały przyciemnione światła, pośród których jawiła się scena o prostej scenografii, którą wieńczył symbol Moi dix Mois, dekagram, umieszczony na ścianie za perkusją. O czasie światła zmieniły się na niebieskie, a pięciu mężczyzn pojawiło na scenie. Hayato był pierwszy, a za nim podążyli Sugiya i K. Zbiorowy ryk wypełnił salę, a wszystkie ręce wzniosły się, by powitać Manę. Czerwony krzyż błyszczał wyzywająco na gitarze wykonanej specjalnie dla niego. Czworo mężczyzn wzniosło ręce w górę w rockowym geście, a za nimi podążyła publiczność. Seth wykonał wstęp do The Seventh Veil, podczas gdy tłum z ożywieniem zaczął uderzać jednocześnie pięściami powietrze i machać głowami do ciężkiej melodii.

Gitarzysta stworzył nastrój swoim gotyckim makijażem i ubiorem. Mana i K - ze względu na wyżywające stroje - kontrastowali z całkiem "normalnie” wyglądającymi, pozostałymi trzema mężczyznami. Główny gitarzysta miał na sobie falbaniastą, czarno-białą koszulę z kolekcji Moi-Meme-Moitie, która opadała na jego czarne gotyckie spodnie. K wyglądał również gotycko, ale bardziej w europejskim stylu; czerwone warkoczyki opadały mu po jednej stronie głowy, podczas gdy pozostałe włosy strzelały w górę niczym czerwone płomienie.

Fani głośno krzyczeli, gdy piosenka dobiegła końca, a Mana pocałował kostkę, którą rzucił oddanemu tłumowi. Grupka arystokratycznych i gotyckich lolitek rzuciła się, by ją podnieść, przy czym pogniotły się falbanki ich sukienek. Zespół nie tracił czasu i ruszył do Witchcraft przy ostro czerwonych światłach. Dwaj gitarzyści zajęli miejsce na środku sceny, tocząc ze sobą bój podczas tego imponującego występu.

"Zabawmy się!”, krzyknął wokalista, kiedy piosenka dobiegła końca. Tłum dostosował się do żądania, rozgrzewając się podczas Unmoved. Gitarzyści przewodniczyli utworowi, a reflektory na przemian oświetlały Manę i K'a, póki nie spoczęły na Sethie, który wydał z siebie rozdzierający growl otwierający drogę do ciężkiego headbangingu. Urocze lolitki machające brutalnie głowami do ciężkiego rytmu były wyjątkowym widokiem. Światła przygasły podczas Divine Place, wolniejszej piosenki, podczas której i fani, i mężczyźni na scenie mogli w końcu złapać oddech. Żeński głos odbijał się echem po sali, a publiczność mogła przenieść się do ponurego, gotyckiego kościoła. Seth pokazał, ze dobrze panuje nad swoim głosem, a jego demoniczne okrzyki dodawały występowi intensywności. Piosenka nabrała szybkości dzięki grze gitar, a ciężki rytm ogarniający salę pozwolił na gładkie przejście do następnego utworu.

The SECT zaczęło się od zapadającego w pamięć a cappella, pozwalającego wokaliście zaprezentować swoje zdolności wokalne. Dekagram zespołu zmienił się z czarnego na biały, a growle Setha przeszywały tłum, zachęcając fanów do zagłębienia się w piosenkę. Publiczność żywo uderzała pięściami w powietrze, kiedy wszyscy krzyczeli razem “The SECT”.

Sanctum Regnum poprzedziło krótkie MC, podczas którego Seth nadmienił, że koncert musiał być przełożony z powodu trzęsienia ziemi i podziękował wszystkim za cierpliwość i wsparcie. Po tych słowach, nadszedł czas na ćwiczenie skomplikowanych ruchów rąk, które miały towarzyszyć piosence. "Połączmy nasze serca!”, powiedział zachęcająco. Jednak patrząc na reakcję publiczności, wyjaśnienia były raczej zbędne. Wokalista poprosił K'a o pomoc, a ten krzyczał z całych sił "Raz, dwa, trzy!”, a potem wrzeszczał "-D-I-X-" razem z tłumem. Seth wkładał serce w próbne zachęcanie fanów do coraz głośniejszego krzyczenia, dodając z uśmiechem, że jeśli będą wystarczająco głośni, jako że jest to wyjątkowy dzień dla Many, może zaśpiewa on z nimi "-D-I-X-". Nieruchome twarze publiczności rozpromieniły się, gdy muzyk wzniósł kciuki do góry w uznaniu trudu, jaki wszyscy sobie zadali, ale zgodnie ze swoim zwyczajem nie wypowiedział ani pół słowa. Jego gitara rozbłyskiwała wyzywająco, gdy zaczęła się gotycka melodia. Wszyscy przyłączyli się do choreografii: najpierw przykładając prawą rękę do twarzy, tworząc literę D, potem unosząc lewą, by wykonać literę I, a na koniec krzyżując obie nad głowami na znak litery X. Po opuszczeniu rąk krzyczano "DIX”. K wykonał kawał dobrej roboty, zagrzewając tłum i robiąc za wsparcie przy chórkach - ciągle trzymając formę! Perkusista miał mnóstwo energii, jego perkusja rozbrzmiewała niczym grzmot.

Podczas Dies Irae silna linia gitar zachwyciła publiczność, a Mana zostawił rozgrzany tłum, schodząc ze sceny. Wokalista objął dowodzenie, przeprowadzając rozrywkowe MC. "Jaki mamy dziś dzień?”, zapytał Seth z uśmiechem. "To dzień Many-samy!”, fani odkrzyknęli jednocześnie. Ich krzyki zdawały się nie zadowalać K'a, bo gitarzysta potrząsnął głową prowokacyjnie i powiedział: "To nie wystarczy! Jeszcze raz!”. Za drugim razem nie było już wątpliwości, jak bardzo oddani są fani, bo zbiorowy krzyk wypełnił całą salę. "To urodziny Many!”. Seth powiedział wyzywająco: "Zaśpiewajmy Happy Birthday w stylu Moi dix Mois” i zaczęła się piosenka o bardzo ciężkim gotycko-rockowym rytmie. Śmiesznie się oglądało, jak wszystkie nieruchome twarze na scenie wśród publiczności przechodzą transformację i wspólnie wszyscy śpiewają: “Happy birthday…Mana… sa… ma!”.

Tłum śmiał się w zaraźliwy sposób, a Seth zwrócił się do fanów, mówiąc o nieco zmienionym wyglądzie zespołu. "Cóż… mi zrobiono trwałą… K ma teraz kozią bródkę, a Sugiyi dostały się czerwone pasemka”, zauważył wokalista. "A jeśli chodzi oHayato, to trudno mi dostrzec jego oczy!”, dodał z uśmiechem, odnosząc się do kapelusza na głowie perkusisty, zupełnie zasłaniającego jego oczy. "Myślę, że nadszedł czas, by wywołać Manę! Wy, tam na dole, spójrzcie w górę i pokażcie w tym kierunku! Osoby na piętrze nie mają innego wyboru, jak spojrzeć i pokazać w dół! I chcę zobaczyć w waszych oczach słodkie oddanie!”, dodał Seth, a z jego ust wyrwał się krótki śmiech. Po dwóch próbach, które zdawały się nie zadowalać Many, gitarzysta w końcu wrócił na scenę - i to w jakim stylu! Zbiorowy okrzyk poniósł się echem po sali, sprawiając niemal, że ziemia się zatrzęsła, kiedy rozbrzmiało intro do ‘Ma Chérie’ Malice Mizer. Mana pojawił się na scenie na skuterze, trzymając w objęciach pluszowego misia i zabawkową broń jak za starych dobrych lat w Malice Mizer.

Mana, ubrany w białą koszulę z falbankami, zachwycił fanów, przechadzając się z jednej strony na drugą i celując w rozemocjonowany tłum ze swojej zabawkowej broni, a ludzie w pierwszych rzędach desperacko starali się do niego przybliżyć. Publiczność była rozgrzana, podniecona całusami, które gitarzysta posyłał, kiedy kręcił się po scenie. Kiedy tłum wciąż starał się złapać oddech, obsługa wniosła truskawkowy tort udekorowany… różami!

Po zdmuchnięciu świeczek, Mana przekazał Sethowi notatnik, każąc mu przeczytać głośno to, co było w nim napisane, a co zostało nazwane "Kącikiem wiadomości od Many”. Gitarzysta podziękował wszystkim za przyjście na jego urodziny, które właściwie miały miejsce w marcu, ale musiały zostać przełożone z powodu trzęsienia ziemi. Wspomniał, że minęło dziesięć lat, odkąd zaczął pracować jako artysta, więc fakt, że mógł to świętować 21 sierpnia w Shibuya Duo był całkiem adekwatny.

Żarty o nadchodzącej trasie okonomiyaki zostały przyjęte ze śmiechem. Nawet Mana się uśmiechnął, mimo że tak starał się zachować stoicki wyraz twarzy! Potem wokalista zaprezentował nowy album ze zdjęciami, Philosophy, który ukazywał kierunek, w jakim zmierza zespół. Przed przejściem do następnej piosenki, La dix croix, Mana pokazał też swoją nową gitarę - the royal Moitie blue – ze świecącym na biało krzyżem, którą można nabywać w sklepie ESP.

Piosenka z pierwszego albumu zespołu została ciepło powitana, a tłum żarliwie machał głowami w takt muzyki. Linia gitar przyspieszyła, gdy głos Setha zmienił się ze słodkiego i melancholijnego w płynące z serca growle, będące zapowiedzią the Prophet. Gitarzyści intensywnie machali głowami, zatraceni w szybkiej grze i imponującym bębnieniu, a czerwone światło dochodziło zza wokalisty, nadając mu poniekąd demoniczny wygląd.

Światła opadły, a pomieszczenie wypełnił odgłos padającego deszczu, gdy zagrano Pendulum. Salę pochłonął półmrok i rozpętała się burza dzięki grzmiącym melodiom gitar, które goniły się nawzajem. Niebieski krzyż na instrumencie Many rozbłyskiwał olśniewająco niczym straszliwa błyskawica. Zasłona dymu opadła na scenę, budując atmosferę. Seth śpiewał, znikając w ciemności na moment, pojawiając się zaraz z białą różą w dłoni. Publiczność oniemiała, kiedy wyśpiewywał do kwiatu Agnus Dei.

Nastroje się poprawiły podczas MC, kiedy fani krzyczeli Manie “Happy Ba!”. K drażnił się z Sethem, który mimo imponującej czerwonej czupryny był niezwykle uroczy i czarujący, gdy mówił. Nieco zamieszania wprowadził Mana, który, nie uroniwszy ani słowa, gestykulował do tłumu. "Chcesz, by krzyczeli głośniej?”, zapytał wokalista. "Nie, nie”, wtrącił się K, "on chce, by skakali tak, by ich energia dotarła aż do szefa!”. Rozległ się śmiech, gdy Mana przytaknął potakująco, posyłając tłumowi całusy. Seth, nieco zawiedziony, że od razu nie zrozumiał przekazu, zrobił uroczą nadąsaną minę, póki nie wkroczyły linie gitar, zapowiadające Immortal Madness (X-time). Z podziwem patrzyło się na to, jak zespół kontrolował tłum, zachęcając go do krzyczenia “DIX Love!” podczas uderzania pięściami w powietrze. Świetna linia basu, szybka gra gitar i potężne bębnienie towarzyszyły Dead Scape i Forbidden. Te dwie piosenki pozwoliły fanom pomachać głowami jeszcze więcej, a zespołowi wejść w kontakt z tłumem przed zejściem ze sceny. Zamiast typowego wołania o bis, fani stali w ciszy, czekając na decyzję Many-samy o tym, czy nadszedł już czas na powrót.

Fani nie musieli długo czekać, aż Sugiya i Hayato wrócą, a za nimi podążył K, wydmuchując w stronę publiczności mnóstwo dymu. W końcu pojawił się Mana z niebieską szpicrutą w dłoni. Seth zapowiedział kolejną piosenkę, deus ex machine, którą zaczęli od krzyku K’a zachęcającego do uderzania pięściami w powietrze: "Dalej, Shibuya! Dajcie z siebie wszystko dla mnie!”. Mana, teraz z białą gitarą, na której błyszczał krwisto czerwony krzyż, zbliżył się do fanów, którzy ochoczo wyciągali ramiona, by dotknąć jego lub instrumentu. Występ K’a był świetny i bardzo energiczny, bo machał on gorączkowo głową. Z całego tego podekscytowania fani pociągnęli Manę nieco za mocno, przez co stracił on równowagę. Jednak jako prawdziwy arystokrata zachował spokój, wyginając plecy w łuk w kierunku tłumu, który z łatwością popchnął go z powrotem na scenę.

Napłynęła czerwień, kiedy Seth zaśpiewał samodzielnie intro do Ange~D side holy wings. Wkrótce pozostali dołączyli do niego, a Hayato wkładał w występ całą swoją energię, kiedy perkusja pospieszyła. Mana brutalnie potrząsał głową do rytmu, a za jego przykładem podążył natychmiast tłum. Niebieskie róże i przypinki do włosów cudem pozostały na swoim miejscu, kiedy lolity uprawiały dziki headbanging.

Pięciu mężczyzn ponownie opuściło scenę i znów nastąpiło nieme wołanie o bis. Dźwięk organów piszczałkowych i fal uderzających o brzeg stawał się coraz bardziej wyraźny, aż zespół znów powrócił. Tłum krzyczał gorączkowo imiona członków. Mana zwrócił się ku tłumowi, trzymając białą świecącą pałeczkę, taką samą, jak otrzymał każdy fan przy wejściu. Seth poinstruował publiczność, by złamali pałeczki na trzy. Odliczanie było oczywiście po francusku i setki niebieskich światełek rozjaśniło mroczną salę.

Publiczność machała pałeczkami równocześnie w trakcie ostatniej piosenki tego wieczoru, Pageant, tworząc zachwycający pod względem wizualnym pokaz. Gdy utwór dobiegł końca, zegar zaczął bić, obwieszczając koniec występu. Kwintet opuścił scenę wśród burzy oklasków, rzucając pałeczki i inne akcesoria oddanym fanom. To rzeczywiście była niezapomniana noc i taka, na którą warto było czekać. Czekamy na następne koncerty i piosenki zespołu!


Setlista:

01. The Seventh Veil
02. Witchcraft
03. Unmoved
04. Divine Place
05. The SECT
06. Sanctum Regnum
07. Dies Irae

- Rock Happy Birthday and Message from Mana -

08. La dix croix
09. the Prophet
10. Pendulum
11. Agnus Dei
12. Immortal Madness (X-time)
13. Dead Scape
14. Forbidden

Encore 1:
15. deus ex machine
16. Ange~D side holy wings

Encore 2:
17. Pageant
REKLAMA

Galeria

Powiązani artyści

REKLAMA